Po kilku minutach od kiedy Janet skończyła śpiewać zaczęły się nasze lekcje. Gdy zadzwonił zwonek potreptaliśmy w stronę sani od Polskiego. Juchu. Już wiedziałem że będzie się działo. Nasza klasa była...no cóż...głupia. Zwłaszcza na lekcjach Polskiego i matematyki. A! Nie wspomniałem. Skład naszej klasy to:
Ja, Colette, Janet, Fang, Emz, Piper, Mandy, Chester, Buster, Maisie itd. (Tylko oni będą w miarę ważni)
Gdy już lekcja się zaczęła wszyscy weszliśmy do klasy. Ja usiadłem z Colette, a Fang z Janet. Kiedy weszła pani od Polaka powiedziałem sobie w duchu:
-No to zaczynamy festiwal głupoty.
Pierwsze 5 minut lekcji minęło jeszcze w miarę. Wszyscy gadali, a pani miała załamaniem nerwowe. Czyli standard w naszej klasie. Po 10 minutach zaczynały się pierwsze,
większe odklejenia. Na pytanie pani jaką częścią powy jest cytryna Chester odpowiedział:
-Znak interpunkcyjny???
Po 20 minutach cała klasa odwalała totalne głupoty. Nawet Colette padła ofiarą tej epidemi debilizmu. Zaczęła machać rękami I gadała do mnje:
-Patrz Edgar! Jestem meduzą!!!
Popatrzyłem na Fanga. Jadł popcorn z plecaka. Tak jak zawsze. Janet starała się zrozumieć cokolwiek co mówiła nauczycielka, ale nic nie było słychać przez to że cała klasa gadała. Po 30 minutach pani nie wytrzymała. Juchu! Karna kartkóweczka! Bardzo dziękuję moją kochana klaso! (Ironia)
-No to zaje*iście...-Powiedziałem do siebię w głowie.-Kolejna pała do kolekcji...
Pisaliśmy resztę lekcji. Coś niecoś potrafiłem. Na przykład podpisać kartkę I przeczytać polecenie.
-Jak Ci poszło?-Zapytałem Fang Gdy byliśmy już po lekcji i szliśmy korytarzem.
-Nie poszło. A tobie?
-Szkoda mówić...przynajmniej będzie czysta kartka na makulaturę.
Dziewczyny szły przed nami I o czymś gadały.
-O czym rozmawiacie?-Zapytał Fang.
-O koncercie!-Odpowiedziała Janet.-A raczej ja mówię, a Colette słucha.
Colette coś rysowała w swoim zeszycie. Gdy usłyszała Fanga I Janet podniosła wzrok od kartki.
-Co rysujesz?-Zapytałem.
-Klasę debili.
-Czyli?-Zapytała Janet
-Czyli naszą klasę.
-Ma sęs.-Dodał ktoś za nami.
Wszyscy się obruciliśmy by zobaczyć kto to powiedział.
-Mandy?! Podsłuchujesz nas?!
-Ciężko was nie podsłuchiwać! Stoicie na środku korytarza!
Colette patrzyła na Mandy z oszołomieniem.
-Ale masz fajne włosy...-Powiedziała.
-Umm...dzięki...?-Odpowiedziała białowłosej dziewczynie Mandy.
-I taką ładną bluzę...-Mówiła dalej Colette.
-D-dzięki, ale...czemu się tak na mnie dziwnie patrzysz...?
Colette jakby nagle przebudzona odwruciła wzrok.
-A! Sorka! Poprostu czasem mi odwala he he!
-Nie ma sprawy! To i tak normalniejsze niż to co wyczynia Chester!
Nagle z końca korytarza można było słyszeć czyiś bieg.
-Czy ktoś mnie woooołaaaaaał?!
-Cholera...-Powiedzieliśmy na raz ja i Mandy.-Chester nadchodzi...
W naszą stronę biegł rudy pajac zwany z imienia jako Chester. Oczywiście biegnąc poturbował kilka przypadkowych osób.
-Co się tu wyczyniaaaaaa?!-Zapytał Ron wersja błazen.
-Nikt cię tu nie zapraszał pajacu!-Odezwała się chamsko Mandy.-Czego chcesz?!
-O Jezu spokooojnieee! Ja w pokojowych zamiarach!
-Ty nigdy nie robisz NIC w pokojowych zamiarach! Gadaj czego chcesz!-Mówiła, a raczej krzyczała Mandy.
-No booooo...Nudzi mi się! A tu się ewidentnie coś dzieje!
Zielonowłosa dziewczyna tylko westchnęła ze złości.
-Na-dzieje to ja cię zaraz na lampę uliczną! Wypad!
-Ojjj no weeeeeś! :((((((((
Mandy że zrezygnowaniem spojżała w naszą stronę. Miała pytającą minę.
-Myślę że może zostać.-Powiedziała Janet.
-W sumie czemu nie!-Dodał Fang.
-Nowy Kolega!!!-Colette ewidentnie była podniecona widokiem rudego.
-Niech wam będzie...-Dodałem.
Mandy spojżała na Chestera.
-Uhhhhhhhh...możesz zostać...
-Yupeeeeeeee!!!Od autorki
Teraz będzie 6 bohaterów tego barachła!
P.s.
Tak. Shipuje Mandy x Chester >:333
CZYTASZ
☆Dziwaki☆/☆Colette x Edgar☆/(brawl stars)
أدب المراهقين16 letni Edgar poszukując pracy natrafia na ogłoszenie gift shopu. Nie wąchając się przyjmuje pracę, lecz nie wie że przez to jego emo życie nabierze paru jaśniejszych barw.