Sprawa listu dalej pozostała dla nich nierozwiązana, bo choć Harry wolał myśleć, że Malfoy nie ma nic wspólnego ze Stowarzyszeniem Spokojnej Śmierci, to jego umysł mówił coś kompletnie innego. Potrzebował realnego osądu znajomej osoby. Takiej, której może ufać i takiej, która nie żywi do Malfoya żadnych lepszych ani gorszych uczuć.
Właśnie dlatego zabrał dziś ze sobą do pracy Dracona, gdzie Ron pomoże mu zdecydować co lepiej myśleć i co jest bardziej prawdopodobne. Wszystko miało się dziać kompletnie poza wiedzą chłopaka, który znał wersję, że po prostu przedstawi swoją wersję wydarzeń i wszystko co wie na temat Stowarzyszenia. Z resztą, połowa departamentu aurorów tak właśnie sądziła. Podczas spotkanie Harry i Ron będą uważnie obserwować zachowanie chłopaka. Czy coś zataja? Czy mówi prawdę? A może czy kompletnie zmyśla. Obserwowali wszystko. Mowę ciała, dobór słów, sposób wypowiedzi, wszystko. Potter co prawda czuł się
z tym nie najlepiej, ale doszedł do wniosku, że czułby się jeszcze gorzej, gdyby miał powiedzieć Malfoyowi prosto w twarz, że nie potrafi mu zaufać.Draco niczego się nie domyślał, wierzył w słowa Harry'ego, który zapewniał, że mu ufa. Na początku był nastawiony lekko specyficznie na spotkanie
z aurorami, ale potem nabrał w sobie przekonania, że departament w końcu nie chcę go wykorzystać ze względu na przeszłość, ale ze względu na jego wiedzę w danym temacie.To napędzało go pewnego rodzaju dumą i pewnością siebie. W końcu stał się kimś, kogo zdanie też zostanie brane pod uwagę w śledztwie.
Jak na razie czuł się wręcz nieswojo myśląc, że nic nie robi dla sprawy. Chciał się przyłożyć, bo to dlatego wyszedł na wolność.
W końcu zmierzyli do wyjścia z domu. Potter położył rękę na klamce, ale zawahał się chwilę. Spojrzał na Dracona i drugą ręką złapał go za dłoń
z czułością i uśmiechnął się delikatnie, mówiąc:- Dziękuję, że jesteś taki dzielny i idziesz do ministerstwa.
- Mam nadzieję, że nie będę tego żałował - odparł wyraźnie zmieszany Malfoy
- Zmieniłeś się, pamiętaj. Ja o tym wiem - Draco odwzajemnił jego uśmiech,
a Harry poczuł jak serce mu ciąży widząc to. Oszukiwanie go było dla niego koszmarnie ciężkie.Wyszli z domu. Harry go zamknął na klucz i zabezpieczył zaklęciem. Następnie udali się na przystanek, żeby podjechać pod ministerstwo autobusem. Nie zajęło to długo, bo nie było to dużo przystanków.
Gdy wysiedli Potter pokazał Draconowi jak się dostać do środka, co chłopak skwitował parsknięciem. Gdy był młodszy często tu bywał razem z ojcem.
Już po chwili byli w budynku ministerstwa. Draco zauważył, że za kadencji Hermiony Granger zostały stąd usunięte obrażające mugoli rzeźby spod kolumn i inne nistosowne rzeczy. Harry pokierował go do departamentu aurorów i tam spotkał się z Ronem. Rzucił mu porozumiewawcze spojrzenie:
- Posiedzisz chwilę w moim gabinecie,
a ja polecę dać znać reszcie, że możemy zaczynać - odparł Potter i otworzył przed Draconem drzwi.Zaraz potem pobiegł gdzieś dalej. Chłopak zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. Metr od pustej ściany przebiegała po podłodze zielona linia, która za pomocą jednego machnięcia różdżki podnosiła się do sufitu zamykając więźnia w środku i blokując jego każdą drogę ucieczki. Żadna, nawet najgorsza czarna magia nie mogła przebić się przez barierę.
Draco zauważył też, że Harry, jak to on, ma na biurku bałagan. Niepoukładane papiery walały się po blacie wykonanym z ciemnego drewna. W rogu stał kałamarz z piórem. Draco postanowił, że nawet mimo rażącego go po oczach bałaganu nie będzie tu nic ruszał.
CZYTASZ
I'll keep you in my memory//drarry
Fanfictionopis: Parę lat po skończeniu Hogwartu Harry i Ron stają się aurorami. Hermiona jest Ministrem Magii, a Draco walczy z dementorami mieszającymi mu w głowie odkąd trafił do Azkabanu za śmierciożerstwo. Drogi starych wrogów krzyżują się gdy do rozwikła...