XVI

2.4K 236 6
                                        

-Emilly zrozum.. -zaczął Stu.
-Proszę Cię.. Mam już dość na dzisiaj rozmowy o mojej chorobie. - Przerwałam mu odrywając się od jego oczu.
-No dobrze - odparł zrezygnowany.
Ruszyliśmy przed siebie, do nieopodal oddalonego parku. W drodze do owego miejsca w mojej głowie kłębiły się myśli,które nie chciały przestać mnie gnębić.
,,Zdrowie czy idealność? Wybieraj" -Brzmiał wewnętrzny głos,którego nie zdołała zagłuszyć nawet przejeżdżająca ciężarówka.
Potrząsnęłam głową i skupiłam się na drodze do parku. Stu szedł obok nie zamieniając ze mną ani jednego słowa. Chyba czuł,że to nieodpowiedni moment.
Zatrzymaliśmy się przy przejściu dla pieszych. Obok nas stanęła grupka dziewczyn śmiejących się w niebo głosy. Co chwilę wymieniały spojrzenia i spoglądały się na nas szeptając pomiędzy sobą. Gdy zapaliło się zielone światło ruszyliśmy na równi z nimi. Chwilę późnej grupa ów przyjaciółek szła przed nami z zadowoleniem kręcąc tyłkami. Ich krótkie spodenki odsłaniały chude i zgrabne nogi. Spojrzałam na dół. Gdzieś pod czarnym materiałem skrywały się moje już nie takie piękne nogi.
,,Chciałabyś takie nogi? Trzeba było się nie poddawać. Jesteś słaba." - Zabrzmiał znów ten sam głos. Tym razem pozostawił po sobie echo,które z trudem ucichało. Złapałam za rękę mojego towarzysza,który zagapiony przed siebie nagle zwrócił się w moją stronę zaskoczony. Ścisnął moją dłoń,a ja poczułam ulgę. Echo ucichło całkowicie.
Nim się obejrzałam,byliśmy już na miejscu. Zajęliśmy ławkę i zaczęliśmy rozmowę.
-Opowiadaj co się działo jak mnie nie było? -Zapytałam poprawiając włosy i spoglądając na uśmiechniętego przyjaciela.
-No więc od czego mam zacząć? -Zapytał.
-Od czego chcesz.
-No okej,więc może najpierw.. -Zatrzymał się na chwilę. - Jess dostała się do najlepszej szkoły baletowej za granicą. Jednak nie długo wyjeżdża i podejrzewam,że prędko nie wróci. - Przerwał, patrząc na moją reakcję,która od razu malowała na mojej twarzy zdziwienie i podziw. Nie sądziłam,że jej się uda. W głębi duszy bardzo jej zazdrościłam. Dlaczego nie dałam z siebie więcej? Gdybym nie była chora,na pewno udałoby mi się dostać do tej szkoły. Wszystko to moja wina.
Posmutniałam jednak maskowałam to lekkim uśmiechem.
- Szkoda bo układało jej się z Erick'iem.
- To oni są razem? - zapytałam zdziwiona.
-Tak - potwierdził.- Od kiedy ty poszłaś do ośrodka,oni zaczęli coś kręcić.
- Dadzą radę. -Sama w to wątpiłam. Erick znajdzie sobie lepszą po miesiącu, a Jess pewnie odbierze chłopaka którejś ze swoich przyszłych przyjaciółek. -A co zmieniło się u Ciebie? -Zapytałam opierając głowę na ręce,nadal nie spuszczając wzroku ze Stuarta.
-U mnie? Dostałem się wreszcie na treningi z boksu,no i zmieniłem swój wizerunek. -Pokazał rękom na siebie.
-Bardzo się zmieniłeś -lustrowałam go po raz kolejny,nie mogąc wyjść z podziwu jego przemiany.
- To w sumie dobrze,przynajmniej się zająłem sobą i moja samoocena wzrosła. Już nie jestem w cieniu. -zaśmiał się nerwowo.
-Widać jak dziewczyny na Ciebie patrzą. - Stwierdziłam czując w środku nieprzyjemne uczucie,które ściskało mi żołądek. Postanowiłam wyjść z tematu o zmianach,ponieważ moja zmiana mnie bardzo bolała,a jego wprowadzała w zachwyt. Teraz miałam już pewność,że uczucia do niego nigdy nie wygasły, tylko czekały na odpowiedni moment by zatruć mi kolejny raz życie.
-A rodzice nie mają już nic przeciwko naszej znajomości?
-Mają nadal. Jak na razie to nie wiedzą,że już wyszłaś i najlepiej byłoby gdyby się nie dowiedzieli. -Spuścił wzrok na podrapane siedzenie. Już miałam jakoś go pocieszyć,gdy nagle zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam pospiesznie smartphone'a i spojrzałam na wyświetlacz.
Połączenie przychodzące od : Max
Wzdrygnęłam się i szczęśliwa przeprosiłam Stuarta. Odeszłam od ławki parę kroków i odebrałam połączenie. Usłyszałam ten miły i tak bardzo wspierający głos,którego mi cholernie brakowało.

,,Ponad Wszystko" (Above All) 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz