Rozdział XXXVII

50 5 3
                                    

W tym samym czasie Draco biegł przed siebie doskonale wiedząc, że ma na ogonie Pottera. Nie potrafiłby się deportować, nie umiał się skupić na jednej konkretnej rzeczy. Jego myśli były splątane i zamiast zwykłego myślenia
w jego głowie była kłótnia. Wiedział co właśnie zrobił, wiedział co się z nim teraz stanie, wiedział co będzie jeśli nie sięgnie po swoją ostatnią deskę ratunku. Po dokładnie tą samą deskę, która zawsze go ratowała.

Miał mało czasu, jego różdżka za około półtorej godziny miała znów przestać działać. Biegł długo. Tak długo, że powoli tracił czucie w niektórych fragmentach stóp, a jego ścięgna okropnie bolały.

Harry ze swoją niesamowitą aurorską kondycją powoli go doganiał, jednak jemu również powoli we znaki wdawały się obolałe mięśnie. Jednak nie poddałby się, bo w końcu chodziło o kogoś, kogo kochał najbardziej na tym świecie. Najbardziej w swoim całym życiu.

Malfoy był parę metrów przed nim
i widział, że słabną mu siły. W końcu potknął się o własne nogi, a Harry miał chwilę czasu żeby do niego dobiec.

Potter podał chłopakowi rękę
z zamiarem pomocy we wstaniu. Draco odmówił i ze złością oraz paniką spojrzał na dłoń. Odsunął się od Pottera. Harry chciał podejść znowu bliżej, ale Malfoy wyciągnął różdżkę przed siebie
i zaczął celować w Harry’ego.

Chłopak uniósł ręce w geście poddania się, ale drugi rzucił jeszcze Expelliarmus. Wtedy różdżka Potter wylądowała
w rękach Malfoya. Zauważył, że to wciąż była ta sama różdżka, jaką Wybraniec zabrał mu na Malfoy Manor podczas wojny:

- Masz mnie - powiedział Potter - Nikt mnie jeszcze tak nie załatwił - parsknął co zabrzmiało smutno razem z jego drżącym głosem. Jego własny chłopak, którego kocha, celuje do niego

- Nikt z tych wszystkich psychopatów, których zazwyczaj łapiesz - odpowiedział po chwili z groźną miną, ale długo nie wytrzymał. Łzy popłynęły mu po policzkach.

- Nie musisz tego robić

- Myślisz, że co chcę zrobić?! - wykrzyczał teraz bardziej wytykając go niżeli celując - Nie zabiję cię, ani nikogo tutaj. Wiem co zrobiłem, ale nie zrobię tego więcej - jego głos się łamał,
a jednocześnie można było usłyszeć, że mówi to pewnie - Zabierzcie mi różdżkę, odetnijcie mnie od świata, zapewnijcie kuratora, cokolwiek, tylko proszę, ja nie chcę wracać do Azkabanu. - Harry nic nie odpowiedział. - Proszę - powtórzył. Patrzył na Pottera nie skupionym wzrokiem.

W tym wzroku była zawarta rozpacz. Harry pierwszy raz umiał odczytać
z jego twarzy wszystkie uczucia, jakie Malfoy teraz czuł. Nie mógł za to odczytać żadnych jego zamiarów. Różdżkę ciągle miał skierowaną
w stronę Harry’ego:

- Obiecaj mi, że nie trafię do Azkabanu. - zapadła chwila ciszy po czym drżącym głosem Wybraniec powiedział

- Nie jesteś aurorem, a użyłeś zaklęcia niewybaczalnego - przełknął ślinę
i pociągnął nosem starając się jak najdłużej powstrzymać płacz - C-co według kodeksu karnego Ministerstwa Magii skazuje cię na dożywocie
w Azkabanie bądź pocałunek dementora - dokończył, a z jego oczu popłynęły łzy - Ale ja im cię nie oddam! Będę cię bronił choćbym miał zginąć!

- Albo zamkną mnie, albo ciebie. Jeśli będziesz mnie bronił, stracisz pracę, którą kochasz.

- Znajdę coś nowego! Draco, to się tak nie skończy.

- Tutaj jest tylko jedno rozwiązanie - łzy popłynęły po jego twarzy jak rwący strumyk ze szczytu góry.

Skierował różdżkę na siebie, a nogi Harry’ego same zaczęły się uginać. Podbiegł do chłopaka
i przytulił go tak mocno, że Malfoy nie potrafił się ruszyć.

Trwali tak cichą chwilę, której spokój zakłócała wisząca nad nimi decyzja Malfoya i szloch ich obu. Potter nie miał zamiaru go puszczać, ale w końcu Draco zmusił go do tego:

- Musisz się teraz ode mnie odsunąć - oznajmił bardzo spokojnym jak na sytuację głosem. - Harry, proszę. Robię to dla twojego dobra. Musisz w swoim życiu chociaż raz pomyśleć o sobie.

- Myślałem. Gdy byłem z tobą, bo byłem szczęśliwy.

- Jeszcze będziesz szczęśliwy, ale teraz puść mnie, proszę. - Draco odepchnął od siebie wybrańca i odsunął się kawałek dalej. Harry zaczął płakać jeszcze mocniej i resztą sił wykrzyczał

- Kocham cię, Draco Malfoyu! - oddalający się coraz bardziej od niego chłopak uśmiechnął się lekko i szczerze

- Ja ciebie również kocham, Chłopaku
w okularach. Jeszcze się kiedyś zobaczymy.

Wtedy Draco rzucił w stronę Potter swoją, za niedługo zablokowaną różdżką po czym sięgnął do kieszeni. Wyjął z niej nakładkę na różdżkę, którą wynalazł George. Nałożył ją na koniuszek różdżki i wymówił to jedno proste zaklęcie:

- Obliviate - tak dobrze znane, używane w przypadku każdej z jego nieszczęśliwych miłości oraz zauroczeń z Hogwartu, a teraz, także i po ukończeniu szkoły. Pobiegł w jakąś uliczkę gdzie Harry nie mógłby go zobaczyć i deportował się do Malfoy Manor.

~~~~~~~~~~

Harry zdezorientowany obudził się na ulicy, a całą twarz miał mokrą od łez. Nie pamiętał dlaczego, ani co się stało. Od razu deportował się na Grimmauld Place 12, żeby sprawdzić czy nic się nie stało jego ukochanej. Wbiegł do domu
i na szczęście zastał całą i zdrową Ginny, która podbiegła do niego i przytuliła:

- Udało się wam? - zapytała

- Tak! - powiedział wesoło - Znaczy… znasz Rona, połowę rzeczy odwaliłem za niego, ale zastaliśmy martwego Makbeta, tego przywódcę po czym złapaliśmy resztę - Ginny zaśmiała się
z tej części o jej bracie

- Jestem taka dumna - pocałowała go
w czoło - Tak się cieszę, że wróciłeś cały
i zdrowy.

- To może, żeby poświętować zaprosimy do siebie, Rona, Hermionę, Neville’a i takie tam. Może wypijemy po kieliszku ognistej.

- Normalnie bym odmówiła, ale ta sprawa, jest tego godna. Zaprosimy ich wszystkich - uśmiechnęła się serdecznie i poszła rozesłać zaproszenie.

// Witam was moi drodzy w jak się możecie domyślać ostatnim rozdziale. Został mi tylko epilog, więc już teraz podzielę się z wami moimi odczuciami co do tego fan fica. No zajął mi on w pisaniu jakieś pół rokh z czego nie jestem ani trochę dumny. Muszę przyznać, że się rozleniwiłem i pisałem głównie przed snem. Mimo wszystko niesamowicie się go pisało i mam co do tego drarry pozytywne odczucia, a wręcz jestem
z niego dumny hah. Mam nadzieję, że wam się podobało i zachęcam do podzielenia się ze mną opinią
w komentarzach, bo naprawdę staram się je czytać. Ostatni raz przed epilogiem mówię wam; Byeeeee <3

I'll keep you in my memory//drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz