Rozdział 19

1.3K 87 36
                                    

Adrien

W swoim dwudziestojednoletnim życiu miałem kilka razy okazję się całować. Raz nawet wydawało mi się, że robiłem to z dziewczyną, w której byłem zakochany, jednak bardzo szybko uczucie to okazało się zwykłym, bardzo kruchym zauroczeniem. Bywało też, że podczas studenckich imprez ulegałem podszeptom krążącego w moich żyłach alkoholu i wpadałem na pomysł, że fajnie byłoby zareagować na podryw danej dziewczyny, albo po prostu się z nią zabawić. Wiedziałem jak to jest ekscytować się tą chwilą która następuje tuż przed tym jak wargi łączą się w spontanicznej wymianie czułości, jednak jednego mogłem być pewien: żaden z tamtych pocałunków nie przypominał w nawet w najmniejszym stopniu tego, czego doświadczyłem czując usta Sary Montgomery przyciśnięte do moich. Żadna dziewczyna nie wywołała tak wielkiego zamieszania w mojej głowie i piersi, ani też nie sprawiła, że nie potrafiłem się od niej oderwać. A raczej, że nie chciałem do tego dopuścić. Przez cały czas, gdy trzymałem Sarę w ramionach, wargami smakując jej miękkie usta, dłońmi dociskałem ją do swojego ciała, w obawie, że zechce się ode mnie oddalić. Zniknąć. A ja nie potrafiłbym się w tym pogodzić.

Nie miałem wątpliwości, że byłem pierwszym chłopakiem, któremu pozwoliła się całować. Choć odpowiadała na muśnięcia moich warg i dopasowywała się do ich ruchów, które rozkoszowały się jej delikatnością i niewinnością, bez trudu rozpoznawałem rezerwę i niepewność, które biły z jej postawy. Niewiele brakowało, by jej nerwowo zaciśnięte na mojej koszulce palce przerwały materiał. Urywane oddechy i nierówny rytm pocałunków zmuszał nas wielokrotnie, byśmy odsuwali się od siebie na moment, który za każdym razem dla mnie trwał całą wieczność.

Przez jedną krótką chwilę wyczułem nawet w jej pocałunkach wahanie. Może nawet niechęć, albo strach. Wtedy też zrozumiałem, że powinienem to przerwać. Podarować jej przestrzeń, której potrzebowała, lecz zanim zdążyłem zareagować, jej palce zupełnie niespodziewanie wplątały się w moje włosy, a wargi z wyjątkowym zaangażowaniem znów odnalazły moje. Sara wspięła się na palce, by jeszcze bardziej się do mnie zbliżyć, a ja zadowolony z takiego obrotu spraw chwyciłem ją za biodra i uniosłem. Była taka drobna. Idealna.

Gdy oplotła mnie nogami, ogień tlący się w moim podbrzuszu zapłonął pełną mocą. Pod palcami czułem gładką skórę na jej plecach, kiedy moja dłoń wślizgnęła pod jej T-shirt. Gładziłem ją ostrożnie, napawając się tą chwilą, czerpiąc przyjemność wszystkimi zmysłami, wdychając jej zapach wymieszany z zapachem morza, czując jej ciepło i smak. Wsłuchując się w jej bardzo ciche westchnienia, od czasu do czasu uchylając powieki, by spojrzeć na jej śliczną twarz.

W pewnym momencie, za naszymi plecami rozległ się donośny gwizd. Przestraszeni oderwaliśmy się od siebie, a Sara bardzo szybko wysunęła się z moich objęć i opadła bosymi stopami na piasek jednocześnie dotykając dłonią nabrzmiałych ust. Choć niełatwo było mi odwrócić od niej wzrok, spojrzeniem odnalazłem człowieka, który przerwał jeden z najcudowniejszych momentów w moim życiu.

– Hej, dzieciaki! Nie możecie tu stać przez całą noc! – Mężczyzna odpowiedzialny za nasz powrót do rzeczywistości właśnie skończył pakować sprzęt kinowy do furgonetki. – Ten parking jest płatny i strzeżony po dwudziestej drugiej.

Sara uciekła ode mnie spojrzeniem i objęła się ramionami, jakby było jej zimno. Mnie za to wciąż trawiły płomienie wzniecone przez tę niezwykłą dziewczynę.

– Już jedziemy, spokojnie – zawołałem, po czym ruszyłem za Sarą, która skulona zaczęła iść w stronę naszego auta.

– Hej, poczekaj. – Złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. Do moich mokrych butów przyklejał się piasek, utrudniając swobodne poruszanie. Nie zwracałem na to zbytniej uwagi. – Co się dzieje?

Give me one reasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz