Rozdział VI

117 10 3
                                    

Na drugi dzień okularnik znów obudził go wcześnie, ale czuł się wyspany, więc nie zmarszczył brwi jak wczoraj:

- Zrobiłem ci śniadanie- uśmiechnął się do niego, a Draco tylko mierzył go wzrokiem chwilę - Dzisiaj zabieram cię ze sobą

- Do… pracy? - zapytał niepewnie

- Nie do końca, ale nie zostawię cię samego w domu, więc zbieraj się, bo nie chce się spóźnić. - Malfoy pokiwał głową na znak, że rozumie i wstał z łóżka.

Poszedł na dół za brunetem, który podał mu śniadanie. Dzisiaj to były naleśniki
z dżemem, które swoją drogą bardzo mu zasmakowały. Okularnik usiadł obok
i też zjadł posiłek. Do tego wypili po kubku herbaty:

- Jeśli chcesz możesz zabrać ze sobą książkę, jaką wczoraj czytałeś- zaproponował mu, a Draco wyglądał jakby właśnie się bardziej ożywił
i biegiem poszedł po Hamleta

Gdy już byli ogarnięci Harry podał mu ramię, a on złapał się go niepewnie. Poczuł jak żołądek wywija mu się
w każdą stronę, a on sam zwróci zaraz naleśniki. Pojawili się przed jakimś nieznajomym mu domem. Potter zapukał do drzwi i po chwili otworzył im mężczyzna, który wyglądem przypominał Draconowi trochę rudowłosego chłopaka z dnia, w którym wyszedł z więzienia, tylko był starszy
i wyższy niż tamten. Mężczyzna uśmiechnął się do niego, a Malfoy popatrzył na Pottera z zaniepokojeniem:

- To mój przyjaciel, zostaniesz u niego na trochę- oznajmił - Mogę ci go przedstawić, czy sam chcesz sobie przypomnieć?

- Sam - powiedział cicho

- Zapraszam do środka - odparł wesoło, a blondyn ponaglany przez Harry'ego wszedł do środka

- A więc- zaczął Potter gdy tylko Draco zniknął mu z oczu - Uprzedzając pytanie, to nie, nie ma różdżki. Nie mów mu jak się nazywacie, ani jak ktokolwiek się nazywa, bo uparł się, że sam sobie przypomni. Jest całkowicie bezbronny, nawet lekko przestraszony. Powinien nie robić żadnych problemów, tylko pilnuj, żeby zjadł obiad. Prawdopodobnie będzie czytać książkę, ale jakby się denerwował to powiedz, że zaraz wrócę i zapytaj czy chce, żebyś mu poczytał trochę- powiedział na jednym oddechu, więc gdy skończył dostał lekkiej zadyszki - I uważaj na prawą rękę.

- Jeszcze coś? - zaśmiał się

- Właściwie to… gdyby za bardzo zwracał uwagę na prawą rękę to upewnij go, że ciągle żyje.
I najważniejsze… uważaj na słowa i miej go na oku. Nie powinien być za długo sam

- Pana dziecko będzie z nami bezpieczne- zasalutował George uśmiechając się- Postaram się stosować do twoich instrukcji.

- Dziękuję, że z nim zostaniesz. Wszyscy nie mają czasu się zająć dopiero co uwolnionym z Azkabanu Malfoyem - parsknął, bo o ironio, wszystkim nagle wypadała ważna sprawa gdy wspominał o nim

- Widzę, że bardzo się o niego martwisz, a ja odkąd nie prowadzę sklepu
w pojedynkę mam więcej czasu - lekko posmutniał na wspomnienie o sklepie, pewnie, dlatego że znów zatęsknił za bratem.

- Muszę lecieć, bo się spóźnię, do zobaczenia - odparł i wykrzyczał na koniec- Pa, Malfoy

- No to, do zobaczenia, Harry - pomachał rudy, a potem Wybranic zniknął aportując się do Minsterstwa

George zamknął drzwi i pomyślał, że teraz Potter kojarzy mu się z czasem gdy chodzili do Hogwartu. Zawsze zabiegany, troskliwy w stosunku do innych, nawet o Malfoya. Z resztą, razem z Fredem od zawsze uważali, że byliby uroczą parką. Oczywiście nie narzekał na związek jego siostry
z Wybrańcem, ale prawdę mówiąc gdy w wieku czternastu lat słuchasz westchnień pełnych podziwu i miłości do Harry'ego, który był niemalże ósmym z rodzeństwa Weasleyem, robi się to wszystko irytujące.

~~~~~~~~~

Któryś dzień z rzędu przebywał
u ognistowłosego kolegi okularnika. Nie to, że go nie lubił, ale wołał gdy to brunet siedział z nim całe dnie. Jego dotyk, gdy czasami poklepał go po ramieniu nie był tak ciepły jak chłopaka w okularach, a gdy czytał, jego głos nie potrafił go uspokajać w ten sam sposób jak robił to głos znajomego mu chłopaka.

Hamleta skończył pięć dni temu. Przedwczoraj z małą pomocą kolegi bruneta i okularnika również skończył Iliadę, a wczoraj wyciągnął książkę tego samego autora co Hamleta, a był to Makbet. I zajęło mu to dwa dni, ale przeczytał ją całą, sam. I nawet się uśmiechnął, będąc z siebie dumnym. Czytanie naprawdę mu się spodobało. Literatura powiedziała mu trochę
o emocjach i odczuciach ludzi. Ciągle nie był co do nich pewien, ale miał wrażenie, że potrafił już je rozpoznać
u innych. Jeśli chodzi o jego samego to wciąż miał z tym problem. Ale pracował nad tym, a okularnik upewniał go, że codziennie robi małe kroki bliżej celu.

~~~~~~~~~

Ostatni okres był trudny, bo zaczął sobie przypominać nieliczne rzeczy. Nie były to przyjemne wspomnienia Może, dlatego że to one najbardziej wyryły mu się w pamięci. Nie potrafił przez nie spać, bo gdy tylko zamykał oczy widział wiele strasznych wydarzeń z jego przeszłości. Na pierwszy rzut poszedł pobyt w więzieniu. Widział, co tam się działo w odróżnieniu do poprzednich dni gdy miał jedynie świadomość, że był w Azkabanie. Teraz pamiętał strażnika, krzyczących ludzi, krew spływającą
z jego ręki, nie zjedzone posiłki, srebrną tarczę księżyca, którą widział przez okno z kratami, liczenie pełni i te wszystkie przerażające twarze.

Brunet wszedł do pokoju chyba, żeby go obudzić i zabrać do ognistowłosego, ale on nie spał. Okularnik usiadł na skraju łóżka, Malfoy leżał przykryty kołdrą aż po szyję z podkulonymi nogami:

- Nie śpisz już? - zapytał na początek, ale blondyn nie odpowiedział. Chłopak położył rękę na jego głowie i poczochrał włosy - Dasz radę posiedzieć dzisiaj
u mojego przyjaciela? - Draco podniósł wzrok na niego bez słowa po czym obrócił się na drugi bok - Poczekaj chwile

Okularnik wyszedł z pokoju.

Harry miał zamiar napisać do Hermiony, że dzisiaj musi zostać
z Malfoyem, bo jego stan nie wyglądał za dobrze. Granger dobrze wiedziała
o zajściu, które miało miejsce dwa tygodnie temu i było związane
z nieobecnością Pottera, dlatego prosiła, aby Harry informował ją gdy Draco poczuje się gorzej, a ona załatwi mu dzień wolny, żeby mógł z nim posiedzieć. Napisał list po czym wrócił do Malfoya. Draco leżał ciągle w tej samej pozycji. Zauważył na szafce nocnej książkę
z zakładką mniej więcej w połowie:

- Poczytać ci może? - zapytał patrząc na lekturę - Duma i Uprzedzenia dobrze widzę?

- Sam umiem czytać- powiedział wydawałoby się lekko oburzony

- A czy ja mówię, że nie? - zaśmiał się krótko Harry - To może ty poczytasz mi? - Malfoy pokręcił głową przecząco. Przekręcił się na plecy opierając plecami o framugę łóżka. - Powiesz mi co ci siedzi dzisiaj w głowę?

- Zaczynam pamiętać- powiedział tylko po czym dodał po chwili ciszy - Złe rzeczy. - te dwa słowa zawisły między nimi, a Harry miał wrażenie, że odbijają się od ścian pokoju jak echo - I… chyba wolałbym tego nie pamiętać- dodał na koniec swojej wypowiedzi

- Też wolałbym nie pamiętać paru rzeczy z przeszłości- odparł smutnym głosem- Ale myślę, że gdyby nie te rzeczy nie byłbym tą samą osobą. Nasze przeżycia kreują naszą osobowość. Wiem, że było ci ciężko w wielu momentach, ale to wszystko doprowadziło do tego co dobrego zrobiłeś na końcu i jakim człowiekiem się staniesz gdy już wszystko sobie przypomnisz. - Malfoy patrzył prosto
w oczy Harry'ego.

- Zrobiłem coś dobrego? - zapytał nagle

- Tak, ale wiem, że pewnie sam chcesz sobie przypomnieć- uśmiechnął się Potter, a blondyn pokiwał głową - Przypomnisz sobie i będzie dobrze

Brunet ciągle się do niego uśmiechał. Ten widok sprawił, że twarze rozzłoszczonych więźniów znikły mu sprzed oczu, a był tylko on, chłopak
w okularach.

//Dzień dobry drodzy kochani moi. Wiem, że rozdział wyszedł krótki, ale nie chciałem nawalić tu zbyt wielu niepotrzebnych informacji. Ale mogę wam jeszcze powiedzieć, że pisze to
w noc spadających gwiazd. Tak w ramach ciekawostki. Na dzisiaj to chyba tyle i mam nadzieję, że do następnego rozdziału byeeee.

I'll keep you in my memory//drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz