XXII

2.3K 210 2
                                    

Pokaz zaczął się. Wokół mnie rozbrzmiała muzyka klasyczna. Zaraz po tym na scenę wkroczyły tancerki. Wirowały wokół własnej osi i skakały wyginając swoje ciała w różnorodne pozycję. Kiedy skończyły z gracją zbiegły ze sceny. Orkiestra zaczęła grać kolejny utwór. Na początku grały same skrzypce. W tym właśnie momencie na scenę weszła zgrabnym krokiem Jess. Zaczęła powoli wyginać się we wszystkie strony,jak gdyby odganiała od siebie coś co ją gnębi.
Grała świetnie. Po dołączeniu się reszty instrumentów,na scenę wskoczył dobrze zbudowany chłopak. Chwycił Jess w pasie i podniósł nad swoją głowę. Wirowali i skakali. Tańczyli oddzielnie i w parze. To było piękne. Muzyka dodawała im sił. Każdy ich ruch był tak dopracowany,że zapierało mi dech w piersiach. W jednej sekundzie muzyka zaczęła groźnie wyć. Jej partner zbiegł ze sceny, przy samym końcu oglądając się za nią. Chwile grozy? Nie,ona umierała z tęsknoty. Upadała i podnosiła się. Ostatecznie poddała się i upadła,a razem z nią emocje. Muzyka przestała grać, światła zapaliły się. Wszyscy artyści weszli na scenę i zaczęli się kłaniać. Po całej sali rozniosło się echo braw. Ja biłam najmocniej. Wstałam, a zaraz za mną reszta osób na sali. Brawa nie cichły przez dobre pięć minut. Jess uśmiechała się szeroko, spoglądając na wszystkich zgromadzonych w sali. Zasłużyła na nie.

Po wyjściu przez wielkie, szerokie drzwi rozglądałam się w poszukiwaniu tancerki. Stała przy łazienkach, czekając na mnie. Zauważając mnie, podbiegła i objęła moją szyję.

-Przyszłaś. - wyszeptała mi do ucha.

-Gdybym nie przyszła, mocno bym tego żałowała. - odpowiedziałam i odczepiłam się od niej spoglądając na jej zmęczoną twarz. - To było rewelacyjne. - spojrzałam na jej iskrzące się ze szczęścia oczy.

-Cieszę się,że Ci się podobało. - uśmiechnęła się mile. - A jak u Ciebie? Tak dawno się nie widziałyśmy. Wszystko okej? - spytała tym razem z poważną miną.

-Tak,tak jest okej. Zdrowieje. - odpowiedziałam radośnie.

-Wow to było świetne. - usłyszałam znajomy głos za sobą. Odwróciłam głowę i ujrzałam Stuarta z Erick'iem. Oboje wyglądali elegancko, jednak nie o to chodziło. Gdy go zobaczyłam serce podeszło mi do gardła, brzuch zaczął nieprzyjemnie kłuć.

Bez żadnej wymiany spojrzeniami, Stu ominął mnie i przytulił przyjacielsko Jess, gratulując jej wspaniałego występu. Gdy to zobaczyłam w środku się we mnie gotowało z zazdrości i ze wstydu. Nie odzywał się do mnie po tym incydencie w parku,kiedy wypaliłam z tym,że go kocham. Teraz wiem,że się pomyliłam. Nie kocham go. Podczas kiedy zaprzeczyłam samej sobie, brzuch znów dał się we znaki. Znów kuł przypominając mi,że jednak coś do niego czuję. Sama siebie nie okłamię.

- W piątek robię pożegnalną imprezę. Mam nadzieję,że wpadniecie. - zwróciła się do nas z uśmiechem wtulając się w tors Erick'a. Stu pokiwał głową. A ja stałam jakbym wrosła w ziemię. Nie mogłam nic z siebie wydusić ani uciec ze wstydu. Starałam się na niego nie patrzeć, nie chciałam by to widział.

-Emilly, a ty? - wszystkie spojrzenia zwróciły się na mnie.

- Ja-a - zamyśliłam się. - Mam wtedy lekarza. - wydukałam cokolwiek,by tylko nie iść na tą imprezę. Oczywiście chciałam pożegnać się z Jess,ale nie chciałam widzieć się ze Stuartem.

- Ale to będzie wieczorem. - zmarszczyła brwi Jess.

-Przyjdzie na pewno. - wtrącił się Stu. Po raz pierwszy zwróciłam na niego pełen grozy wzrok. On nie będzie decydował o moich planach na piątek. Chociaż ja nie mam planów,ale to nie znaczy,że mam tam iść. Pożegnałam się ze wszystkimi zwykłym ,,cześć'' i odwróciłam się w stronę drzwi wyjściowych.

-Emilly. - zatrzymałam się i z zamkniętymi oczami odwróciłam się do niego. - Chyba powinniśmy sobie coś wyjaśnić. - stwierdził. Otworzyłam oczy i widziałam jak poważny stał z założonymi rękoma. Westchnęłam lekko. Stał stanowczo przede mną oczekując odpowiedzi.

- Słuchaj mnie, to co było w parku to był zwykły żart, rozumiesz? - wypaliłam jak z procy, nie zastanawiając się dokładnie nad tym co mówię i jak mówię.

-Żart? - wytrzeszczył oczy i wyprostował się.

- Tak żart. Nie wierzę. Dałeś się nabrać? - śmiałam się ironicznie trzymając dłonie zaciśnięte w pięść, by nie było widać jak się trzęsą.

- No.. ok. Rozumiem. - złapał się za policzek i zdezorientowany chciał coś powiedzieć, jednak to mu nie wychodziło.

- No.. Także.. Ja już idę. - wskazałam na drzwi drżącym palcem. On teraz już spokojnie przyglądał się mojej twarzy. Badał ją i odkrywał moje tajemnice. Jeśli czegoś zaraz nie zrobię, domyśli się,że kłamię. Szybkim ruchem odwróciłam się i wyszłam na świeże powietrze. Łzy cisnęły mi się do oczu, ale musiałam być silna. Wsiadłam do samochodu.

,,Ponad Wszystko" (Above All) 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz