Perspektywa: Pablo Gavira
Była dokładnie 75 minuta. Rozgrzewałem się, przy linii bocznej boiska, gdy podszedł do mnie Xavi.
- Gotowy?
Nie byłem w stanie, wydusić z siebie słowa, więc pokiwałem twierdząco głową. Chwilę potem, stałem przy ławce rezerwowych i zakładałem meczową koszulkę. Byłem w chuj ciekawy, za kogo wejdę. Zobaczyłem, że w moją stonę biegnie Pedri. Spojrzałem na tablicę ze zmianami. O kurwa... Że ja, wchodzę w jego miejsce...?
Wybiegłem na boisko. Chciałem pokazać siebie z jak najlepszej strony. Chciałem włożyć w grę 101%. Niestety... Już po chwili posłałem niecelne podanie, które trafiło pod nogi rywali. Przez co mogliśmy, nawet stracić bramkę...
Nie powinienem chyba w ogóle tu debitować. Jestem beznadziejny... Xavi już nigdy, nie zaprosi mnie na trening z pierwszą drużyną. Zawiodłem.
Byłem w okolicach pola karnego. Jest 89 minuta, a my mamy remis. Bezbramkowy. Podałem piłkę do Roberta Lewandowskiego, który był kilka metrów dalej. O Boże!!! Lewandowskie zamienił moje podanie w bramkę. I to na wagę zwycięsta. Spojrzałem na ławkę rezerwowych z której wszyscy się podnieśli.
Coś czuję, że zapamiętam ten dzień na długo...
CZYTASZ
Magia... | Gavi x Pedri
RomancePewnego dnia młody Pablo Gavira dołącza to seniorskiej drużyny FC Barcelony. Kiedyś dopiszę tu więcej.