#8 nieudany krok do wolności

78 5 1
                                    

Nie wytrzymam tutaj zbyt długo. Klucz, który wisiał naprzeciw mnie kusił ogromnie, wzrok stale łaknął go. Sam ją pragnąłem zdobyć go za wszelką cenę. Mimo, że niekontrolowałem ruchów własnego ciała, wstałem i wykorzystałem maksymalną długość łańcuchów, którymi byłem poniekąd na stałe przykuty do muru. Te kilka centymetrów, zwyczajnie nic nie znaczących, chwilowo istnie boskich. Ludzkie zdesperowane potrafi jednak wpłynąć na wiele rzeczy. Zciągnąłem jedną ze swoich oficerek, nadrabiając tym samym ubytek odległości. Pomanewrowałem  odrobinę i klucz ostatecznie zsunął się z haczyka do buta.

Wyciągnąłem go stamtąd, uradowany jak wariat. Próbowałem uwolnić się z zacisków, jednak nie mogłem. Czy wpływają na to trzęsące się ręce?
- Odpuść, to atrapa.
Zastygłem w bezruchu, gotowy w tym momencie zabić.
- A ty skąd niby tego taki pewny?!
- Każdy "nowy" przechodzi przez taką próbę, a teraz tylko pokazujesz, że w przeciągu jednego dnia zgłupiałeś. Naprawdę myślisz, że to byłoby takie łatwe?
Milczałem.
- Spójrz chociaż na jego kształt...
Płaski z dwoma wcięciami. A w zamku... wklęsły bez czegokolwiek...
Upadłem na kolana, pozwalając łzom na swobodne płynięcie.

Wypuściłem zbędne żelastwo, z żalem wsłuchując się w odgłos metalu odbijającego się od podłogi. Czas tak jakby zwolnił, a ja trwałem w tej pustce, pogrążając się w rozpaczy.
- Ale muszę przyznać, że tobie jako pierwszemu się to udało...
Słowa odbijały się echem w uszach coraz głośniej. Nie rozumiem własnych reakcji na otoczenie. Nadal jestem ospały i zdecydowanie nie myślę trzeźwo. Wszechobecna woń stęchlizny niosła się po całym kompleksie, mieszając się z dymem papierosowym i sam nie wiem z czym jeszcze. Naprawdę... czuję się, jakbym ostro się zćpał.

Nasz mały sekret podczas tej wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz