Rozdział 8

1.5K 73 3
                                    


Adrien

Droga do Hastings minęła nam w o wiele przyjemniejszej atmosferze, niż mogłem się spodziewać, biorąc pod uwagę pierwsze przejechane wspólnie kilometry. Wyglądało na to, że postój przy polu słoneczników poprawił trochę humor mojej pasażerce i nie zachowywała się już tak, jakby chciała skopać mi tyłek.

Kiedy obojgu nam już znudziła się płynąca z radia muzyka, a głos spikera zaczął powoli mnie usypiać, postanowiłem zmusić Sarę do rozmowy. Na początku nie miała na to zbytniej ochoty. Moje pytania zbywała zdawkowymi odpowiedziami, albo przewracała oczami strojąc przy tym skwaszone miny. Wyglądała wtedy naprawdę uroczo, a ja zastanawiałem się, czy zawsze taka była, a ja po prostu byłem ślepy na to wszystko?

– Nie wierzę – zachichotała w pewnym momencie, przykładając dłonie do ust, kiedy opowiadałem o tym jak z Rickiem zostaliśmy przyłapani przez jednego z wykładowców na podmianie jego prezentacji dotyczącej konstrukcji kinematografu. To był chyba pierwszy, tak szczery wybuch śmiechu, na jaki pozwoliła sobie w moim towarzystwie.

No dobrze, może odrobinę przesadziłem z tym wybuchem. Po prostu tak zszokowała mnie jej spontaniczna, wesoła reakcja, że traktowałem ją jakby była jakimś trofeum, które udało mi się zdobyć.

– Naprawdę! To znaczy tylko mnie na tym nakrył, bo Rick zdążył uciec z podestu, nim profesor Singer się zorientował, co robię. Gdyby nie to, zafundowalibyśmy całej auli seans, o którym nigdy by nie zapomnieli

– Co było w tym pliku? – Odwróciła się w moją stronę niemal całym ciałem. Staliśmy akurat na skrzyżowaniu, wyczekując zielonego światła. To też był chyba pierwszy moment, w którym patrzyła mi prosto w oczy tego dnia. Dzięki temu mogłem nacieszyć wzrok błękitną plamką na jej tęczówce.

– Nie wiem, czy chcesz wiedzieć – skrzywiłem się wymownie.

– Okej, teraz to już naprawdę zżera mnie ciekawość. – Odsłoniła białe, równe żeby.

Posłałem jej delikatny uśmiech i przeniosłem spojrzenie na drogę. Mogliśmy ruszać. – Kojarzysz może Meg Dickson?

Sara powoli pokręciła głową.

No tak, skąd niby miałaby ją znać. Meg była moją przyjaciółką, a ja nie widziałem powodu, dla którego Sara mogłaby się w ogóle interesować towarzystwem, w którym się obracam.

– Ach, okej. W każdym razie Meg, ja i Rick jesteśmy na jednym roku, ale każde z nas studiuje trochę inny kierunek – objaśniłem. – No i przyjaźnimy się, spędzam razem dużo czasu, uczymy się...

– Fajnie – odparła, ale w jej głosie wyłapałem nutę rezerwy.

Po jaką cholerę opowiadałem jej o przyjaźni? Idiota ze mnie. Przecież Sara nigdy się z nikim nie przyjaźniła i musiała być bardzo samotna. Nawet jeśli się do tego nie przyznaje.

– I co z tą Meg? – odezwała się, kiedy ja dokonywałem wewnętrznego biczowania. – To ona była na tym filmiku?

Przez myśl przemknęło mi, że zapytała o to tylko z grzeczności.

– Nie. Ale na pierwszym roku realizowała pewien projekt stypendialny. Miała nagrać coś na wzór dokumentu o studentach Camberwell Uniwersity. No i wszędzie łaziła z kamerą. Nawet na imprezy i... – urwałem. Znów czułem się głupio na myśl o tym, że Sara raczej nigdy na żadnej nie była.

– Nie przejmuj się mną – powiedziała, zupełnie jakby znajdowała się w mojej głowie. Wciąż siedziała przodem do mnie, jednak wzrok wbity miała w migające za moim oknem osiedle jednorodzinnych domków. – Wiem jak żyją studenci. I wcale im tego nie zazdroszczę. I może to trochę się kłóci z moją filozofią, ale jestem naprawdę ciekawa, co było na tym filmie – wygięła usta w łagodny łuk.

Give me one reasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz