Rozdział V

82 4 0
                                    

Długo włóczyła się po korytarzu. Chodziła od jednych drzwi do drugich by znaleźć profesora Noego. Łatwiej by było gdyby znała tego drugiego studenta, z którym to miała mieć wspólne zajęcia. Sprawdziła w pierwszej kolejności gabinet. Niestety nikogo tam nie było. Na portierni starszy pan z wąsem nie potrafił powiedzieć gdzie dokładnie ma iść, ale zasugerował poddasze lub las za uczelnią. Patrząc na pogodę, która była wybitnie deszczowa wybrała tą pierwszą opcję.

Znalazła kręte metalowe schody prowadzące do góry. Szła powoli, bo stopnie wydawały jej się bardzo niestabilne. Robiły dużo hałasu przy każdym kroku.

Jej oczom ukazała się duża płaska powierzchnia. Jedynymi źródłami światła były braki w dachówce i magiczne światełko unoszące się przy dwóch mężczyznach siedzących na środku wielkiego placu. Przywitała się z oddali z profesorem Noe i przyjrzała się studentowi. Odwrócił się w jej stronę i spostrzegła, że to ten sam chłopak na którego wpadła nad ranem po rozpoczęciu roku. Przez ten cały czas omijała go jak najbardziej mogła. Szło jej to na tyle dobrze, że nawet nie znała jego imienia.

– Cieszę się, że do nas dotarłaś. Irmino poznaj Zachariasza. Jest na trzecim roku, ale to nie będzie nam wadzić. Możesz obserwować jak ćwiczy i pytać go o radę.

Powiedziała nieśmiało „hej" i przeszli do czegoś co miało być zajęciami.

Z cienia profesor Noe wysunął stolik z różnymi obiektami. Był tam jabłko, książka i szklanka wody.

– Każdy obiekt ma inną masę, kształt itd. żeby przesunąć obiekt trzeba najpierw to określić, jesteśmy mniej więcej w stanie wysnuć założenie po samym spojrzeniu na nie. Irmino przesuń jabłko...

Skupiła się bardzo mocno. Objęła obiekt myślami i rozkazała mu zmienić swoje położenie. Było to zaledwie ruch z jednej krawędzi stolika do drugiej. Była z siebie dumna, że udało jej się od razu.

– Dobrze, teraz szklankę wody...

Pochłonęło ją zadanie. Było to znacznie trudniejsze, samo przesuwanie w myślach szklanki nie było za dobre, powinna objąć myślą również samą wodę. Przez to gdy popchnęła szklankę część cieczy wylała się na stolik.

– Teraz książkę...

Zrobiła wszystko tak samo. Tym razem wskazany przedmiot ani drgnął. Nie rozumiała co jest nie tak.

– Zachary pokaż.

Bez żadnego problemu ruszył każdą z rzeczy na stoliku tak szybko, że nie zdążyła zarejestrować, czy w ogóle musiał do tego zadania chociażby ruszyć powieką. Co więcej tafla wody była niewzruszona. Jakby nic się nie wydarzyło.

Patrzyła w osłupieniu. Myślała, że to co umie zrobić to naprawdę dużo, teraz wiedziała jak niewiele potrafi. Czekała na wyjaśnienia.

– Jabłko było proste. Chociażbym ukrył jednego brakującego gryza niewiele się zmieni, wciąż jesteś w stanie określić czym dany obiekt jest, bo wielokrotnie miałaś je w ręku. Szklanka wody była trudniejsza, bo chociaż potrafisz określić szklankę to nie skupiasz swojej uwagi na zawartości. Z kolei książka...

Otworzył ją i jej oczom ukazała się wycięta wnęka ze sztabką jakiegoś ciężkiego metalu.

– no cóż nie ocenia się książki po okładce. Kiedy nie znasz materii, z której wiąże się dany przedmiot, możesz mylnie użyć samej wyobraźni, doświadczenia życiowego i mamy gotowy przepis na magiczną niespodziankę.

Uśmiechnął się do niej. Wiedział, że to właśnie zastosowała przy swoim popisowym numerze ze świeczką. Nie myślała, że mogła być to błędna metoda.

– Chcę żebyś się skupiła. Możesz zamknąć oczy jeśli to ma pomóc. Zajrzyj w otoczenie dookoła siebie. Wszystko zbudowane jest z materii, którą musisz poznać. Przy oczywiście dużej ilości ćwiczeń będziesz wstanie badać strukturę tak szybko jak Zachary. No trenuj...

Zaczął omawiać inny temat z drugim studentem. Irmina błądziła teraz myślami po pomieszczeniu. Wyczuwała różne powierzchnie. Chropowate deski, na których ćwiczyli były w gorszym stanie niż myślała, ścian nie było, między nimi a światem był tylko obskurny dach pełen pajęczyn. Obserwowała magiczną fakturę tych białych lepkich nitek, napotkała coś co musiało być pająkiem i mimo braku doznań wizualnych wzdrygnęła się. Poszukała czegoś przyjemniejszego. Zwróciła swoje trzecie oko w stronę jabłka. Było faktyczni nadgryzione, teraz mogła to naprawdę poczuć.

Z zadumy wyrwało ją szturchnięcie w ramię. Rozejrzała się gwałtownie dookoła. Zauważyła, że dach nie przepuszczał już żadnych promieni słonecznych.

Zasnęłam?

– To zabiera czas. – Odezwał się Noe. – Musisz ćwiczyć by nie zatracić się w zbytecznej analizie.

Teraz mając to pojęcie zastanawiała się kiedy by się sama ocknęła? Trzy dni później umierając od odwodnienia?

– Musisz jak najszybciej przenosić się między obiektami. Nie zaczynaj już dzisiaj w nocy, nie będę mógł cię szturchnąć byś się ocknęła.

Nie za bardzo mogła się pozbierać z myślami. Dopiero co był ranek, a dla niej nie minęła nawet godzina od rozpoczęcia zajęć. Była głodna i zmęczona. Bolały ją nogi od siedzenia w jednym miejscu. Wstała powoli opierając się o oparcie krzesła. Nie był to za dobry pomysł. Przed jej oczami zrobiło się zupełnie czarno i runęła na podłogę. Nie straciła przytomności całkowicie, ale musiała chwilę poleżeć. Jak jej przeszło zobaczyła przez sobą pochylonego profesora Noego, który wyciągnął rękę w jej stronę.

Chwyciła się i ten jednym silnym ruchem podniósł ją z ziemi. Otrzepała się z kurzu mówiąc cicho „dziękuję". Chwyciła swoją torbę. Chciała tylko się pożegnać i wyjść

– Wyśpij się. – powiedział

– Dobranoc!

Zostawiła profesora na poddaszu i ruszyła do wyjścia. Zanim jednak opuściła budynek poczuła palące ciepło na swoim naszyjniku. Jej oczy spotkały się z oczami Gabriela, który wyłonił się z głębi korytarza.

– Gdzie tak długo byłaś? Lulu kazała cię poszukać.

– Miałam zajęcia.

– Do tej godziny?

– Tak.

Nie zapytał jej jak było, co robiła. Natomiast kiedy zapytała o alchemię powiedział tylko, że mieszali coś prostego. Odprowadził ją pod same drzwi akademika. Stali tak obydwoje nie wiedząc co powiedzieć. Irmina już straciła nadzieje i chwyciła za klamkę

– Irmino?

– Tak?

– Trochę zaczyna mnie męczyć ta niepewność. Więc zapytam wprost. Umówisz się ze mną na randkę?

Lekko zaskoczona stała nadal trzymając klamkę. Ocuciła się i na jej twarz wyszedł uśmiech. Gabriel również się rozchmurzył. Szybko dała odpowiedź

– Tak.

– To co, jutro po zajęciach?

– Jeśli się nie ocknę za szybko to przyjdź na poddasze.

– Co?

– Po prostu po mnie przyjdź.

– Okej.

Szczerzył się od ucha do ucha. Odchodząc zerkał na nią dopóki nie zniknął za budynkami.

Weszła do środka i cała uradowana opowiedziała Lulu o randce z Gabrielem. Dziewczyna piszczała z radości, jej przyjaciółka była bardziej podekscytowana niż sama Irmina.


Uczelnia Sztuk MagicznychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz