Colette ponownie usiadła przed oknem już w nowej fryzurze. Czekaliśmy chyba z 5 minut, ale Janet dalej nie było widać. Fang tylko nerwowo kręcił się przed wejściem do sklepu. Coraz bardziej miałem wrażenie że Janet robi sobie z Fanga tak zwane jaja.
-Ej Colette!-Zaczołem-Mam wrażenie że Janet nie przyjdzie...
-Coś ty! Na pewno przyjdzie! Trzeba tylko chwilę poczekać!
-Wiem, ale...trochę to nudne...
-Mhmmmmm...Czekaj! Mam pomysł!
Colette szybko zerwała się z podłogi I pobiegła w stronę małego korytaża. Weszła do jakiegoś pokoju i po chwili wybiegła z niego w rękach ściskając pluszaki, poduszki i koce. Powtażała to jeszcze kilka razy aż całe miejsce przy oknie nie wypełniło się przytulankami i bodyszkami.
-Masz coś do jedzenia?-Zapytała siadając obok mnie.
-Mam tosty.
-To super! Ja tylko pójdę po popcorn i coś do picia!
Mówiąc to dziewczyna znów poderwała się na równe nogi i zbiegła po schodach. Ja wyjąłem z plecaka torebkę z tostami i położyłem ją przy oknie. Jeszcze raz spojżałem w stronę wejścia do sklepu. Fang dalej nerwowo chodził w tą i spowrotem. Nagle zauważyłem wyłaniające się zza rogu różowe włosy.
-Colette! Janet przyszła!
-Idę, idę!!!
Dziewczyna szybko wbiegła na piętro dzierżąc w ręce niczym berło butelkę soku jabłkowego. W drugiej zaś ręce trzymała szklanki i paczkę popcornu. Pomijam fakt że biegnąc mało co się nie wywaliła.
-WoW...szybka jesteś!
-Lata doświadczenia!
-???
-No wiesz...Czasem zdarza mi się podglądać ludzi!
-Nie wnikam...
-To i może lepiej he he!
Colette usiadła koło mnie na jasno fioletowym kocu i kurczowo ściskała obiema rękami pluszowego kaktusa.
-Ciekawe o czym gadają!-Mówiła Białowłosa dziewczyna z podekscytowaniem.
-Też jestem ciekaw.-Powiedziałem pochłaniając tosta z serem.
Gadali tak jeszcze przez chwilę, a Colette popijała sok z butelki.
-Chyba bardzo Ci smakuje co?
-Mhm!
-A czemu nie nalejesz sobie do szklanki?
-*patrzy na Edgara i wzrusza ramionami*.
-Wyglądasz trochę jak byś piła piwo z butelki XD.
Dziewczyna na chwilę przestała pić.
-No wiesz. Piwo to moje paliwo!
-XDDDD!
Zaśmiałem się i spojżałem przez okno. To co obaczyłem...
-Ej Colette!
-Co?
-Nie ma ich!
-Mhmmm...Wait! Że co???!!!
-No nie ma! Musieli gdzieś pójść!
-No to my pójdziemy za nimi!
-Ale jaaakkk???!!!
-No normalnie! Na nogach!!! Tylko Czekaj chwile! Muszę jakieś spodnie założyć!
Colette pobiegła do pokoju, a ja wziołem tylko plecak i zbiegłem na dół. Po chwili Colette też była na dole.
-Gdzie oni mogą być?!-Zapytałem.
-A z kąd ja mam to wiedzieć?!
-Nie wiem! To ty tu mieszkasz!!!
-Eeemmmmm...Może...Może w kawiarni!!!
-No to biegniemy!
Colette popędziła przez alejki, a ja za nią. W pewnym momencie pusieliśmy przebiec przez park.
-Colette! Nie po trawniku!
-Je*ać zieleń! Teraz to szybkość się liczy!!!
Dziewczyna biegła przez park tak jakby znała jego rozkład na pamięć. Ze mną było trochę ciężej. Po chyba 5 minutach BARDZO szybkiego biegu dotarliśmy pod kawiarnie. Zmęczeni biegiem weszliśmy do kawiarni. Rozglądaliśmy się w poszukiwaniu Fanga i Janet, ale nigdzie nie było ich widać.
-Ehhh...muszą być gdzieś indziej-Colette westchnęła.
-Jest jeszcze ogród!
-Ty! Żeczywiście!
Wybiegliśmy na ogród że stolikami dla klientów. Oprócz jakiś mało znaczących osób byli też tam Fang I Janet. Usiedliśmy przy stoliku by nie wzbudzać podejżeń. Naglę ni z tą ni z owąt podeszła do nas kelnerka.
-Cześć Colette! Jak tam życie!-Zapytała radośnie dziewczyna.
-O! Cześć Liz!
Popatrzyłem trochę zdziwiony na obie dziewczyny. Nigdy wcześniej nie widziałem ani nie słyszałem o tym by Colette znała kogoś takiego.
-Jak tam w pracy?-Zapytała znowu kelnerka.
-Dobrze! A u ciebie?
-Jakoś idzie, ale zastanawiam się czy nie przenieść się gdzie indziej. Przeglądałam ostatnio oferty pracy i znalazłam nawet kilka niezłych!
Liz bo chyba tak miała na imię kelnerka zaczęła opowiadać o różnych ofertach pracy.
-A no właśnie! Co podać?
-Możesz nam dać kilka bajaderek.
-Na wynos?
-Tak, poproszę.
-Dobrze!
Dziewczyna potreptała w kierunku lady sklepowej machając radośnie klientom którzy wchodzili do kawiarni.
-Z kąd ją znasz?-Zapytałem Coleette.
-To moja koleżanka! Kiedyś pracowałam tu dorywczo, ale stwierdziłam że praca w gift shopie mi wystarcza.
-Ciekawa chistoria!
-Wiem! Na pewno kiedyś opowiem Ci trochę więcej o Liz!
-Chętnie posłucham, ale teraz musimy zająć się naszą misją.
-Racja.
Patrzyliśmy na Fanga I Janet. Rozmawialiśmy że sobą jadąc ciasto. Chyba sernik, ale to mało istotne. Jednak Janet zachowywała się...trochę dziwnie jak na nią. Widziałem że coś jest na żeczy.
-Proszę bardzo! Oto wasze bajaderki!
-Dziękuję!-powiedziała Colette.-Ile płacę?
-Dla mojej Colettusi będzie na koszt firmy!
-Oj no weś! Nie trzeba było!
-Ależ trzeba, trzeba! Bierz i nawet nie wasz się czegoś
zostawiać!
Kelnerka podała Colette torebkę z zamówieniem i poszła w swoją stronę.Od autorki
Długo rozdział bo trochę mnie nie było! Zasługujecie też na wyjaśnienie czemu tak było. Otóż...nie miałam pomysłu :) ale jak dobrze pójdzie to następny rozdział będzie jutro! Tylko proszę się nie nastawiać he he! I dziękuję za tak przemilutkie komentarze pod rozdziałami! Kocham was karmelki! A w szczególności dziękuję pewnemu użytkownikowi z kotkiem na profilowym! Mam nadzieję że wiesz że chodzi o ciebie! Bajo!!! ♡♡♡
CZYTASZ
☆Dziwaki☆/☆Colette x Edgar☆/(brawl stars)
Novela Juvenil16 letni Edgar poszukując pracy natrafia na ogłoszenie gift shopu. Nie wąchając się przyjmuje pracę, lecz nie wie że przez to jego emo życie nabierze paru jaśniejszych barw.