rozdział 15-operazja obserwacja

458 10 10
                                    

Colette ponownie usiadła przed oknem już w nowej fryzurze. Czekaliśmy chyba z 5 minut, ale Janet dalej nie było widać. Fang tylko nerwowo kręcił się przed wejściem do sklepu. Coraz bardziej miałem wrażenie że Janet robi sobie z Fanga tak zwane jaja.
-Ej Colette!-Zaczołem-Mam wrażenie że Janet nie przyjdzie...
-Coś ty! Na pewno przyjdzie! Trzeba tylko chwilę poczekać!
-Wiem, ale...trochę to nudne...
-Mhmmmmm...Czekaj! Mam pomysł!
Colette szybko zerwała się z podłogi I pobiegła w stronę małego korytaża. Weszła do jakiegoś pokoju i po chwili wybiegła z niego w rękach ściskając pluszaki, poduszki i koce. Powtażała to jeszcze kilka razy aż całe miejsce przy oknie nie wypełniło się przytulankami i bodyszkami.
-Masz coś do jedzenia?-Zapytała siadając obok mnie.
-Mam tosty.
-To super! Ja tylko pójdę po popcorn i coś do picia!
Mówiąc to dziewczyna znów poderwała się na równe nogi i zbiegła po schodach. Ja wyjąłem z plecaka torebkę z tostami i położyłem ją przy oknie. Jeszcze raz spojżałem w stronę wejścia do sklepu. Fang dalej nerwowo chodził w tą i spowrotem. Nagle zauważyłem wyłaniające się zza rogu różowe włosy.
-Colette! Janet przyszła!
-Idę, idę!!!
Dziewczyna szybko wbiegła na piętro dzierżąc w ręce niczym berło butelkę soku jabłkowego. W drugiej zaś ręce trzymała szklanki i paczkę popcornu. Pomijam fakt że biegnąc mało co się nie wywaliła.
-WoW...szybka jesteś!
-Lata doświadczenia!
-???
-No wiesz...Czasem zdarza mi się podglądać ludzi!
-Nie wnikam...
-To i może lepiej he he!
Colette usiadła koło mnie na jasno fioletowym kocu i kurczowo ściskała obiema rękami pluszowego kaktusa.
-Ciekawe o czym gadają!-Mówiła Białowłosa dziewczyna z podekscytowaniem.
-Też jestem ciekaw.-Powiedziałem pochłaniając tosta z serem.
Gadali tak jeszcze przez chwilę, a Colette popijała sok z butelki.
-Chyba bardzo Ci smakuje co?
-Mhm!
-A czemu nie nalejesz sobie do szklanki?
-*patrzy na Edgara i wzrusza ramionami*.
-Wyglądasz trochę jak byś piła piwo z butelki XD.
Dziewczyna na chwilę przestała pić.
-No wiesz. Piwo to moje paliwo!
-XDDDD!
Zaśmiałem się i spojżałem przez okno. To co obaczyłem...
-Ej Colette!
-Co?
-Nie ma ich!
-Mhmmm...Wait! Że co???!!!
-No nie ma! Musieli gdzieś pójść!
-No to my pójdziemy za nimi!
-Ale jaaakkk???!!!
-No normalnie! Na nogach!!! Tylko Czekaj chwile! Muszę jakieś spodnie założyć!
Colette pobiegła do pokoju, a ja wziołem tylko plecak i zbiegłem na dół. Po chwili Colette też była na dole.
-Gdzie oni mogą być?!-Zapytałem.
-A z kąd ja mam to wiedzieć?!
-Nie wiem! To ty tu mieszkasz!!!
-Eeemmmmm...Może...Może w kawiarni!!!
-No to biegniemy!
Colette popędziła przez alejki, a ja za nią. W pewnym momencie pusieliśmy przebiec przez park.
-Colette! Nie po trawniku!
-Je*ać zieleń! Teraz to szybkość się liczy!!!
Dziewczyna biegła przez park tak jakby znała jego rozkład na pamięć. Ze mną było trochę ciężej. Po chyba 5 minutach BARDZO szybkiego biegu dotarliśmy pod kawiarnie. Zmęczeni biegiem weszliśmy do kawiarni. Rozglądaliśmy się w poszukiwaniu Fanga i Janet, ale nigdzie nie było ich widać.
-Ehhh...muszą być gdzieś indziej-Colette westchnęła.
-Jest jeszcze ogród!
-Ty! Żeczywiście!
Wybiegliśmy na ogród że stolikami dla klientów. Oprócz jakiś mało znaczących osób byli też tam Fang I Janet. Usiedliśmy przy stoliku by nie wzbudzać podejżeń. Naglę ni z tą ni z owąt podeszła do nas kelnerka.
-Cześć Colette! Jak tam życie!-Zapytała radośnie dziewczyna.
-O! Cześć Liz!
Popatrzyłem trochę zdziwiony na obie dziewczyny. Nigdy wcześniej nie widziałem ani nie słyszałem o tym by Colette znała kogoś takiego.
-Jak tam w  pracy?-Zapytała znowu kelnerka.
-Dobrze! A u ciebie?
-Jakoś idzie, ale zastanawiam się czy nie przenieść się gdzie indziej. Przeglądałam ostatnio oferty pracy i znalazłam nawet kilka niezłych!
Liz bo chyba tak miała na imię kelnerka zaczęła opowiadać o różnych ofertach pracy.
-A no właśnie! Co podać?
-Możesz nam dać kilka bajaderek.
-Na wynos?
-Tak, poproszę.
-Dobrze!
Dziewczyna potreptała w kierunku lady sklepowej machając radośnie klientom którzy wchodzili do kawiarni.
-Z kąd ją znasz?-Zapytałem Coleette.
-To moja koleżanka! Kiedyś pracowałam tu dorywczo, ale stwierdziłam że praca w gift shopie mi wystarcza.
-Ciekawa chistoria!
-Wiem! Na pewno kiedyś opowiem Ci trochę więcej o Liz!
-Chętnie posłucham, ale teraz musimy zająć się naszą misją.
-Racja.
Patrzyliśmy na Fanga I Janet. Rozmawialiśmy że sobą jadąc ciasto. Chyba sernik, ale to mało istotne. Jednak Janet zachowywała się...trochę dziwnie jak na nią. Widziałem że coś jest na żeczy.
-Proszę bardzo! Oto wasze bajaderki!
-Dziękuję!-powiedziała Colette.-Ile płacę?
-Dla mojej Colettusi będzie na koszt firmy!
-Oj no weś! Nie trzeba było!
-Ależ trzeba, trzeba! Bierz i nawet nie wasz się czegoś
zostawiać!
Kelnerka podała Colette torebkę z zamówieniem i poszła w swoją stronę.

Od autorki
Długo rozdział bo trochę mnie nie było! Zasługujecie też na wyjaśnienie czemu tak było. Otóż...nie miałam pomysłu :) ale jak dobrze pójdzie to następny rozdział będzie jutro! Tylko proszę się nie nastawiać he he! I dziękuję za tak przemilutkie komentarze pod rozdziałami! Kocham was karmelki! A w szczególności dziękuję pewnemu użytkownikowi z kotkiem na profilowym! Mam nadzieję że wiesz że chodzi o ciebie! Bajo!!! ♡♡♡





☆Dziwaki☆/☆Colette x Edgar☆/(brawl stars)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz