Żegnaj, dziadku

735 66 1
                                    

ŁUB!!!
Zerwałam się na równe nogi. W pokoju panowała ciemność. Dopiero po chwil przypomniałam sobie wydarzenia sprzed kilku godzin. Wstałam z podłogi, na której zasnęłam myśląc o... Na bogów, Luke! Przecież mogę być z nim spokrewniona!
ŁUBUDUBUDU!!!
Cały dom zatrząsł się. Upadłam na podłogę. Coś się tu nie zgadzało. Przecież światło paliło się, gdy zasnęłam. O co tu chodzi...?
- Alice! - usłyszałam cichy krzyk Nicka. Ktoś wbiegł po schodach i wpadł do pokoju. - Alice, tu jesteś! - zawołał przejęty.
- Nick, co się stało? - zapytałam wstając.
- Nie mam pojęcia, ale twój dziadek kazał mi cię odnaleźć, a potem wyjść przed dom. I nakazał nam być gotowym do walki.
- O nie... - jęknęłam. Coś mi się przypomniało, niejasne wspomnienie z dzieciństwa. - Szybko! - złapałam mojego brata za rękę i pociągnęłam za sobą na dół.
- Hej! Co się...?
- Cicho - skarciłam go i zatrzymałam się w ciemnym salonie. Wyjrzałam dyskretnie przez okno. Niestety, nie myliłam się. Były to centaury, ale nie takie jak Chejron, te miały rogi, wyglądały jak dzikie zwierzęta. Już kiedyś je widziałam, chciały mnie zabić, gdy miałam trzy lata, a teraz powróciły. Usłyszałam kroki na schodach i odwróciłam się. To dziadek dołączył do nas.
- Co teraz? - zapytałam szeptem.
- Ty i Nick wyjdziecie przez okno w kuchni, o ile nie strzegą go te centaury, a ja zajmę się naszymi gośćmi.
- Nie dziadku! - krzyknęłam, ale na szczęście centaury mnie nie usłyszały. - Dziadku, nie możesz!
- Rozmawiałem z moim ojcem, Alice. Powiedział, że Mars wiele od ciebie i twojego brata oczekuje. Nie możecie go zawieść - położył mi rękę na ramieniu - Poza tym, ja już swoje przeżyłem. Urodziłem się Rzymianinem i, jeśli będzie trzeba, zginąć jak Rzymianin. Wielu naszych przodków zginęło, aby chronić rodzinę. Ale nie martw się, wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się do mnie.
- Och dziadku...
- Chodź Alice, musimy iść - oznajmił melancholijnie Nick i pociągnął mnie za ramię. Bezwiednie ruszyłam za nim, jednak cały czas patrzyłam na dziadka. Jakaś część mnie wrzeszczała w mojej głowie "Co ty robisz?! Wracaj tam i z nim zostań! To twoja rodzina!". Tyle że Nick też był moją rodziną. Nagle mój brat zatrzymał się i spojrzał mi prosto w oczy - Alice, musisz się ogarnąć. Wiesz, o co się toczy gra, jak wysoka jest stawka. Zresztą, tak jak na każdej wojnie. Twój dziadek zdaje sobie z tego sprawę i chce nas chronić. Nie utrudniaj mu tego.
- Tak... masz rację.
Bez przeszkód wymknęliśmy się z domu. Niezauważalnie przeszliśmy ogród i cicho przeskoczyliśmy przez płot. Dziadek mieszkał w lesie na wzgórzu nad morzem, więc wypadliśmy na ścieżkę pomiędzy drzewa. Pewni, że nic już się nie zdarzy, puściliśmy się biegiem w dół. Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy zostawiliśmy las za sobą.
- Chyba się udało - powiedział zdyszany Nick.
Już miałam coś odpowiedzieć, gdy nagle poczułam w piersi palący ból, jakby moje serce zamarzło, zamieniło się w kamień i paliło żywym ogniem równocześnie. Ledwo utrzymałam się na nogach. A potem... nic. Pustka. Jakbym straciła kogoś dla mnie ważnego. Ze strasznym przeczuciem spojrzałam w kierunku domku mojego dziadka i aż krzyknęłam przerażona. Nad czubkami drzew w górę strzelały nienaturalnie wielkie płomienie.
- Dziadku! - wrzasnęłam, jakby mogło to coś zmienić. Mimo wszelkiej logice pognałabym z powrotem, tylko że Nick mnie złapał.
- Co ty robisz?
- Mój dziadek... on... - nie byłam w stanie opisać tego co czułam. W końcu wypaliłam: - Nie żyje!
Nick spojrzał w bok.
- Wiedział, że tak to się skończy - wyjaśnił szeptem.
- Co?
- Gdy te centaury zaatakowały, kazał mi cię znaleźć i się wynosić. Wiedział, że zginie, ale obiecał, że zapewni nam jak najwięcej czasu. Przykro mi.
Milczałam. Nick wydawał mi się jakiś dziwny. Nie ogólnie, tylko teraz. Sprawiał wrażenie kogoś winnego, kto wstydzi się tego, co zrobił.
- Gdybym wiedział, że tak to się skończy nigdy bym tego nie zrobił - dodał szeptem.
- To nie twoja wina - starałam się go pocieszyć.
Teraz Nick nic nie mówił. Po paru minutach powiedział:
- Lepiej chodźmy do tej twojej rzymskiej rodziny.
- Mam nadzieję, że już nikt więcej nie zginie.
Spojrzałam po raz ostatni na wzgórze, na którym spędziłam siedem ostatnich moich wakacji. Przed oczami przeleciały mi wszystkie wspaniałe chwile spędzone z dziadkiem i mamą w tym domku; mój pokój, który sam urządził; ogród, który zaprojektowała moja mama. Teraz to wszystko zniknęło z powierzchni Ziemi, stało się mglistym wspomnieniem.
Otarłam jedną jedyną łzę, w której zawarłam cały mój ból.
- Kiedyś mi za to zapłacicie, przysięgam na Styks - szepnęłam do siebie obiecując zemstę tym potworom.
A potem odwróciłam się i ruszyliśmy z Nickiem przed siebie w nieznane.


Córka Wojny (ff for Percy Jackson) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz