Rozdział 13

4.9K 172 44
                                    

Lara:

Chryste co to za hałasy?! Głowa mi pęka, całe ciało boli, a w dodatku nie jestem w swoim pokoju....aaaa no tak przecież Matteo zabrał mnie do siebie i chyba zasnęłam zaraz po tym jak wyszedł. Usiadłam powoli i zobaczyłam jakąś kartkę małą na stoliku nocnym, wzięłam ją bez namysłu i przeczytałam " gra w  piki daje wyniki"....jasna cholera....to nie może być prawda.....aaaale jjjjak.... przecież to nie ma sensu....to niemożliwe! Czułam jak łzy lecą na nowo z moich oczu i wtedy wszedł Matteo do pokoju, spojrzał na mnie
- jjja chyba wiem kto to napisał Matteo- powiedziałam drżącym głosem a on teleportował się do mnie -aaale to nie możliwe....on nie żyje....więc nie ma jak....ale tylko on tak mówił - mówiłam jakby sama do siebie
- o kim mówisz Lara?- zapytał patrząc mi w oczy
- Sergio - wyszeptałam i wtedy nastała ciemność.

Gdy znowu podniosłam powieki było już jasno a koło mnie siedział zamyślony Matteo. Przypomniałam sobie co się stało
- Matteo - wyszeptałam słabym głosem, spojrzał na mnie i od razu pomógł mi usiąść, po chwili podał mi szklankę wody
- jak zmarł Twój brat?- zapytał bez ogródek obserwując mnie dokładnie
- nie wiem wiele, tego felernego dnia mama dostała telefon że znaleziono ciało Sergio w rowie przy jakiejś drodze w lesie. Pojechali z tatą zidentyfikować zwłoki , a później zrobili po cichu pogrzeb, bez rodziny, znajomych, tylko my. Nie widziałam nawet jego ciała po tym, stwierdzili że to nie widok dla mnie- powiedziałam płacząc, to było trudne dla mnie, bo zawsze tylko Sergio mnie wspierał, rozumiał, dbał o mnie i to było jego powiedzenie życiowe odkąd pamiętam, "gra w piki daje wyniki Lara pamiętaj", tak zawsze mi mówił. A gdy jego zabrakło czułam jakby mój świat runął. A rodzice co? Zero reakcji jakby go po prostu nigdy nie było
- myślisz że to Twój brat?- dopytał
- nie znam nikogo innego kto by tak mówił ale on zginął więc nie mam pojęcia co o tym myśleć, przecież nie wstał zza grobu!- powiedziałam głośno czując jak życie ewidentnie zaczyna się komplikować, wzięłam szybko mój telefon i wybrałam numer do mamy robiąc opcje głośno mówiąca tak żeby Matteo wszystko słyszał. Po kilku sygnałach odebrała
- o proszę nasza córka zaszczyciła nas telefonem - powiedziała jak zwykle ironicznie mama
- ciebie też miło słyszeć, a teraz do sedna....czy Sergio żyje?- zapytałam śmiertelnie poważnie a ta zaczęła się śmiać - pytam poważnie - dodałam
- dziecko ten mafiozo nieźle namieszał Ci w głowie albo to ta Twoja urocza współlokatorka- oznajmiła
- tak czy nie mamo!- warknelam do telefonu
- nie żyje , coś Ty się tak na niego ostatnio uparła, nie żyje więc go nie ma a teraz żegnam - i się rozłączyła
- nie ufam jej do końca - powiedział Matteo
- zabierz mnie na jego grób - zarządziłam a on pokiwał przecząco głową
- Michael kazał Ci parę dni odpocząć, to nie jest dobry pomysł kochanie- stwierdził
- ja nie proszę Cię Matteo o pozwolenie albo mnie tam zabierzesz albo sama tam pójdę chociażby pieszo - powiedziałam twardo a on tak po prostu mnie pocałował, aż odebrało mi znowu racjonalne myślenie. Oderwał się po chwili od moich ust....buu a było już tak bosko
- dobrze moja Pani, jedziemy na cmentarz - powiedział spokojnie a następnie pomógł mi wstać.

Pojechaliśmy z pełną obstawą i całą drogę zastanawiałam się nad tym, ale też mi nie pasuje to że Sergio chciałby mnie zabić, przecież byliśmy tak blisko...to zbyt skomplikowane.
- jesteśmy na miejscu - przerwał mi moje przemyślenia Matteo - możemy jeszcze wrócić do domu Lara, jedno Twoje słowo- dodał a ja spojrzałam mu w oczy
- muszę poznać prawdę - powiedziałam nerwowo
- to będzie zapewne tylko jej część kochanie - stwierdził po czym wziął moją dłoń i pocałował jej wierzch
- domyślam się ale muszę wiedzieć - dodałam i wyszłam jako pierwsza z samochodu, zaraz do mnie dołączył Matteo i cała gwardia ochroniarzy. Idąc w dobrze znanym mi kierunku czułam coraz to większy niepokój, stres, przerażenie i szczerze najchętniej bym teraz wróciła do domu ale wiem że nie mogę. Z daleka widziałam już jego grób, i im bliżej byliśmy tym bardziej nogi odmawiały mi posłuszeństwa, Matteo musiał to zauważyć bo wziął mnie na ręce i szedł dalej. Gdy dotarliśmy postawił mnie a ja usiadłam jak zawsze na jego nagrobku, przejechałam po nim palcami
- błagam Sergio, niech to wszystko nie będzie prawdą - wyszeptałam po czym wstałam i spojrzałam na Matteo - trzeba rozkopać grób - powiedziałam pewnym siebie głosem, Matteo wziął mnie za rękę i patrząc mi w oczy powiedział do swoich ludzi
- słyszeliście Panowie, do roboty - mówił twardo a następnie odeszlismy kawałek i usiedliśmy na ławce.
- jeśli się myle to będą tam jego kości i to będzie oznaczało że ktoś inny używa tego zwrotu - powiedziałam nagle do Matteo
- i tak dla pewności już zleciłem swojemu człowiekowi sprawdzenie tej sprawy z Twoim bratem, teraz musimy być ostrożni i każdy mini szczegół sprawdzać - oznajmił spokojnie
- a jeśli się nie mylę? Co jeśli mój brat żyje i chce mnie zabić? - zapytałam a Matteo po prostu mnie przytulił
- skoro mieliście takie dobre relacje to zatem niemożliwe aby on chciał Cię zabić jeśli okaże się że żyje- mówił łagodnie
Nagle zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz i to mama , świetnie ...odebrałam niechętnie
- tak?- zapytałam od niechcenia
- tobie już do końca dzieco odbiło? Dzwoni do nas Pan który pilnuje cmentarza i oznajmia że rozkopujesz z kimś grób Sergio!- krzyczała do telefonu
- a co nagle tak Cię to interesuje, jakoś jego śmierć czy pogrzeb miałaś centralnie gdzieś?!- teraz to ja krzyczałam
- czas abyś wróciła do domu moja droga , wyślemy Cię z ojcem na terapię bo coś się złego z Tobą dzieje - powiedziała twardo
- pomarzyć możesz mamo, nigdzie nie jadę a na pewno nie do Was i nie na żadną terapię a teraz wybacz ale jestem zajęta, żegnam!- warknełam zła i to ja tym razem pierwsza się rozłączyłam
- w końcu się jej postawiłaś kochanie - odezwał się Matteo i pocałował mnie w czoło, uśmiechnęłam się blado a wtedy podszedł do nas ochroniarz cały brudny od ziemi
- trumna jest już na wierzchu- oznajmił więc wstaliśmy i powoli podeszliśmy do grobu. Chłopaki wzięli łomy i podważyli wieko, czułam że zaraz się rozpadnie na tysiące kawałków z tych nerwów. Matteo chwycił mnie za rękę dodając tym samym otuchy a po chwili wieko spadło na ziemię. Powoli podeszłam zajrzeć
- niemożliwe.....

Ok i na tym dzisiaj kończymy ten maraton moje wattpadziątka bo tu padnę 🙈🙈🙈

Obsesja Gangstera Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz