Rozdział XIII

39 2 0
                                    

              – Czy istnieje sposób na ukrycie zaklęcia?

Zachary nerwowo poruszył nogami, kiedy Irmina zadała pytanie. Profesor Noe patrzył na nią znad okularów. Książka zsunęła mu się z kolan i upadła na podłogę. Szybko się po nią schylił.

– Istnieje kilka sposobów... musisz jednak wiedzieć, że można zagłuszyć tylko pewien rodzaj magii, żaden z nich nie działa w stu procentach.

– Jaki?

– Czarną magię. Nie wolno nam jej używać, więc sugerowałbym na razie się nią nie bawić.

– Jak zdefiniować co jest czarną magią?

– Jest to praktycznie wszystko co dotyczy człowieka. Opętania, takie sprawy.

– Więc teoretycznie jest to magia zabroniona, ale mamy do niej pełen dostęp.

Profesor Noe pokiwał powoli głową zgadzając się z tym co powiedziała. Zastanawiała się czy zapyta po co jej ta wiedza, i czy nie zamierza robić czegoś głupiego. Zamiast tego po prostu się w nią wpatrywał kiedy opuszczała poddasze. Widziała jak niespokojnie stuka palcami w okładkę książki.

Zachary poszedł za nią. Przyśpieszyła, żeby nie mógł jej zatrzymać, dogonił ją jednak na końcu schodów. Chwycił ją za rękę, wyrwała mu się tak szybko jak było to możliwe. Obróciła się w jego stronę i patrzyła na niego wściekłym wzrokiem.

– Nie dotykaj mnie!

– Myślałem, że...

– Źle myślałeś. Mieszasz się do wszystkiego i tylko pogarszasz sprawę. Przez ciebie straciłam przyjaciółkę i mój chłopak jest na mnie śmiertelnie obrażony. Nie prosiłam cię o to byś się wtrącał w moje życie.

Jego wyraz twarzy się zmienił. Spuścił wzrok i delikatnie się od niej odsunął. Odwróciła się by odejść, mimo to jeszcze raz zatrzymał ją chwytając ją za rękę.

– Nie odsunęłaś się kiedy cię pocałowałem.

Wyrwała się i pobiegła wzdłuż korytarza. Po jej twarzy spłynęła łza. Schowała się za framugą drzwi prowadzących do auli. Otarła oczy rękawem i próbowała uspokoić swój oddech.

Odgarnęła włosy z twarzy i ruszyła w stronę sali alchemicznej. Drzwi były otwarte, więc wychyliła się by zobaczyć wnętrze. Rzadko tu zaglądała. Gabriel raczej pojawiał się po prostu gdzieś na korytarzu lub przed uczelnią kiedy z niej wychodziła. Jeśli tu przychodziła to tylko w środku zajęć i rzadkością raczej było spotkać w niej Gabriela.

Znad kociołków buchała para. Gdzieś w kącie sali siedziało dwóch studentów śmiejących się nad swoimi wywarami. Być może przygotowywali kolejną porcję kropelek do rozluźniania ludzi na imprezach. Choć usilnie tłumaczyli wszystkim na uczelni, że miksturki, które tworzą nie uzależniają, to trudno im było przestać je brać.

Gabriel stał przy stanowisku pod oknem. Coś mieszał w kociołku. Całe swoje skupienie poświęcał jednak widokom za szybą.

Stała nie wiedząc czy szturchnąć go w ramię, czy powiedzieć „hej". W zasadzie to w ogóle nie pomyślała co ma mu powiedzieć. Nie przygotowała w głowie żadnego planu, do tego Zachary kompletnie namieszał jej w głowie.

Machnęła ręką by trącić go palcem w ramię, ale cofnęła rękę speszona. Zamiast tego musnęła palcem srebrny garnuszek na stole obok i zrzuciła go na ziemię. Przyjęła postawę zaskoczonej i zażenowanej.

Uczelnia Sztuk MagicznychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz