#21 pech

60 2 0
                                    

Błądziłem we własnych myślach, odpływając od rzeczywistości. Każde ważniejsze zdarzenie przepływa mi swobodnie przez głowę, nie zatrzymując się na choćby odrobinę dłużej. Sam sobie utrudniłem życie. A może to nacisk z zewnątrz nakłonił mnie do takich skrajności? Znów straciłem kontrolę nad swoim ciałem i nawet nie wiem kiedy, osunąłem się na podłogę...

* * *

Pierwszy oddech po wybudzeniu był naprawdę bardzo bolesny. Przesunąłem mętnym wzrokiem po dobrze mi już znanym pokoju. Jestem sam. Nie próbowałem wstać. Kłujący puls w żyłach szedł przez całe ciało. Obróciłem się na lewy bok, znajdując w tym sposób na głębszy oddech. Przymróżyłem oczy, lekko wyostrzając wzrok. Tak, jestem załamany obecną sytuacją. Znów zatopiłem się w myślach. Chyba nikt nie pragnie śmierci tak mocno jak ja. Ukierunkowałem się tylko na tym, co doprowadziło do całkowitego pogorszenia mojego stanu. Z myśli uśmiercania siebie wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Komm herein...

Bez życia, z grymasem bólu na twarzy, skupiłem się na mężczyźnie. Usiadł obok mnie, jak zwykle bez słowa. Trwaliśmy tak bezczynnie, nie chcąc zaczynać kolejnej rozmowy. Chyba nie wiedział, jak to ugrać. Westchnąłem, wtulając głowę w poduszkę. Więc to na mnie spadł ten ciężar.
- Co się stało...?
- Zemdlałeś, pewnie przez te leki...
Podparł głowę na ręce, unikając kontaktu wzrokowego.
- Dlaczego nadal żyję?
- ... Nie wiem... miałeś widocznie szczęście.
- Nie chcę takiego szczęścia.
Przykryłem się szczelniej kołdrą, czując, że naglo zrobiło się tak jakoś... zimno. Zupełnie znikąd.

Nasz mały sekret podczas tej wojnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz