Rozdział 25

1.1K 81 24
                                    


Kiedy wieczorem leżeliśmy na plaży w Exmouth, wpatrując się w gwiazdy, jedna z nich zatoczyła łuk na ciemnym niebie i spłonęła, pozostawiając po sobie jedynie wspomnienie. Sara pisnęła ze szczęścia na widok spadającej perseidy i nakazała, bym czym prędzej pomyślał życzenie. W pierwszej chwili miałem w głowie pustkę. Chcąc zyskać na czasie, droczyłem się z Sarą twierdząc, że to dziecinne. Dziewczyna piorunując mnie wzrokiem, w odpowiedzi pacnęła mnie w ramię.

– Proszę, proszę. Kto by pomyślał, że Adrien Walker jest na tyle dojrzały, by nie wierzyć w moc spadającej gwiazdy, a jednocześnie ma w sobie tyle pokładów dziecięcej radości, by zaciągnąć mnie do sali zabaw.

Obróciłem twarz w jej kierunku i zaśmiałem się pod nosem.

– No i tu mnie masz – westchnąłem teatralnie. – Znów mnie przejrzałaś, po prostu chciałem wyjść przy tobie na twardziela.

Sara nie odrywała wzroku od nieba, najpewniej wypatrując kolejnej gwiazdy.

– A nie jesteś nim? Z resztą, co ja tam wiem. Ciebie nie da się przejrzeć. Wierz mi, że próbowałam cię poznać i właściwie do tej pory nic o tobie nie wiem. Obserwowałam cię ukradkiem, trochę jak jakaś stalkerka – zachichotała pod nosem. – Oczywiście nie ma nic zabawnego w stalkingu, mam nadzieję, że tego tak nie odbierasz.

– Ani trochę.

– W każdym razie mam dziesiątki twoich portretów, ale wiem tylko, że jesteś dla mnie wciąż jedną wielką tajemnicą.

– To tak jak ty.

– Ja? – Roześmiała się i ułożyła się na boku, podpierając głowę dłonią. Blask księżyca odbił się w jej dużych tęczówkach. – Prawda jest taka, że chociaż nigdy mnie nie zauważałeś, wiesz wszystko. Jacy byli moi rodzice, co robiłam w wolnych chwilach, co lubię, jaka jestem. A ty? Nie mam pojęcia jak zachowujesz się wśród znajomych, jak spędzasz czas z rodzicami, czy wybrałeś kierunek studiów z własnej woli.

– Raczej naturalnie, tak jak przy tobie, chociaż nie mam bez przerwy ochoty ich przytulać i całować – odparłem, zarzucając jej rękę na biodro i przyciągając do siebie. Sara pisnęła zaskoczona moim śmiałym ruchem. – Z rodzicami często coś oglądam, bo wszyscy lubimy filmy, ale sięgamy po przeróżne gatunki. To dzięki nim zakochałem się w tym całym fikcyjnym świecie wyświetlanym na wielkim ekranie i właśnie dlatego zdecydowałem się studiować kinematografię. Czy zaspokoiłem twoją ciekawość?

– Może? – udała, że się zastanawia. – Ale to niewiele zmienia. Wciąż więcej między nami pytań, niż odpowiedzi.

– W takim razie pytaj. O co chcesz – cmoknąłem ją w czoło. – Ja też mam ich kilka..

– Do mnie? – zdziwiła się. – Nie mam nic ciekawego do powiedzenia.

– To się jeszcze okaże.

Uśmiechnęła się i poruszyła ramieniem.

– Szczerze wątpię. Ale niech ci będzie, masz pierwszeństwo.

Skoro nadarzyła się taka okazja, w pierwszej kolejności postanowiłem dowiedzieć się tego, co od lat najbardziej mnie nurtowało.

– Jak udawało ci się przyłączać do naszej zabawy? Kiedy byliśmy dziećmi. Wiem, że to okrutne, bo nigdy cię do niej nie zaprosiliśmy, przez co czuję się naprawdę fatalnie... Ale pamiętam, że po prostu się pojawiałaś, a po jakimś czasie znikałaś, bez słowa.

– To sprawka mojej mamy. – Sara przewróciła się na plecy i znów wbiła wzrok w ciemne niebo. – To ona zachęcała mnie, żebym się przełamała, poznała koleżanki, kolegów. Nie chciałam tego. Wstydziłam się. Ale potem widziałam jak się śmiejesz, kiedy biegacie od domu do domu i... po prostu biegłam za wami. Nie towarzyszyłam wam, raczej pełniłam rolę cienia. Zawsze z tyłu, kilka kroków za grupką roześmianych dzieciaków. A kiedy po jakimś czasie docierało do mnie, że nigdy was nie dogonię, a raczej nie dorównam wam, znikałam. Zupełnie jakby zaszło słońce, a cień przestawał istnieć. Mama mówiła wtedy, że następnym razem będzie lepiej, że mnie dostrzeżecie. Ale nigdy się tak nie stało.

Give me one reasonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz