Rano Harry wstał coś około godziny piątej. Uznał, że to i tak za późno, więc od razu pobiegł się ogarnąć w łazience.
Około za 15 szósta wyszedł z domu, żeby w pobliskiej kawiarnii kupić sobie croisanta i cappuccino na drogę, bo nie jadł śniadania. Oczywiście poparzył sobie język gorącym napojem, a jego okulary zaparowały.
Deportował się prosto pod dom Rona, bo stamtąd mieli razem przetransportować się do Hogwartu dzięki świstoklikowi. Zapukał w drzwi i za chwilę otworzył mu Ron:
- Och ileż można na ciebie czekać - przewrócił oczami rudzielec i zaprosił do domu - Za chwilę szósta, nie chcemy się spóźnić
- Hermiona ma na ciebie trochę dziwny wpływ- zaśmiał się Harry
- Chyba zawsze miała - zażartował - I nie radzę jej budzić, bo się zdenerwuje, a nie wyspana Hermiona, to naprawdę nieznośna Hermiona.
- Dobra, mniejsza z jej niewyspaniem, lepiej już się deportujmy. - Potter wyciągnął z kieszeni świstoklik, który wyglądał jak żółta skarpeta w fioletowe paski z dziurą na palcu
- Nigdy nie mam szczęścia do świstoklików - przewrócił oczami Ron i złapał za skarpetę. Poczuli jak świat wokół nich wiruje, a ich żołądek podchodzi do gardła. Puścili się skarpety i znaleźli się przed drzwiami do szkoły.
- Jesteśmy- powiedział z uśmiechem Harry poprawiając gumkę na włosach
' Tak - odparł tylko Ron spoglądając na okularnika
Weszli do środka, a na korytarzu czekała na nich Mcgonagall uśmiechająca się na ich widok:
- Dwie minuty po czasie - powiedziała na sam początek, ale zaraz potem się uśmiechnęła - Dobrze, że jesteście - dyrektorek swoich starych szkół się raczej nie przytula, tak?
Mcgonagall zaprowadziła ich do komnaty gdzie leżała martwa profesorka:
- Nikt niczego nie ruszał. Leży tak już dzień. - przyjaciele kiwnęli głową - I mam prośbę - zaczęła- Nie chcemy robić z tego wielkiej sensacji w szkole
i niepokoić uczniów oraz ich rodziców. Lepiej nie chodźcie w mundurach, ani nie obnoście się z tą sprawą za bardzo. Plotek i tak już jest pełno.- Rozumiemy pani dyrektor- przytaknął Harry - przebierzemy się po obejrzeniu miejsca zbrodni - kobieta uśmiechnęła się
- Dziękuję
- Revelio - użył zaklęcia Potter sprawdzając odciski palców, ale nie było ich ani na ciele kobiety ani na rzeczach wokół niej
- Harry spójrz- wskazał na jej rękę Ron, a Wybraniec podszedł bliżej
- Stowarzyszenie Spokojnej Śmierci - przeczytał na głos po otarciu krwi z ręki-
Nigdy nie słyszałem o takim- Ja też - przyznał piegowaty - Zapiszesz to?
- Mhm - wyjął z kieszeni mały notesik i długopis po czym zapisał nazwę stowarzyszenia - Zabita prawdopodobnie przy użyciu Avady Kedavry - stwierdził i to też zapisał. Ron pokiwał głową
- Rozwiążemy tą sprawę - uśmiechnął się
~~~~~~~~~~
Niestety… dni mijały i zanim się spostrzegli, minęły 2 tygodnie, a oni nie umieli znaleźć nic na temat stowarzyszenia. Załamani siedzieli przy stole w domu Rona. Rudzielec zaprosił go na kawę po pracy:
- Jak wam idzie? - zapytała Hermiona
- Słabo - odparł zrezygnowany Potter - Nie mamy nic na temat tego stowarzyszenia
![](https://img.wattpad.com/cover/367735982-288-k971878.jpg)
CZYTASZ
I'll keep you in my memory//drarry
Fanfictionopis: Parę lat po skończeniu Hogwartu Harry i Ron stają się aurorami. Hermiona jest Ministrem Magii, a Draco walczy z dementorami mieszającymi mu w głowie odkąd trafił do Azkabanu za śmierciożerstwo. Drogi starych wrogów krzyżują się gdy do rozwikła...