Odudźcie mnie z tego koszmaru...

307 27 1
                                    

- Że co? - zapytałam, bo nic innego nie przychodziło mi do głowy. Że niby Nick nie potrzebuje naszej pomocy?
- To co słyszałaś - odparł Luke, ale bez złości czy wrogości. - Nick dokonał dobrego wyboru.
- Przyłączając się do Kronosa?
- Myślisz, że jest jedyny? - zapytał, zamiast odpowiedzieć.
Spojrzałam zdezorientowana na Freda, ale ten pokręcił głową. Nagle jak piorun Zeusa uderzyła mnie straszna myśl. Przełknęłam ślinę i przeniosłam wzrok na Luke'a.
- Ty też? - zapytałam z niedowierzaniem, cofając się o krok. - Ty też z nim trzymasz?
- A co bogowie mi dali? - w jego głosie wyraźnie było słychać nienawiść do władców Olimpu. Domyślałam się już wcześniej, że za nimi nie przepada, ale to było jednak zupełnie co innego. Co on kombinował z Kronosem?
- Hermes jest twoim ojcem... - zaczęłam, ale on mi przerwał.
- A przez niego moja matka jest obłąkana! Byłem pozostawiony sam sobie przez całe życie. Ty zresztą też. Po co chcesz chronić bogów? Weź chociażby pod uwagę, że twój ojciec, Ares, wysłał cię na jakąś zwariowaną misję, nie podając ci nawet jej celu, a sam w tym czasie pomaga Percy'emu Jacksonowi. Czy to jest twoim zdaniem uczciwe?
Nie, nie jest. Nie zamierzałam jednak tego przyznawać przed Luke'm. To już nie był mój przyjaciel, to nie był ten sam chłopak, który wyjawił mi, kim jestem. Poczułam, że tamten dzień, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, jest tylko wyblakłym wspomnieniem.
Spojrzałam z rozpaczą na Freda. On również wyglądał na wstrząśniętego. Przecież nie tak dawno zapewniałam go, że Luke'owi możemy ufać!
Z dosłownie rozdartym sercem wyciągnęłam swój czarny miecz.
- Luke, nie każ mi tego robić - powiedziałam cicho, ale jednak stanowczo.
Chłopak wyjął swoją broń.
- Wiesz przecież, że jestem lepszym szermierzem od ciebie. Nie bądź głupia, Alice. Dołącz do nas, dołącz do mnie! Wspólnie obalimy bogów i staniemy się panami tego świata! Nie będzie nikogo, kto mógłby nas zatrzymać; ty i ja - razem.
Przygryzłam mocno wargę, aby się nie rozpłakać.
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, Luke - poczułam, jak po policzkach spływają mi niekontrolowane łzy. - To nie jest nasze przeznaczenie. To nie moja droga.
- Pomyśl i odpowiedz sobie na pytanie: co ci dali bogowie?
- Chcesz wiedzieć co? Życie.
- To ilu jest takich bogów? Trzech? Czterech?
- Dziewięciu - odparłam twardo.
Teraz to Luke'a zatkało.
- Ilu...?
Wcisnęłam piorun na mojej bransolecie i już po chwili stałam z tarczą. Teraz byłam gotowa do walki.
- To nie wszystko - zaznaczyłam. -Jestem mocno związana z bogami. Nie tylko z przodkami. Wierzę, że chociaż nie są idealni, to są.
- A nie masz żadnemu nic za złe?
- Może i mam. Ale to raczej wynika z mojej krwi. Teraz cię proszę, poczuć ten szalony pomysł!
Oczy Luke'a zwęziły się niebezpiecznie.
- To znaczy, że nie przyjedziesz na naszą stronę?
- Nie - rozległ się głos za moimi plecami. Odwróciłam się. To Fred mierzył do Luke'a ze swojego łuku. - Ani ona, ani ja. Nie popełnimy już tego błędu.
Spojrzałam na Luke'a. Nie był już tak pewny siebie, jak wcześniej.
- Pytałeś, co mi dali bogowie. Odpowiem ci jeszcze raz: dali mi brata. Wspaniałego brata. I chociażby za to jestem im wdzięczna.
A potem zaczęła się walka...

Córka Wojny (ff for Percy Jackson) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz