Co łączy centaura i naleśniki?

1.3K 101 6
                                    

Obiad minął w przyjaznej atmosferze. Luke przedstawił mnie swojemu rodzeństwu i przyjaciołom. Z natury w kontaktach z ludźmi jestem bardzo nieśmiała, więc nie odzywałam się za wiele. Najbardziej z nowych znajomych polubiłam jedną z córek Ateny, Annabeth. Bardzo szybko się dogadałyśmy i nie czułam się przy niej taka zamknięta w sobie. Annabeth musiała bardzo dużo przejść w życiu, było to po niej widać, a wiadomo, że tacy ludzie, czy w tym wypadku półbogowie, są bardziej godni zaufania od innych.
Potem Pan D. ogłosił, że pojutrze możemy zagrać w ulubioną grę półbogów, a mianowicie, zdobywanie sztandaru. Zaznaczył, że drużyna przegrana będzie musiała zająć się pegazami przez cały tydzień.
- Chejron widocznie z nim porozmawiał - zauważył Luke i skrzywił się z niesmakiem - Ostatnio osoba, która pierwsza poległa, miała sprzątać w kuchni przez trzy tygodnie.
- Niech zgadnę - powiedziałam - to byłeś ty?
- Rozum jak Ateny - stwierdził - co dziwniejsze, że nie jest twoją matką.
- Może po prostu jestem spostrzegawcza? - zapytałam zaczepnie. - A o co chodzi w tej grze?
- Są dwie drużyny: mają za zadanie zdobyć sztandar wroga i nie stracić swojego. To wszystko. A! I nie dać się poszatkować.
- Sam się poszatkuj - mruknęłam.
Po obiedzie Luke zaprowadził mnie do Chejrona
- To równy gość. Możesz z nim na spokojnie porozmawiać.
Skinęłam głową na znak, że rozumiem.
Po Luke zaprowadził mnie ponownie do Wielkiego Domu, ale weszliśmy do środka innym wejściem. Uderzył nas zapach smażonych naleśników. Zmarszczyłam brwi. Dlaczego ten Chejron smaży naleśniki, skoro przed chwilą był obiad?
- To ja cię teraz zostawiam - szepnął Luke i zanim zdążyłam zrobić cokolwiek, wyszedł. Westchnęłam.
Powoli weszłam do kuchni i aż mnie zamurowało. Przy kuchence gazowej stał centaur. Może nie byłoby to tak niezwykłe, gdyby nie miał na sobie greckiej zbroi i różowego fartucha z napisem "Imprezowe Kucyki" cokolwiek to znaczyło. W jednej ręce trzymał patelnię a w drugiej łyżkę z ciastem. Stałam jak skamieniała na progu. Chejron zauważył mnie po chwili i uśmiechnął się:
- To pewnie ty jesteś Anne Sun? Pan D. przekazał mi już wiadomość o twoim przybyciu.
- Nazywam się Alice Moon - poprawiłam go jak zahipnotyzowana.
- Ach... No tak - Chejron uśmiechnął się - Pan D ma taką przypadłość, że często przekręca imiona obozowiczów. Ale nie martw się. I siadaj - wskazał na fotel - zaraz przyjdę.
Zajęłam wskazane miejsce. Chejron zdjął z patelni ostatniego naleśnika, a potem poszedł do innego pokoju. Czekałam niecierpliwie.
Nagle do kuchni wjechał Chejron na wózku inwalidzkim. Nie było widać jego końskiej części i sprawiał wrażenie zwykłego niepełnosprawnego. Podjechał do szafki i wyjął dwa talerze, które postawił na stole. Jeden przed sobą i jeden przede mną.
- Wiem, że akurat mieliście obiad ale ja nie zdążyłem na niego z powodu wizyty na Olimpie. Zresztą, ostatnio dostałem przepis na naprawdę pyszne naleśniki - uśmiechnął się i nałożył sobie placka. Dał mi znak ręką, że jeśli chcę, również mogę się częstować.
- Panie Chejronie... -Zaczęłam niepewnie.
- Tak?
- Jak to był pan na Olimpie? Pojechał pan do Grecji?
- Och nie, nie - centaur przeżuł ostatni kawałek naleśnika i wytłumaczył - Widzisz, z biegiem lat bogowie przenieśli się na zachód, do najpotężniejszych krajów. Kiedyś mieszkali w Grecji, potem w Imperium Rzymskim. Przez wiele wieków zamieszkiwali również Polskę...
- Cześć mojej rodziny pochodzi z Polski - wtrąciłam. Chejron uśmiechnął się.
- Tak więc rozumiesz? Olimp jest teraz w Nowym Jorku więc nie jest aż tak daleko. A możesz mi powiedzieć, o co chodziło z tymi cyklopami?
Opowiedziałam więc całą historię związaną z atakiem. Chejron słuchał jedząc naleśniki. Gdy skończyłam, oznajmił:
- To dlatego twój ojciec jest taki dumny.
- Mój... tata?
- Tak. Ale prosił, abym nie mówił ci o tym. Czeka na jakieś wydarzenie aby cię uznać. Zresztą - machnął ręką - zrozumiesz, jak go poznasz. Tymczasem będziesz mieszkać w domku Hermesa. Zauważyłem, że zaczęłaś trzymać się z Lukiem.
- No bo... on mi pomógł! Gdyby nie on, nie miałabym pojęcia co robić. I jest miły - dodałam bardzo cicho.
- Luke to dobry chłopak. I wiem, że dał ci sztylet. Na razie go zatrzymaj. Nigdy nie wiadomo, kiedy się może przydać.
- Rozumiem.
- Nie martw się swoim ojcem. Myślę, że będziesz się cieszyć.
Uśmiechnęłam się, pożegnałam i wyszłam. Musiałam to wszystko przemyśleć. Być zadowoloną z ojca? Na pewno nie. Nienawidzę mojej matki. Prawie nigdy jej nie ma w domu i gdy przyjeżdżam na wakacje, święta czy ferie zimowe zawsze ląduję u dziadka. Przynajmniej on mnie rozumie. Kiedyś niechcący zrobiłam powódź w moim pokoju w jego domu. Do tej pory tego nie rozumiem. Wszystkie rury były porozwalane, woda sięgała sufitu, a ja spałam w najlepsze. U mamy kiedyś, gdy miałam dwa latka, podpaliłam stół. Tylko najdziwniejsze jest to, że nie użyłam zapałek czy czegoś podobnego. Podpaliłam go sama. Kim więc może być mój ojciec? Mam nadzieję, że niedługo się dowiem, bo mam ochotę z nim poważnie porozmawiać.

Córka Wojny (ff for Percy Jackson) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz