Sekret braci

469 45 2
                                    

Sinnis bez trudu sparował mój cios. Pomimo tego, że używał siekiery, był naprawdę dobry w walce. Wydawało mi się, że nie traktował mnie poważnie. Jeśli umiejętnie zagrałam, to mogę to wykorzystać.
Sparowałam cios z boku Sinnisa i odskoczyłam do tyłu. Byłam córką boga wojny, ale w moich żyłach płynęła przecież krew Ateny. Muszę znaleźć jego słaby punkt. Miałam jednak wielką ochotę odrąbać mu łeb, ale wcześniej trochę go torturować.  Rozłożyłam ręce niby zrezygnowana.
- Na pewno nie chcesz porozmawiać? Nic cię nie interesuje?
- Interesuje. Twoja śmierć! - ponownie zaatakował, ale zdążyłam zanurkować pod jego ramieniem i cięłam go w ramię.
- Wiesz, mam pewne kontakty ze Śmiercią, więc nie bardzo ci się to przyda - rzuciłam w jego kierunku. Zadziałało. Sinnis stanął jak wryty i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Co, jesteś córką Tanatosa?
- Nie, ale mam w swojej rodzinie Aresa, Atenę, Zeusa, Posejdona, Hadesa, Apollina, Nemezis, Nike i Enyo. Dodatkowo byłam na randce z Tanatosem - powiedziałam obojętnym tonem. Postawiłam wszystko na tą jedną kartkę. Jeśli Sinnis będzie bardzo zaskoczony, zdobędę potrzebną mi chwilę, ale jeśli nie... Lepiej o tym nie myśleć.
Sinnis zareagował jednak zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Najpierw wybałuszył oczy, a potem ryknął niepochamowanym śmiechem. Chciał chyba zachować powagę, ale skończył na ziemi próbując się podnieść.
- Nie... Nie rozśmieszaj... mnie - zdołał powiedzieć pomiędzy napadami wesołości.
No dobra, przyznam się bez bicia, wkurzał mnie, a to raczej nie jest najlepszy pomysł. Podeszłam do niego i wbiłam mu miecz w plecy.
- CO...?! - zdołał wydukać zanim osunął się na ziemię, a chwilę później rozwiał się w pył.
Zmieniłam tarczę w bransoletę, wytarłam miecz z krwi i schowałam go. Odwróciłam się w stronę braci.
- Pomóc wam? - zapytałam.
- Nie... sami sobie radzimy - odparł niepewnie Fred, a Nick zamruczał zgodnie.
Usiadłam więc na trawie i zaczęłam się bawić cienkim warkoczykiem zwisającym z boku głowy. Mówiłam już, że lubię Gwiezdne Wojny, prawda? Moi bracia w tym czasie zdołali odwiązać sznurki i zeszli z drzewa. To znaczy Nick zszedł, a Fred zleciał. Podniósł się z ziemi. Skrzywił się i mruknął:
- Nigdy nie lubiłem chodzić po drzewach. Teraz tego nienawidzę.
- Cieszę się, że jesteście cali - powiedziałam wstając.
- My też się cieszymy - rzucił smutno Nick.
- Ej, chłopaki, co się dzieje? - zapytałam przejęta. O co im chodzi?
- Nic - mruknął Fred. Wskazał głową miejsce, gdzie zabiłam Sinnisa - Ale z nim to przesadziłaś.
- Musiałam go zabić! - przypomniałam.
- Zabicie kogoś podczas pojedynku na śmierć i życie, a wbicie komuś miecz w plecy to dwie inne rzeczy! - przypomniał mi Rzymianin.
- To co, twoim zdaniem, powinnam zrobić? - zezłościłam się.
- No nie wiem. Mogłaś mu chociaż pozwolić wziąć tą swoją siekierę do ręki. Tak byłoby honorowo.
- Honor to nagroda głupców. Chwała nie przyda się martwym - powiedziałam cytując jedną z moich ulubionych postaci literackich, Dartha Bane'a.
- Więc zamierzasz oszukiwać i zabijać wszystkich na swojej drodze? - nie dowierzał Fred.
- Masz coś przeciwko temu? - warknęłam.
- Mam. Jesteś moją siostrą i się o ciebie martwię.
- Znamy się od kilku dni. Jesteś dla mnie obcą osobą, zresztą tak samo jak wszyscy! - wrzasnęłam.
- Alice! - odezwał się Nick. Rzuciłam mu wściekłe spojrzenie.
- A ty czego chcesz?
Nick i Fred wymienili zaniepokojone spojrzenia.
- Pomoc Tanatosowi musimy odłożyć na później. Jest coś o czym powinnaś wiedzieć. Coś, co łączy mnie z Fredem.
- Chodzi o to, dlaczego musiałem uciekać z Obozu Jupiter.
- To o co w końcu chodzi? - uniosłam pytająco brew.
Po dłuższej chwili Nick wreszcie zdecydował się odpowiedzieć:
- O Kronosa.

Córka Wojny (ff for Percy Jackson) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz