Nick wyrwał mi kartkę, zanim zdążyłam ją przeczytać. Spojrzałam na niego zdenerwowana i już chciała nawrzeszczeć na brata, gdy nagle napotkałam jego wzrok. Zastygłam w bezruchu, taką nienawiścią emanował mój brat. Fred również to zauważył i spytał siląc się na spokój:
- Nick...? Co ty robisz?
- To co trzeba! - krzyknął. - Co my w ogóle sobie myśleliśmy?!
- Zacznijmy od tego, że jesteśmy rodziną - powiedziałam urażonym tonem.
- Alice... - szepnął Fred i niezauważalnie pokręcił głową, gdy na niego spojrzałam. - Nie tędy droga. - potem znów zwrócił się do Nicka - Wytłumaczysz to?
- Co tu tłumaczyć?!
- Twoje zachowanie? - podsunęłam. Fred spiorunował mnie wzrokiem.
- Nick... - zaczął powoli - Ja też zrobiłem głupotę. Sam słyszałeś, chciałem zabić. Wstydzę się tego, ale uwierz mi - jeśli są ludzie, którym możesz zaufać, to my. Z Alice przeszliście naprawdę wiele, ja niedawno do was dołączyłem, ale jesteśmy rodziną. Prawdziwą.
- Nie podchodźcie do mnie - Nick wyciągnął sztylet. Skamienieliśmy. Szczerze mówiąc, nawet nie miałam pojęcia, że mój braciszek jest tak uzbrojony. Fred też nie wyglądał na zadowolonego.
- Na bogów, Nick! Ogarnij się! - wrzasnął - Teraz już przesadzasz!
- Ja? - parsknął - Ja przesadzam? To TY się wycofałeś z umowy z Kronosem! - Nick skierował ostrze sztyletu w stronę Freda - Jesteś tchórzem! A ty - wskazał na mnie - jesteś ślepa i głupia! W dodatku naiwna!
- Nick! - cofnęłam się o krok. Nick, ten Nick, któremu mogłam zaufać i wyjawić wszystkie moje sekrety, ten Nick, którego wzięłam na misję zamiast Luke'a, mój brat Nick pocieszający mnie po śmierci dziadka, mówił mi teraz takie rzeczy prosto w twarz. Nie rozumiałam tego. - Oszalałeś!
- O nie... - Nick uśmiechnął się podstępnie - Nie ja, lecz wy, jeśli myśleliście, że pójdzie wam tak łatwo. A tego - podniósł list od taty do góry - nie dostaniecie.
Ruszyliśmy z jego stronę, ale wybuch i oślepiające białe światło powaliły nas na ziemię. Gdy po dosłownie sekundzie spojrzeliśmy na miejsce, gdzie stał nasz brat, nie było go. Z powrotem
opadłam na trawę.
Leżałabym tak pewnie o wiele dłużej, gdyby nie Fred.
- Alice? - powiedział cicho zmartwiony. Nie zareagowałam. - Alice, nie możesz się teraz poddać!
Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Jak mam się pozbierać? Nick... on... - choć nie było to w moim stylu rozpłakałam się. Fred nieśmiało objął mnie ramieniem i przytulił jak brat siostrę.
- Alice, nie płacz. No już, wszystko będzie dobrze - powiedział. Pomogło. Dokładniej pomogła sama jego obecność. Otarłam łzę z policzka i powiedziałam:
- Nie będzie jeśli nie uratujemy Nicka! Musimy działać!
- Szkoda tylko, że zabrał list od taty - stwierdził Fred.
Już chciałam przytaknąć, gdy nagle coś mnie tknęło. Wyjęłam z kieszeni drugą kopertę i bez słowa rozerwałam ją. Szybko przebiegłam wzrokiem po tekście i uśmiechnęłam się.
- Co to? - zapytał w końcu Fred.
Podniosłam się na nogi.
- Nasza szansa. Znam kogoś, kto pomoże nam z Nickiem. Ale najpierw musimy znaleźć tęczę.~~~~~~~~~~~~~~~
A dla niecierpliwych tym razem mam opowieść własnego autorstwa. Zapraszam do czytania "Wygnańców"!
CZYTASZ
Córka Wojny (ff for Percy Jackson) [ZAKOŃCZONE]
FanfictionAlice jest trzynastolatką należącą do tzw. "trudnej młodzieży". Ma ADHD i dysleksję i często wpada w kłopoty. Wszystko się zmienia, gdy podczas szkolnej wycieczki do Nowego Jorku poznaje szesnastoletniego Luke'a. Niedługo potem dziewczyna...