-Emilly! Obudź się - powtarzała po raz setny mama, by wybudzić mnie z mojego mocnego snu. Otworzyłam po chwili oczy, mrugając szybko.
- Co? - spytałam zaspanym głosem ocierając zmęczoną twarz.
-Jest już 13, Stuart czeka na Ciebie w salonie. Byliście umówieni na spacer. - rzekła rodzicielka, ściągając moją kołdrę na podłogę.
-Zapomniałam - zdążyłam krzyknąć w trakcie biegu do łazienki.
Gdy byłam już gotowa, poszłam do salonu przywitać się z Stuartem. Siedział rozłożony na kanapie oglądając jakiś western w tv. Najciszej jak tylko mogłam podeszłam za nim i rzuciłam mu się na plecy. Stu od razu powalił mnie na kanapę i przeczesując potargane włosy ręką stwierdził.
-Nigdy mnie nie przestraszysz i nie pokonasz. - zaśmiał się i połaskotał mnie, na co ja wybuchnęłam głośnym panicznym śmiechem. - A teraz wstawaj. - wstał i kierował się do wyjścia. Podniosłam się ciężko i ruszyłam na korytarz, by założyć buty.
-Emilly, nic nie zjadłaś. - zza progu wyszła mama przecierająca ścierką talerz.
-Nie jestem głodna - stwierdziłam. Mama zrobiła zniesmaczoną minę i posłała mi groźne spojrzenie.
-Poczekam jeszcze chwilę - stwierdził Stu,opierając się o ścianę. Z niechęcią skierowałam się w stronę kuchni.
-Nie zrobiłam jeszcze obiadu, bo szczerze mi się nie chciało. Ale masz tu kanapki. - Podała mi talerz z dwoma apetycznie wyglądającymi kanapkami, lecz nie dla mnie. Chwyciłam leżący na stole nóż i przekroiłam jedną z nich na pół i chwyciłam w dłoń z niesmakiem spoglądając się na pieczywo. Mama odwróciła się w moją stronę i skrzyżowała ręce patrząc z wyrzutem.
-Mamo, potrzebuję czasu. - wyznałam i pocałowałam ją w policzek. - Zjem po drodze - krzyknęłam wychodząc przez próg drzwi. Razem ze Stuartem schodziliśmy ze schodów.
-No jedz. - stanął na półpiętrze i wpatrywał się w moją zdziwioną minę, jaką wywarła jego postawa. Spuściłam wzrok na kanapkę, którą trzymałam w dłoni i z trudem wzięłam pierwszy gryz. Zamknęłam oczy i przeżuwałam jak najdokładniej. Przełknęłam piekło i otworzyłam z powrotem oczy spoglądając się na wyraźnie zmartwionego Stuarta.
- No co jem - udawałam niewzruszoną i zbiegłam szybko po schodach wybiegając z budynku. Rozejrzałam się w około szukając jakiegoś kosza. Gdy znalazłam jeden czerwony pojemnik wyrzuciłam resztę kanapki i powróciłam na miejsce jak gdyby nigdy nic. Po chwili zza drzwi wyłonił się Stu z poważną miną. Idąc chodnikiem nie odezwał się do mnie ani jednym słowem. Było to dla mnie niezręczne dlatego tryknęłam go w ramię i spytałam.
-Obraziłeś się czy co?
- Ja wiem,że nie zjadłaś tej kanapki - zatrzymał się i przeszywał mnie złowieszczym wzrokiem zawodu.
-Zjadłam, przecież widziałeś - próbowałam się obronić.
-Wiem,że ją wyrzuciłaś - potrząsnął mnie lekko za ramiona. Odwróciłam wzrok i wstrzymałam oddech.
-Stu - wycedziłam po chwili. - Mi było ciężko i .. parę razy dostawał jedzenie na siłę, dopiero pod koniec się poddałam. A zresztą nie będę Ci o tym mówić. - Zdjęłam jego ręce z moich ramion. Szłam przed siebie nie zważając na to,że miałam iść z nim na spacer, a nie sama. Chwilę po tym poczułam jak ktoś obejmuję mnie od tyłu. To był Stuart. Nie mówił nic. Czułam tylko na szyi jego wydychane ciepłe powietrze.
- Nie zostawiaj mnie znów Emi.. To nie o to chodziło w tym ośrodku. Mieli Cię tam wyleczyć, a nie wypuszczać byś po raz kolejny zrobiła to samo. Teraz jesteś coraz piękniejsza, nie chudnij znów, tylko wręcz przeciwnie,przytyj.- pokręciłam przecząco głową, a Stu obrócił mnie, bym widziała jego piękne piwne oczy, w których zawsze topiłam swój wzrok. I tak stało się i tym razem. Topiłam się w tej głębi.
__________________________________________________________________________________
Dzięki Kochani za 2 tyś wyświetleń. Dla was to robię, gdyby nie wy, tego opowiadania by nie było. Cieszę się,że 2 cz. Też jest czytana,że jednak ma jakiś swój urok i was nie nudzi. Dziękuję jeszcze raz z całego mojego serduszka.

CZYTASZ
,,Ponad Wszystko" (Above All) 2
Teen FictionDalsze losy Emilly, dziewczyny chorującej na zaburzenia odżywania. (Kontynuacja ,,Ponad Wszystko ( Above all) ) ,,Marzyłam o domu, o szczęściu, o perfekcji bez wyrzeczeń. [..] Przecież miałam być zdrowa. Dlaczego? Dlaczego mnie zabijasz przyjaciółk...