Z samego rana wybrałam się do tego szpitala. Miałam taka ochotę ukatrupić Amy za to,że mnie tak perfidnie okłamała. Mogłam się po niej tego spodziewać.
Szłam przez korytarze szpitala. Wszyscy mierzył mnie wzrokiem,tak jak gdyby mnie znali,jednak ja tu nigdy nie byłam.
-Przepraszam,gdzie jest sala 35? - Zapytałam jedną z przechodzących obok mnie pielęgniarek.
-Prosto i w lewo - rzuciła i weszła do pokoju. Tak więc udałam się za jej wskazówkami. Kiedy już byłam pod prawidłowom salą,coś ścisneło mnie w środku. Bałam się spojrzeć mu w twarz,jednak nie mogę sobie odpuścić spotkania z nim. To nie w moim stylu. Chcę się pożegnać.
-Dobra - chwyciłam i nacisnęłam klamkę. Uchyliłam białe drzwi i wkroczyłam do sali. Pachniało tam normalnie,czyli lekami. Odwróciłam się i zamknęłam za sobą drzwi.
-Emi,nie sądziłem,że przyjdziesz.
- Ja też nie sądziłam,że będę musiała odwiedzać cię w szpitalu. - Odwróciłam się w jego stronę. Miał podłączona kroplówkę,i był okropnie blady. Gdy bliżej mu się przyjrzałam, zauważyłam sine miejsca pod oczami. Jego zabandażowane ręce wiele wyjaśniały.
-Max,dlaczego ty znów.. - Podeszłam i usiadłam przy łóżku. Chwyciła go za rękę i z pełnym smutku spojrzeniem lustrowalam jego szkliste oczy.
- Nie to nie dla tego tu jestem.
- To dlaczego?
- Nie chcę o tym mówić. - Spojrzał w okno.
- Max,nie bądź jak dziecko. Powiedz o co chodzi.- zwrócił wzrok na mnie. Był smutny i wykończony. Czułam się źle z tym,że go zadręczam,jednak musiałam. - Miałeś kolejna próbę? O to chodzi?
-Przecież mówiłem,że nie o to chodzi Emi. - Warknął.
-No to do cholery o co? - Nie mogłam usiedzieć na krześle.
- Wysłali mnie tu,bo po prostu zemdlałem. Później dowiedzieli się,że wracam do mojego dawnego stylu życia. I zaraz po wyjściu stąd jadę na drugi koniec kraju. Do specjalnego ośrodka dla anorektyków. - Wyznał,a ja nie mogłam uwierzyć. Mój Max,który sam pomagał mi z tego wyjść,wrócił do tego.
-Przecież mieliśmy razem sobie pomagać i wyjść z tego. - Chciałam płakać,ale nie będę słaba.
- Mam uwierzyć,że ty już wyzdrowialaś? Emilly to nie jest tak łatwo i widzę,że ty też nie odpuściłaś.- Jak on to robi? Czy zna mnie na tyle,by czytać z wyrazu mojej twarzy co u mnie?
- A.. - Chciałam coś z siebie wydusić,jednak nie wiedziałam jak wiarygodnie zaprzeczyć by mi uwierzył.
- Jesteśmy tacy sami Emi. Oboje mamy ten sam problem i nie umiemy się go pozbyć. Jednak ty jesteś szczęściarą. Ciebie już nie kontrolują i nie zmuszają. - Jak grom z jasnego nieba przypomniało mi się kiedy matka mnie uderzyła,a to wszystko przez to że nie chciałam jeść. Spuściłam wzrok.
- Max przyszłam się pożegnać. - Zmieniłam temat,by nie myśleć o tych złych chwilach.
- Co takiego? - Wybałuszył oczy.
- Wyjeżdżam do Londynu,raczej na stałe z ojcem. - Spojrzałam na niego ukradkiem.
- Ale będziesz mnie odwiedzać? Błagam potrzebuję tego. Nie możesz mnie tak po prostu zostawić. -Ścisnął moją dłoń.
-Mam tylko ciebie Max i nie mam zamiaru cię zostawiać. - Zaczęłam płakać,ponieważ poraz koleśny zdałam sobie sprawę,że nie mogę stracić kolejnej osoby. Już jedną,a nawet dwie straciłam. Chyba nie chcę wyjeżdżać. Nie chcę go zostawiać. Chciałabym by to był tylko sen.

CZYTASZ
,,Ponad Wszystko" (Above All) 2
Teen FictionDalsze losy Emilly, dziewczyny chorującej na zaburzenia odżywania. (Kontynuacja ,,Ponad Wszystko ( Above all) ) ,,Marzyłam o domu, o szczęściu, o perfekcji bez wyrzeczeń. [..] Przecież miałam być zdrowa. Dlaczego? Dlaczego mnie zabijasz przyjaciółk...