IV

3K 238 4
                                    

W nocy obudziły mnie głośne krzyki. Podniosłam się ciężko z łóżka i uchyliłam drzwi. Początkowo oślepiło mnie światło bijące z lamp na korytarzu,lecz po chwili udało mi się przyzwyczaić. Rozejrzałam się po korytarzu i ujrzałam dwoje pielęgniarzy ciągnących Amy w stronę izolatki. Zauważając mnie zaczęła krzyczeć.
-Suko! To wszystko przez Ciebie. Zgnij tu szmato. Pierdolony grubas. Nienawidzę Cię.
Stałam jak wryta w ziemię z wybałuszonymi oczami. Spojrzałam w prawą stronę i ujrzałam chłopaka, którego tu niedawno przywieźli. Z zaciekawieniem przyglądałam się mu. Zauważyłam,że jego pidżama całkowicie na nim wisi. Chłopak podniósł wzrok. Natychmiast zniknęłam w pokoju. Oparłam się o drzwi i upadłam powoli. Dręczyły mnie myśli. Znów. Jednak dzisiaj było gorzej. Znów Ana mnie męczyła. Ale tym razem nie w postaci sumienia, tylko sama do mnie przemówiła.
-Już drugi raz nazwała cię grubą. Weź się za siebie! Spojrzy w to cholerne lustro. Ona ma racje. Nawet nie próbuj mnie zostawiać Emilly.!
-To nie prawda! - Broniłam się. Po chwili szum w mojej głowie ucichł. Położyłam się spowrotem do łóżka. Długo nie mogłam usnąć, a gdy już kleiły mi się powieki, drzwi w moim pokoju uchyliły się i bez zapytania wparowała do niego jakaś dziewczyna. Zapaliła światło chwilowo mnie oślepiając i usiadła na krześle.
-Dziewczyno co ty jej zrobiłaś? - Spytała się Diana.
Diana to dziewczyna z wielkim problemem psychicznym. Jej ojciec ją bardzo krzywdził. Mianowicie molestował. Nie raz słyszałam w nocy jak krzyczy. Musi brać bardzo silne leki. Skąd to wiem? Kiedyś Amy mi opowiadała o wszystkich z ośrodka.
-Nic jej nie zrobiłam - wybełkotałam i okryłam się kołdrą do szyi.
- Musiałaś jej coś zrobić. Nigdy tak się nie zachowywała. - Upierała się.
-Ehh - usiadłam - Ona myśli,że to przeze mnie oni uważają ją za wariatkę, a tak naprawdę nic jej nie zrobiłam. Ona się na mnie rzuciła po tym jak spytałam się co jej jest i dlaczego tu jest.
-O mój boże! - wrzasnęła.
-Co!? - Zapytałam z zaciekawieniem. No bo przecież to nic takiego, a ona tak zareagowałam. Nie powiem lekko się przestraszyłam.
-Nie nic, ja.. Muszę już iść, zaraz obchód -- wybrnęła i kierowała się do drzwi.
-Diana! Nigdzie nie pójdziesz dopóki mi nie powiesz o co chodzi! - Rzekłam stanowczo.
-No dobra .. - Zrezygnowana usiadła z powrotem na krześle. - Amy jest już tu trochę i bardzo dużo namieszała. Szczególnie w życiu Jenny.
-Kto to Jenny? - Spojrzała na mnie smutno.
-Jenny była tu leczona.. Kiedyś. Podpadła Amy.
-No i?
- No i miała próbę samobójczą.
-Wyszła z tego prawda? - Diana zrobiła smutną minę i spuściła głowę przytulając do piersi misia, którego trzymała w dłoni. - Diana!
- Która jej się udała. - Dokończyła.
-Ale co ona jej zrobiła?
-Tego nikt nie wie. Znęcała się nad nią kiedy nikt nie widział. Jenny się pogorszyło i to bardzo. To było straszne.
- Ale co ta Jenny jej zrobiła.?
- Tylko spytała się czemu tu jest. Amy tak reaguje. Ona jest na prawdę chora. Na początku się przymila, a później robi to co robi. Ona przypadkowo osób nie wybiera,musiało ją coś w tobie zaciekawić.
- A wyglądała na najnormalniejsza w tym całym szpitalu.
-Pozory mylą.. - Podniosła wzrok i uśmiechnęła się lekko. -Uważaj na siebie Emi. -Dodała.

Cały boży dzień korciło mnie by pogadać z Amy,jednak w duszy wiedziałam,że to nie będzie dobry pomysł. Jedno co musiałam zrobić to iść do Valerie, jeszcze raz pogadać o tym wszystkim. Szłam prostym korytarzem,aż do samego końca. Po obu stronach były drzwi.
- Które to? - Podrapałam się po głowie. -Ryzyk fizyk.- dodałam i uchyliłam leciutko drzwi po lewo. Po układzie mebli widziałam,że to jednak nie ten pokój. Już miałam wychodzić kiedy ujrzałam Max'a. Nie widział mnie, chodził zdenerwowany po pokoju i łapał się za głowę. Postanowiłam zostać w miejscu i się nie ruszać. Chłopak usiał na łóżku i chwycił ramkę ze zdjęciem.
-Lia, tak bardzo Cię przepraszam. Wiem robię to codziennie, ale nie mogę o tobie zapomnieć. Nie mogę się z tym pogodzić, po prostu nie mogę. Nie patrz tak na mnie. - Uśmiechnął się - Wiesz ostatnio coraz częściej zastanawiam się czy do Ciebie nie dołączyć. Co myślisz? Wiem,wiem.. Obiecałem Ci,że będę szczęśliwy, ale bez Ciebie się nie da.
- Emilly, co ty robisz? - Wrzasnęła Valerie. Max zauważył mnie i zerwał się z łóżka. Ja wybełkotałam do niego,że to pomyłka. Było mi tak wstyd,jednak on coraz bardziej mnie intrygował.

,,Ponad Wszystko" (Above All) 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz