Pomoc

695 60 1
                                    

- Głodny jestem - powtórzył po raz setny Nick. Minęły już dwa dni od... sami wiecie czego. Od tego czasu nic nie jedliśmy, cały czas chodziliśmy w jednych ubraniach. Byliśmy zbyt daleko od San Francisco, aby dojść tam piechotą, nie mieliśmy pieniędzy, by znaleźć inny środek transportu. Nie mieliśmy też zamiaru prosić Obóz Herosów o pomoc, gdyż byłoby to dla nas równoznaczne z przyznaniem się do porażki, a dopóki mieliśmy siłę zamierzaliśmy walczyć o swoje. Taki już los dzieci Aresa: walczyć do samego końca. Przez ten czas zmieniliśmy raptem kilka słów.
- Siedź cicho - warknęłam. - Ja też jestem głodna.
- Czyli co robimy? - Nick spojrzał na mnie wyczerpująco.
- Czy tylko ja tu jestem od myślenia?!
- Jesteś potomkiem Ateny...
- To ty tak myślisz! - wycelowałam palcem w jego klatkę piersiową.
- A co? Mylę się?
- I to dużo. A kto niby tak dobrze obmyśla plany o strategię?
- No nie wiem... Może Annabeth. Chyba ją znasz.
- Daj spokój - Nick machnął ręką - Ty jesteś od niej lepsza.
Bez słowa ruszyłam w kierunku miasta. To tam od dwóch dni się kierowaliśmy. Nick bez słowa dołączył do mnie. Przez kilka godzin szliśmy w milczeniu szukając parku. Chcieliśmy chwilę odpocząć bez zbędnych pytań nieznajomych. Ludzie na ulicy i tak zwracali na nas niepotrzebną uwagę i szeptali między sobą. W końcu usiedliśmy na ławce stojącej na uboczu.
- Alice... - zaczął Nick - sorry. Po prostu...
- Nie - przerwałam mu - to ja przepraszam. To ja wciągnęłam cię w tą grę i ja jestem za nas odpowiedzialna.
- Tak naprawdę to wina naszego ojca... - stwierdził nieśmiało mój brat.
- Przy następnym spotkaniu uduszę Marsa gołymi rękami - zapowiedziałam i parsknęłam śmiechem. Po chwili Nick dołączył do mnie. Widocznie obraz, jaki ujrzał w wyobraźni był dla niego tak samo absurdalny jak dla mnie.
- Przepraszam - powiedział jakiś nieznajomy chłopak, który podszedł do nas - powiedziałaś "Mars"?
- A co ci do tego? - Nick wstał i wyglądał jakby chciał walnąć nieznajomego.
Przyjrzałam się przybyszowi. Był chyba o dwa lata starszy. Miał równo przeciętne blond włosy i mocno niebieskie oczy. Pod luźną koszulką widać było wyraźnie zarysowane mięśnie. Ogólnie chłopak był przystojny. Miał jednak ten sam wyraz twarzy co ja i moje rodzeństwo po boskiej stronie. Wyglądał na ułożonego syna Marsa lub Aresa (a zresztą, co za różnica?).
- Czego chcesz? - zapytałam wyzywająco wstając.
Blondyn wzruszył ramionami.
- Niewiele. Po prostu wiem, że jesteście Herosami. Tak jak ja.
- Herosami? - parsknął Nick.
- Na bogów! Nick! Ogarnij się!
Teraz z kolei nieznajomy zaniósł się śmiechem.
- Dobrana z was para - skomentował.
- Jesteśmy rodzeństwem - wyjaśniłam.
- Wiedziałem! - krzyknął tryumfująco. - Jesteście dziećmi Marsa! Ojciec mnie tu przysłał, abym znalazł swoją siostrę i brata, i im pomógł. - przyjrzał nam się - I chyba miał rację co do pomocy.
- Jesteś z Nowego Rzymu? - zapytał Nick.
- Tak... w pewnym sensie - odparł niezręcznie blondyn.
- Skoro mamy być zespołem to chyba powinniśmy znać swoje imiona, nie uważacie? Ja jestem Alice.
- A ja Fred - przedstawił się.
- Nick - burknął mój brat.
- To jaki jest plan?
Już chciałam odpowiedzieć, ale uprzedził mnie Nick.
- Zjeść coś! - odparł szczerząc zęby w uśmiechu.
Roześmiałam się. Może jednak uda mi się wypełnić tą przeklętą misję.

_____________________________
Zapraszam do czytania mojej drugiej powieści "Dzieci Podziemia: Córka Obalonego"!
Wydaje ci się, że znasz greckich bogów na wylot. Masz rację: wydaje ci się. Znasz ich mroczne sekrety? I jakie tajemnice kryje Tartar oraz Podziemie? Kto tym razem będzie chciał wojny z bogami? Pytań jest wiele, a odpowiedzi na nie znajdziesz w jednym miejscu!
Pozdrawiam,
Dark_Warrior

Córka Wojny (ff for Percy Jackson) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz