Rozdział II

193 12 3
                                    

Rano Harry wstał coś około godziny piątej. Uznał, że to i tak za późno, więc od razu pobiegł się ogarnąć w łazience.

Około za 15 szósta wyszedł z domu, żeby w pobliskiej kawiarnii kupić sobie croisanta i cappuccino na drogę, bo nie jadł śniadania. Oczywiście poparzył sobie język gorącym napojem, a jego okulary zaparowały.

Deportował się prosto pod dom Rona, bo stamtąd mieli razem przetransportować się do Hogwartu dzięki świstoklikowi. Zapukał w drzwi i za chwilę otworzył mu Ron:

- Och ileż można na ciebie czekać - przewrócił oczami rudzielec i zaprosił do domu - Za chwilę szósta, nie chcemy się spóźnić

- Hermiona ma na ciebie trochę dziwny wpływ- zaśmiał się Harry

- Chyba zawsze miała - zażartował - I nie radzę jej budzić, bo się zdenerwuje, a nie wyspana Hermiona, to naprawdę nieznośna Hermiona.

- Dobra, mniejsza z jej niewyspaniem, lepiej już się deportujmy. - Potter wyciągnął z kieszeni świstoklik, który wyglądał jak żółta skarpeta w fioletowe paski z dziurą na palcu

- Nigdy nie mam szczęścia do świstoklików - przewrócił oczami Ron i złapał za skarpetę. Poczuli jak świat wokół nich wiruje, a ich żołądek podchodzi do gardła. Puścili się skarpety i znaleźli się przed drzwiami do szkoły.

- Jesteśmy- powiedział z uśmiechem Harry poprawiając gumkę na włosach

' Tak - odparł tylko Ron spoglądając na okularnika

Weszli do środka, a na korytarzu czekała na nich Mcgonagall uśmiechająca się na ich widok:

- Dwie minuty po czasie - powiedziała na sam początek, ale zaraz potem się uśmiechnęła - Dobrze, że jesteście - dyrektorek swoich starych szkół się raczej nie przytula, tak?

Mcgonagall zaprowadziła ich do komnaty gdzie leżała martwa profesorka:

- Nikt niczego nie ruszał. Leży tak już dzień. - przyjaciele kiwnęli głową - I mam prośbę - zaczęła- Nie chcemy robić z tego wielkiej sensacji w szkole
i niepokoić uczniów oraz ich rodziców. Lepiej nie chodźcie w mundurach, ani nie obnoście się z tą sprawą za bardzo. Plotek i tak już jest pełno.

- Rozumiemy pani dyrektor- przytaknął Harry - przebierzemy się po obejrzeniu miejsca zbrodni - kobieta uśmiechnęła się

- Dziękuję

- Revelio - użył zaklęcia Potter sprawdzając odciski palców, ale nie było ich ani na ciele kobiety ani na rzeczach wokół niej

- Harry spójrz- wskazał na jej rękę Ron, a Wybraniec podszedł bliżej

- Stowarzyszenie Spokojnej Śmierci - przeczytał na głos po otarciu krwi z ręki-
Nigdy nie słyszałem o takim

- Ja też - przyznał piegowaty - Zapiszesz to?

- Mhm - wyjął z kieszeni mały notesik i długopis po czym zapisał nazwę stowarzyszenia - Zabita prawdopodobnie przy użyciu Avady Kedavry - stwierdził i to też zapisał. Ron pokiwał głową

- Rozwiążemy tą sprawę - uśmiechnął się

~~~~~~~~~~

Niestety… dni mijały i zanim się spostrzegli, minęły 2 tygodnie, a oni nie umieli znaleźć nic na temat stowarzyszenia. Załamani siedzieli przy stole w domu Rona. Rudzielec zaprosił go na kawę po pracy:

- Jak wam idzie? - zapytała Hermiona

- Słabo - odparł zrezygnowany Potter - Nie mamy nic na temat tego stowarzyszenia

I'll keep you in my memory//drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz