Bezbronni śmierciożercy

131 5 0
                                    

Harry przemierzał ulice miasta, trzymając w dłoniach opakowanie tabletek i plastry bandażowe dla Nagini, które niedawno ponownie ukradł z apteki. Jego myśli wciąż krążyły wokół spotkania z Tomem, a także troski o węża, którego opiekował się z tak wielką troską.

Nagle, gdy przechodził przez jedną z uliczek, zauważył Toma stojącego nieopodal, trzymającego coś w dłoniach. Harry zatrzymał się na moment, czując niepewność, ale zaraz potem zdecydował się podejść bliżej.

"Hej, to znów ty," powiedział Harry, zbliżając się do Toma. "Co masz tam?"

Tom spojrzał na niego z zainteresowaniem, trzymając w ręce paczkę jedzenia. "Witaj" odpowiedział uprzejmie. "To tylko trochę jedzenia. Wyglądasz na wyczerpanego, więc pomyślałem, że może będziesz potrzebował."

Harry poczuł się zaskoczony i wdzięczny za tę niespodziewaną życzliwość. "Dzięki.." powiedział, przyjmując jedzenie. "To naprawdę miłe z twojej strony... co chcesz w zamian?" wymamrotał podejrzliwie, wiedząc że nic na tym świecie nie ma za darmo.

Tom uśmiechnął się lekko i zignorował końcówkę jego wypowiedzi. "Nie ma sprawy. Wiesz, widziałem cię wcześniej i zauważyłem, że wyglądasz na zmartwionego. Czy coś cię trapi?"

Harry spojrzał na Toma z mieszaniną zażenowania i niepewności. Nie był pewien, czy powinien mu ufać, ale w końcu postanowił otworzyć się trochę bardziej. "Tak, właściwie tak," powiedział ostrożnie. "Mam trochę problemów z życiem w ostatnich dniach."

Tom przytaknął, wyrażając zrozumienie. "Rozumiem. Czy chcesz o tym porozmawiać?"

Harry wzruszył lekko ramionami. "Może kiedyś," odpowiedział. "Ale teraz chciałem cię zapytać o coś innego. Czy kolekcjonujesz te patyki, który domniemanie ci ostatnio ukradłem?"

Tom uniósł brwi. "Patyki?" powtórzył, patrząc na Harry'ego z zainteresowaniem. "O co ci chodzi?"

Harry wyjął z kieszeni kilka patyków, które wcześniej znalazł. "Te," powiedział, trzymając je w dłoniach. "Mam ich kilka. Myślałem, że może chciałbyś je kupić."

Tom spojrzał na różdżki, a potem na Harry'ego, z wyrazem niepokoju na twarzy. "Skąd je masz?" zapytał ostrożnie, rozpoznając je.

Harry westchnął, czując, że nie może być szczerym. "Znalazłem je..."

"Gdzie je znalazłeś?" zapytał Tom, patrząc na niego z nieufnością, pamiętając jak wcześniej Harry mu różdżkę ukradł. Potter poczuł się coraz bardziej spięty, widząc, że Tom podejrzliwie się przygląda.

"To nieistotne. To chcesz je kupić, czy nie?" odpowiedział Harry nerwowo, czując dyskomfort w tej sytuacji. Voldemort zauważył jego niepokój i westchnął ciężko, widząc, że chłopak nie czuje się zbyt komfortowo.

"Ile chcesz za wszystkie?" zapytał Tom po chwili, próbując złagodzić napięcie.

"A ile jesteś w stanie zaproponować?"

...

Po krótkiej negocjacji doszli do porozumienia, a Harry otrzymał znacznie więcej, niż się spodziewał. Z radością w oczach, zaczynał myśleć o tym, co będzie mógł zrobić z tymi pieniędzmi, aż nagle poczuł dłoń na swoim ramieniu. Przestraszony, aż odskoczył, gdy zorientował się, że to ten sam mężczyzna, który wcześniej zatrzymał go na ulicy.

"Zapomniałeś? Przyniosłem ci coś do jedzenia," powiedział Tom, machając przed nim paczką. Harry, czując zawstydzenie, przyjął jedzenie, kiwając głową w uznaniu.

"Och, dziękuję," mruknął, czując się trochę niepewnie, patrząc za mężczyzną który się pożegnał i zaczął odchodzić.

...

Voldemort, siedząc na swoim tronie w komnatach Śmierciożerców, przyjmował raporty od swoich lojalnych podwładnych. Głosy śmierciożerców wypełniały przestronną salę, gdy donosili o swoich misjach i działaniach.

Jednakże atmosfera nagle zmieniła się, gdy jeden z nich odważył się wyjawić prawdę, na którą czekał.

"Mój Wielki Panie," zaczął z niepewnością w głosie, "prawie wszyscy straciliśmy nasze różdżki. Zostały skradzione, a nasze akcje zostały przez to pokrzyżowane."

Wszyscy obecni w sali poczuli napięcie w powietrzu, a spojrzenia Śmierciożerców zaczęły zwracać się ku Voldemortowi, oczekując jego reakcji.

Jednakże zamiast wybuchnąć gniewem, Voldemort zaczął się śmiać. Jego sardoniczny śmiech wypełnił salę, wprawiając pozostałych w osłupienie.

"Otóż to zabawne!" wyrzucił, śmiejąc się coraz głośniej. "Mały, bezbronny mugol, okradając was z waszej mocy! Jakże sprytny musi być ten chłopak, żeby zdołać was tak osłabić."

Jego śmiech, zamiast ukojenia, wywołał strach w sercach śmierciożerców. Wyobrażenie sobie, że taki niewielki, z pozoru bezbronny mugol, mógł dokonać takiego aktu odwagi i sprytu, przeraziło ich bardziej niż cokolwiek innego. W obliczu tego nieznanych zagrożeń, niepewność i niepokój wkradły się w ich umysły, zostawiając ich z niewiadomą, jak się dalej obronić przed takimi atakami.

Voldemort, nadal śmiejąc się ironicznie, spojrzał na śmierciożerców, którzy patrzyli na niego z niedowierzaniem i niepewnością.

"Wy, którzy straciliście wasze różdżki, naprawdę nie jesteście godni bycia moimi podwładnymi," oznajmił z oziębłością w głosie. "Jednakże... może niech to będzie dla was nauczką."

Z zaskoczeniem w oczach śmierciożerców, Voldemort machnął ręką, wywołując pojawienie się stołu wypełnionego różdżkami.

"Niech to będzie ostrzeżenie," dodał, wskazując na stołowe przedmioty. "Zabierzcie swoje różdżki i mam nadzieję, że następnym razem będziecie bardziej czujni."

Śmierciożercy spojrzeli na siebie z niedowierzaniem, nie do końca rozumiejąc, co się dzieje. Jednakże posłusznie podchodzili do stołu, by odebrać swoje różdżki, czując na sobie wzrok Voldemorta, który śledził ich każdy ruch.

Kiedy ostatni z nich opuszczał salę, Voldemort kontemplacyjnie patrzył na drzwi, zastanawiając się nad znaczeniem tej sytuacji. 

Choć ten chłopak jest mugolem to z chęcią posiadłby go w swoich szeregach.

Okradając Cień: Droga przez Zapomniany ŚwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz