Rozdział XXVI

75 5 4
                                    

Draco wrócił do domu, a Harry dalej siedział na górze. U Blaise'a spędził jeszcze półtorej godziny, bo Zabini zaparzył mu herbatę. Razem rozmawiali o różnych rzeczach. Brakowało im takiej luźnej rozmowy pozbawionej głębokiego sensu. Wydawałoby się, że ostatnią taką prowadzili w szkole, na czwartym roku.

Później już wiadomo co było. Odrodził się Voldemort, a atmosfera była tak gęsta, że nie można było wymyślić innego tematu niż o Czarnym Panie.

Wszedł na górę i stał chwilę oparty
o drzwi do pokoju Harry'ego. Chciał wiedzieć czy coś mówi do samego siebie lub co robi. Wszystko wskazywało na to, że Harry spał.

Tak naprawdę to cały czas miał oczy otwarte i patrzył na cień jaki rzucał Draco pod szparą drzwi. Z jednej strony chciałby udawać, że śpi, ale z drugiej aż rwało go, aby z nim porozmawiać, przytulić i mieć już wszystko za sobą. Cień robił się coraz mniejszy co znaczy, że chłopak odchodził:

- Draco - zawołał nagle, a Malfoy zatrzymał się i znowu oparł o drzwi

- Tak?

- Ja już wszystko przemyślałem, tak mi się zdaje

- Ja chyba też…

- A mógłbyś tu wejść. - Draco nacisnął klamkę i wszedł do środka, Harry uśmiechnął się. Malfoy stał w progu. Potter podszedł do niego i przytulił. Chłopak objął go ramionami i oparł głowę o ramię Wybrańca.

- Przepraszam - odparł - Powiedziałem tyle koszmarnych rzeczy, które nie są prawdą za grosz. Po prostu ministerstwo niesamowicie mnie przeraża w jakiś dziwny sposób.

- Rozumiem cię. Na twoim miejscu pewnie zareagowałbym podobnie.

- Nie powinieneś mnie tak usprawiedliwiać - odparł Malfoy, któremu na sercu ciążyło okropne poczucie winy.

- Przyzwyczaiłem się do kłótni z tobą. - Harry parsknął, żeby atmosfera nie była tak przytłaczająca.

- Bardzo śmieszne, Potter - odsunął się od niego i spojrzał w oczy

- Jutro przyjdzie tu Jack - odparł Wybraniec

- Myślałem, że chodzisz do jego gabinetu w Ministerstwie

- Tak, ale znalazł trochę czasu przed pracą i wpadnie tu, do ciebie

- A no racja - skwitował krótko i zagryzł wargę. Często to robił gdy się stresował.

- Co jest? - zapytał chłopak, uniósł rękę
i kciukiem pogładził jego policzek mając nadzieję, że Malfoy trochę się odstresuje. Blondyn chwilę się nie odzywał - Draco… proszę, rozmawiaj ze mną.

- Nic, tylko stresuje się przed spotkaniem.

- I masz do tego prawo, każdy się stresuje, ale zapewniam cię, że Jack jest świetną osobą i zawdzięczam mu wiele.

- Wiesz, idioto, że robię to dla ciebie.

- To zacznij dla siebie - uśmiechnął się łagodnie Harry - A ja poczekam na twój znak i wkroczę z mieczem Godryka Gryffindora w ręku na pole bitwy,
a potem wyniosę cię stamtąd jak pannę młodą.

- Dobra, uspokój swoje fantazje - zaśmiał się Draco i uderzył go w tył głowy

Harry udał obrażonego tym co powiedział, ale w rzeczywistości uśmiechnął się i oddał mu tym samym uderzeniem. Chwilę jeszcze zajęło im wygłupianie się tak jakby mieli po 15 lat, a życie nie było tak koszmarne jakie im dał los. Draco w tamtym momencie obiecał sobie, że nie może zaprzepaścić tej cudownej szansy jaką jest Harry Potter. Przysiągł w myślach, że będzie lepszy, dla niego, dla siebie, dla ich wspólnej przyszłości. Kto by pomyślał, że osoby z tak różnych światów mogą spokojnie spać we dwójkę. Każdy co prawda z własnymi koszmarami, ale razem udawało się im je zostawić z tyłu.

I'll keep you in my memory//drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz