꒰15꒱

174 12 0
                                    

Perspektywa: Pedro Gonzalez

Weszliśmy do szatni spoźnieni o 20 minut. Ale przynajmniej sobie mniej więcej wyjaśniłem z Pablem. Oczywiście nie odbyło się bez pytań Xavi'ego. Były to pytania: Czy zapomnieliśmy budzika nastawić, czy zapomnieliśmy o treningu, czy nam się nie chciało zejść z łóżka, czy za długo robiliśmy śniadanie i takie tam... Powiedziałem coś, że podwoziłem Pabla i samochód nie chciał mi odpalić. Uwierzył i tyle się liczy.

***

- Gavi! Chodź!

- Już idę.

Wsiedliśmy do mojego auta i ruszyliśmy z parkingu. Skręciłem w boczną uliczkę, na której końcu znajdował się park. Praktycznie zawsze nie było tam ludzi. Było to spowodowane zaniedbaniem tego miejsca, ale ja lubiłem się tam kręcić. A przy okazji tam porozmawiam z Pablem bez świadków.

- Często tu przychodzisz?

- Czasami.

- W sumie teraz to nie ważne. Dałeś mi całusa w aucie, ale ja lubię mieć pewność. Czy ty też coś do mnie czujesz?

- Tak. Wiesz... Nie wiem czy mi uwierzysz, ale od początku kiedy do nas dołączyłeś już cię mocno polubiłem. Nie byłeś taki jak inny... W sensie... Agh... Źle to ująłem... Im w głowie są tylko spotkania na których się najebią do nieprzytomności. A tobie zależało byś znalazł sobie znajomych. Na treningach się mega starasz bo chcesz być lepszy, a inni grają dla kasy.

- Ja w tobie zauważyłem to samo. Czekaj... Czy my teraz zostaniemy parą? Skoro...

- Chyba tak...
_______________________________________

Chujowe trochę...

Magia... | Gavi x Pedri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz