Siedziałem z Colette przez parę godzin. Założyłem szalik który mi dała. Był bardzo ciepły i miły w dotyku. Colette powiedziała że ładnie w nim wyglądam. Było mi miło...Już nikt dawno nie dawał mi komplementów. Po chyba 4 godzinach musiałem wracać. Colette powiedziała bym na siebie uważał i w podskokach pobiegła na piętro. Ja poszedłem w stronę mojego bloku. Kiedy dotarłem w drzwiach przywitał mnie siostra.
-Jak tam trening?
-Ehhhh...męczący jak zawsze.
-No cóż...A zjadłaś tosty?
-Pewnie!
-Wszystkie 3?
-Mhm! *potakuje*.
-Wow...naprawdę musiałaś być bardzo głodna.
Bibi tylko się na mnie popatrzyła i zaśmiała cicho poczym pokierowała się do swojego pokoju. Postanowiłem że też pójdę do siebię. Otwożyłem drzwi mojego pokoju.
-Eh...nareszcie...
Pokuj miał białe ściany na których były pozozwueszane zdięcia i rysunki moich ulubionych zespołów rokowych. W wolnym czasie bardzo lubię ich słuchać. Przy ścianie stało moje biurko w kolorze ciemnego brązu. Było wykonane z drewna. Na nim stał laptop i dużo kubków po kawie. Leżał tam też mój szkicownik. Czasem lubię porysować. Oprócz tego w pokoju Było też łużko i szafa na ubrania. Wycięczony dzisiejszym dniem padłem na łużko tważą do poduszki. Myślałem o prezęcie od Colette. Nigdy nikt nie dał mi prezentu oczywiście nie licząc urodzin i Bożego Narodzenia. To było takie...miłe z jej strony. Ale z jakiej okazji mi ho dała? Przecież to był tylko zwykły ftorek. Nic szczególnego...czy to możliwe że dała mi go...Tak po prostu? Bez okazji? Ehhh...nie mam siły teraz o tym myśleć...idę spać...Time skip
Obudziła mnie Bibi.
-Wstawaj! Wstawaj!
-Uhhhh...Już wstajeee...
Otarłem oczy i założyłem moje uwu kapcie.
-Kiedy zasnołem?
-15 minut po tym jak przyszedłeś...chyba.
Wstałem z łóżka i przecyągnołem się. Tak bardzo nie chciało mi się iś do szkoły...EEHHHHHH...
-Mam pytanie!-Zapytała Bibi.
-Mhm?
-Dobrze się czujesz? Bo wczoraj przyszłam do ciebie iedy spałeś i byłeś cały czerwony...masz gorączkę?
...Co kur*a!? Jak czerwony!? Przecież dobrze się czu...Czekaj...CZEKAJ KUR*A!!! Myślałem wczoraj o Colette! Więc łącząc fakty...zasnołem myśląc o Colette I byłem czerwony więęęęęc...nie...Nieeee!
-Odpowiesz mi?
-Nie! Wszystko ok!
-Napewno...nie wyglądasz jakby było ok.
-Czuje się dobrze! A wręcz wyśmienicie! A teraz pójdę do łazienki umyć zęby!
-Um...Ok...?
Poszedłem jakby nigdy nic do łazienki. Zamknołem tylko drzwi i podszedłem do umywalki.
-Uhh...kur*a...no nie...
Pewnie zapytacie ,,Czym się tak martwi?" Albo ,,Pecież to normalne że ktoś Ci się podoba!" Otóż nie dla mnie. Ja już kiedyś miałem podobny epizod z tą taperiarą Emz. Wszyscy mówili bym jej powiedział i tak zrobiłem. Emz uznała że jestem jakiś poje*any i śmiała się że mnie conamniej kilka tygodni. Przed tym "wyznaniem" byliśmy dobrymi przyjaciółmi, a teraz...teraz Emz jak tylko mnie widzi obrazu zaczyna się śmiać i mnie wyzywać...Dla tego nie chce by tak samo skończyła się moja relacja z Cokette. A teraz? Przez to że CHYBA zaczyna mi się podobać nie będę już wstanie patrzeć na nią jak na tylko przyjaciółkę.
-Dobra...trzeba będzie to jakoś ogarnąć...ehhh...Edgar! Dasz radę!...chyba...dasz radę...Od autorki
PRZEPRASZAAAAM!!! Rozdział miał być chyba w czwartek czy piątek, ale mój mózg pamięta informacje tylko z około 15 minut więc zapomniałam! :((((((. Tak czy siak nacie rozdział! Miłego watpadowania! ♡♡♡
CZYTASZ
☆Dziwaki☆/☆Colette x Edgar☆/(brawl stars)
Fiksi Remaja16 letni Edgar poszukując pracy natrafia na ogłoszenie gift shopu. Nie wąchając się przyjmuje pracę, lecz nie wie że przez to jego emo życie nabierze paru jaśniejszych barw.