-Skąd wiesz, co czuje? - spytałam.
-Zgadywałem. -Uśmiechnął się podejrzliwie.
-Nie mogłeś od tak zgadnąć co czuje druga osoba nie znając jej. Musiałeś mieć coś z tym wspólnego. -Stwierdziłam. Chłopak pobladł i unikał ze mną kontaktu wzrokowego. - Okłamałeś mnie. Ty coś jeszcze ukrywasz i to coś jest tak jakby związane z czymś co trzyma i mnie. Ty masz coś wspólnego z Anoreksją. - Podniosłam swój tłusty tyłek z łóżka i stanęłam tuż przed nim. Max milczał, jakby chciał uniknąć odpowiedzi. Ale ja musiałam wiedzieć, to mogło być związane z naszą przyjaciółką. Przyjaciółką Anoreksją. -No odpowiedz, Max! -Wrzasnęłam. Podniósł wzrok i z trudem otworzył usta, jednak z nich nie wydobyło się żadne słowo. Patrzyłam tak na niego i nie dawałam mu spokoju. Max ruszył się i z szuflady wyjął jakąś starą fotografie podając mi ją do rąk. Posłałam mu niemiłe spojrzenie i kątem oka zerknęłam na zdjęcie. Wytrzeszczyłam oczy i spojrzałam na Max'a.
-Tak to ja - odpowiedział wściekły. - Tak zgadłaś. Mam coś wspólnego z Anoreksją i co ci po tej informacji. -Zerknęłam jeszcze raz na zdjęcie. W centrum fotografii znajdował się Max, tylko, że nie wyglądał tak jak teraz. Był o wiele, wiele grubszy. Obok stali jego koledzy. Wysportowani i o wiele szczuplejsi od niego. Nagle Max wyszarpnął zdjęcie z mojej reki i schował je z powrotem do szuflady.
-Nie powinienem z tobą rozmawiać. Emilly wyjdź. -Pchnął mnie lekko w stronę drzwi. Ja nie mogłam wydobyć z siebie żadnego odpowiedniego słowa. Bo co miałam powiedzieć? Współczuje? Ale się zmieniłeś? Wiedziałam? To byłoby niezbyt dobre. Nie wiedząc co powiedzieć wyszłam. Nadal pod lekkim wrażeniem szłam w stronę pokoju.
-Emilly Helldens! -Wrzasnęła kobieta już nawet bardzo po czterdziestce. -Od kilku dni nie zjawiła się panienka na żadnym z posiłków -stwierdziła zgrabnym krokiem podchodząc do mnie. Gdy już stanęła na przeciwko dokończyła swoją wypowiedź. - Jak nam się wytłumaczysz? -Spytała, patrząc na mnie z góry.
-No to chyba proste. Jedzenie jest okropne. - Fakt, jedzenie jest okropne, jednak nie w tym rzecz. Przecież nie chce przytyć. Jakby nie mogła się domyślić.
-Jeśli nie pojawisz się dziś na kolacji, będziemy musieli Cie inaczej nakarmić. - Powiedziała i odeszła. Chyba sobie kpi. Sama z siebie nigdy nic nie zjem. Nie przejęłam się jej groźbą, wróciłam do siebie i co robiłam? Myślałam. Jak zawsze..Przyszła pora kolacji. Nawet nie ruszyłam się z łóżka. Około po piętnastu minutach weszła moja opiekunka z terapii. Bez zapytania usiadła na łóżku.
-Emilly co ty wyprawiasz. Nie jesz od paru dni! Ty na prawdę nie chcesz wrócić do domu? -Spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach, po czym dodała. - Widziałam, że chcesz się zmienić i to nie było, aż tak dawno. Co się stało?
-Nic. -Leżałam niewzruszona. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Cały czas zadręczałam się Max'em. Dlaczego nie mogłam nic powiedzieć. Dlaczego właśnie w takim momencie miałam pustkę w głowie. Dlaczego?! Teraz głowę mam pełną myśli, a w takim momencie jak tamten nie miałam nic.
-Emilly nie bądź obojętna. Ja dobrze wiem, ze tęsknisz za domem. A tu nie jest bezpiecznie. Jest tu mnóstwo osób, które na swój sposób są dziwne. Nie boisz się? - spytała troskliwie, a ja czułam jakby mówiła o Amy. Ona jest jednym z powodów przez, który nie chce przytyć. Przecież mówiła mi, że jestem gruba. Ja wierze w słowa innych. Przecież oni wiedzą co widzą.
-Niech pani przestanie! - I tak się stało. Opiekunka już otwierała usta by coś powiedzieć, lecz przerwali jej dwaj pielęgniarze, którzy bez pukania weszli do mojego pokoju. Za nimi przyszła jedna z pielęgniarek i kobieta, która zaczepiła mnie na korytarzu. Dwaj mężczyźni chwycili mnie za ręce i przez korytarz prowadzili mnie do sali. Sali, która była zapełniona łóżkami. Przeczuwałam co się świeci.
Pielęgniarze rzucili mnie na jedno z białych łóżek i zaczęli chwytać mnie za ręce i nogi przyciskając do łóżka. Do sali wkroczył lekarz z jakimś sprzętem. Skinął głową w stronę mężczyzn, a oni jeszcze bardziej zaczęli przyciskać. Pielęgniarka otworzyła mi usta, zaczęłam się szamotać. Lekarz wyciągnął jakąś rurkę i zaczął wkładać mi ją do gardła. Zaczęłam krzyczeć niewyraźne przekleństwa w stronę lekarza. Z oczu leciały mi łzy. To nie było przyjemne uczucie. Gdy wreszcie skończył, zapłakana ocierałam mokre policzki. Dumnym krokiem podeszła sprawczyni całego zajścia.
-Trzeba było mnie posłuchać gówniaro. Co ty sobie myślisz? To nie wakacje. Jesteś chora, musisz się leczyć, a nie uciekać. No chyba, że wolisz zdechnąć anorektyczko. Oczywiście, że możesz, ale nie w tym ośrodku. - Zlustrowała moją czerwoną od płaczu twarz i wyszła trzaskając drzwiami.
Na sali nie byłam sama. Obok leżała dziewczyna, która krzyczała, że widzi diabła.
Chłopak z naprzeciwka groził, że się zabije. Po mojej drugiej stronie było wolne łóżko, chociaż tam nie było żadnego dziwaka.___________________________________
Cześć, chce gorąco wam podziekować za 1tyś wyświetleń! Nie sądziłam, że ta druga cz. Tak szybko do tego tysiąca dobije.
Dziekuje za komentarze. Może i na nie nie odpowiadam, ale czytam je z jak najwieksza przyjemnością. Bardzo prosze o komentowanie. Może podsuniecie mi jakieś nowe pomysły co mogłoby sie w tym opowiadaniu wydarzyć. Po pristu piszcie co myślicie i jak oceniacie dany rozdział. Byłabym wdzieczna. Wtedy wiedziałabym, że kogoś interesują losy Emilly.
I jeszcze jedno.
Ostatnie rozdziały pisze na telefonie. Stąd nie są czasem sprawdzone. Mam taką klawiature, która nie posiada literki ,, ę "( dodałam na komputerze) Mam nadzieje, że to wam nie przeszkadza. Także.. Jeszcze raz wielkie dzieki i komentujcie!!
CZYTASZ
,,Ponad Wszystko" (Above All) 2
Fiksi RemajaDalsze losy Emilly, dziewczyny chorującej na zaburzenia odżywania. (Kontynuacja ,,Ponad Wszystko ( Above all) ) ,,Marzyłam o domu, o szczęściu, o perfekcji bez wyrzeczeń. [..] Przecież miałam być zdrowa. Dlaczego? Dlaczego mnie zabijasz przyjaciółk...