Epilog - 14 lat później

85 5 8
                                    

Draco szedł obok Scorpiusa trzymając mu rękę na ramieniu. Nie spieszyli się za bardzo, bo do odjazdu Hogwart Express zostało im jeszcze sporo czasu.

Jego syn pchał przed sobą wózek ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami. Miał nawet swoją pierwszą sowę, bo Blaise uparł się, że musi mu coś kupić. Zabini wiedział. O wszystkim. Oczywiście, jego wspomnienia o tym Draconie po wojnie zostały wymazane, tak jak reszcie świata.

Jednak Malfoy długo nie wytrzymał
i powiedział o większości rzeczy swojemu przyjacielowi. Blaise
z początku zaczął się śmiać, ale gdy zobaczył poważną minę Dracona to przytulił go i po prostu uwierzył.

Sam w to nie wierzył, ale pracował
w ministerstwie. Zajmował się kontaktami między magiczną stroną Londynu i tą nie magiczną lub komunikował się z innymi państwami. Może nie było to najbardziej pasjonujące, ale dla niego liczyło się to, że miał czas dla swojego syna. Obiecał sobie, że nigdy nie stanie się taki jak Lucjusz Malfoy:

- Jeszcze ten jeden ostatni raz - powiedział gdy czas odjazdu się zbliżał

- Tato, sprawdzaliśmy to jakieś tysiąc razy - przewrócił oczami i uśmiechnął się. To zdecydowanie odziedziczył po Draconie

- Sprawdzimy tysiąc pierwszy raz. Książki?

- Tak

- Czarna szata?

- Tak

- Sowa?

- Ma na imię Pansy - upomniał swojego tatę Scorpius, a Draco uśmiechnął się lekko i sentymentalnie - Wujek Blaise powiedział, że tak ma na imię.

- Bardzo ładne imię - powiedział po czym stwierdził, że sowa młodszego Malfoya nawet przypomina jego przyjaciółkę. Była dumna, wszystkich dziobała i miała temperament, ale Scorpius się w niej zakochał, więc nie będzie nawet próbował jej podmienić na łagodniejszą. - Tylko pisz często, skoro masz już sowę.

- Nie jestem za stary na takie opisywanie ci całego mojego dnia? Idę przecież do Hogwartu, mam 11 lat!

- No to rzeczywiście możesz czuć się dorosły. - powiedział śmiejąc się - Mama byłaby taka dumna - dodał po chwili smutniej, a Scorpius uśmiechnął się

Była prawie dwunasta kiedy to na peron wpadł Harry Potter.  Jego oczy, tak jak
w ministerstwie, od razu powędrowały za nim. Pomagał Albusowi się przygotować do szkoły i żegnał się
z nim. Scorpius rzucił mu się na szyję,
a on nie potrafił teraz oderwać wzroku od Pottera, który patrzył na niego w ten sam sposób:

- Kocham cię tato! - wykrzyczał mu prawie, że prosto do ucha i pobiegł do pociągu.

- Ja ciebie też, Scorp! - krzyknął mając nadzieję, że syn go słyszy. Potem w oknie zobaczył jak obok Scorpiusa siada Albus Potter. Uśmiechnął się sam do siebie widząc to. W tłumie odnalazł Pottera
i powiedział pod nosem - Mam cię zachowanego w moich wspomnieniach.

// Epilog nie za długi, ale ja nigdy nie robię za długich epilogów. To teraz na końcu mogę już pełnoprawnie się zapytać czy podobał się wam ten fanfic? Mi osobiście świetnie się go pisało. Już ostatni raz w tutaj chcę wam życzyć miłego dnia/nocy czy czegokolwiek co tam macie i Byeee.

The End :)

Dane:

Strony: 193
Słowa: 86769
Znaki: 548636

I'll keep you in my memory//drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz