IX

2.6K 246 6
                                    

Wygramoliłam się z mojego pokoju i ruszyłam do Max'a. Bardzo się denerwowałam przed tą rozmową. Nie miałam pojęcia, o czyn on chce ze mną porozmawiać. Podziękował mi już. Mam nadzieje, że nie będzie to miało związku z poprzednią sytuacją.
Zapukałam do drzwi. Niespełna po chwili otworzył mi je Max i bez słowa skierował się w głąb pomieszczenia. Zamknęłam drzwi i podążałam za nim. Max usiadł na łóżku, a ja na krześle obok biurka. Pomiędzy nami panowała niezręczna cisza. Nikt z nas nie wiedział jak zacząć.
-No wiec.. O czym chciałeś porozmawiać? - Wybełkotałam odrywając kolejną brokatową cekinę z mojej bluzki. Zawsze tak robiłam kiedy się denerwowałam.
-Na początek chciałbym Ci jeszcze raz z całego serca podziękować, za uratowanie mnie od mojego chorego pomysłu. - Uśmiechnął się - Chciałbym się wytłumaczyć też, dlaczego mówiłem do zdjęcia - skierował oczy na fotografie stojącą na biurku. Na zdjęciu widniała dziewczyna. Miała blond włosy a w reku trzymała kask motocyklowy.
-Nie musisz mi się tłumaczyć, to nie moja sprawa.
-Chce, bo to wyglądało dziwnie, kiedy gadałem do ramki ze zdjęciem. -Zaśmiał się lekko, po czym od razu spoważniał. - Ta dziewczyna ze zdjęcia to moja była już dziewczyna. -Spuścił głowę.
-Zerwaliście, a ty nadal ją kochasz? - Przerwałam.
-Nie, ale wolałbym jakby tak było. - milczałam. Patrząc na niego widziałam jaki ból mu sprawia to wspomnienie. Widziałam, że wspomnienia nie dają mu żyć.
-Ona nie żyje. Przeze mnie.
-Jak to przez ciebie?
- Wracaliśmy z imprezy. Ona trochę wypiła, wiec ja prowadziłem. Jechaliśmy normalnie. Nie za szybko, ale też nie za wolno. Na jednym ze skrzyżowań w bok motoru uderzył jakiś idiota. Motor się przewrócił i oboje sturlaliśmy się do rowu. Wszystko, byłoby okej, gdyby nie fakt, że gdy ten idiota podczas uderzenia w bok zahaczył również o nią, przez co upadek był dwa razy silniejszy. Brakowało milimetrów, a zostałbym zahaczony tak jak ona. Trafiliśmy do szpitala. U mnie skończyło się to na wstrząśnieniu mózgu, ale u niej wyglądało to gorzej. Zmarła na skutek obrażeń, na stole operacyjnym. To moja wina, ja jechałem ze szybko. -Opowiadał mi patrząc w okno. Nie miał odwagi spojrzeć mi w oczy. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tak bardzo mu współczułam, ale wiedziałam, że współczucie nie przywróci jej życia. Milczeliśmy to było teraz najlepszym wyjściem.
-Ty nawet nie wiesz, jak to jest żyć z poczuciem winy.
-Max, to nie twoja wina, tylko tego idioty!
-Gdybym jechał trochę wolniej, to ja bym zginął zamiast jej. Tak bardzo ją kocham. -chwycił ramkę ze zdjęciem i wpatrywał się w nią z iskierkami w oczach. -Myślałem, że jak umrę to wtedy będę szczęśliwy z nią tam.
-To czemu jeśli tak myślisz dziękujesz mi za to, że Cie uratowałam?
- Bo chce żyć, chce spełnić marzenia. Ale nadal mam wątpliwości, czy uda mi się żyć z poczuciem winy.
-Uda się - usiadłam obok niego - jestem pewna. - Uśmiechnęłam się trochę na siłę. Ta.. na siłę, przecież ja jej nawet nie mam. Ledwo co mogę się ruszyć. Od tych paru dni nie jadłam nic, prócz tabletek. Niedługo mi się skończą, muszę coś wykombinować.
- A dlaczego tu trafiłeś? -Spytałam, by przestać rozmyślać o sobie.
- Mam depresje, dwie próby samobójcze, teraz już trzy, no i podejrzewali u mnie anoreksje.
-Co? Anoreksje? - krzyknęłam. Bratnia dusza? Ale chłopak cierpiący na anoreksje? To nie możliwe. Prawda jest bardzo chudy, ale nigdy nie spotkałam się z chłopakiem chorującym na anoreksje.
-No.. To wszystko wina depresji. Nie jadłem, nie mogłem. Każdy kęs czegokolwiek był dla mnie bólem po stracie mojej dziewczyny. Ale to nie anoreksja.
-Anoreksja jest wtedy, kiedy chce się schudnąć za wszelką cenę. Wtedy się nawet nie chce jeść, bo czuje się obrzydzenie o siebie samego. Masz racje nie jesteś chory - uśmiechnęłam się. Spojrzenie Max'a było skierowane na mnie. Po chwili zorientowałam się co ja powiedziałam. Przecież co ja gadam. Mówię jakbym była jakąś terapeutką. Ale taka prawda. Nienawidzisz siebie bo zjadłaś za dużo, albo niepotrzebnie.
-Ty jesteś anorektyczką Emilly. - Stwierdził smutno. -Na prawdę szkoda mi Cie. Jesteś bardzo wspaniałą osobą, widać to. Może za dobrze cie nie znam, ale widzę jak cierpisz. Chcesz stąd uciec, ale nie chcesz przytyć. Jest mi Cie żal. Czujesz jak się niszczysz, nasz tego świadomość, a mimo to nic z tym nie robisz. - Wybałuszyłam oczy. Skąd on wiedział co czuje? Już nie czułam się bezpiecznie ze swoimi myślami. Rozgryzł mnie nawet mnie nie znając. Skąd on wie? Skąd?!

,,Ponad Wszystko" (Above All) 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz