Obudziła się zanim jeszcze ktokolwiek wstał. Znalazła w walizce niebieską koszule i eleganckie czarne spodnie. Miała również ze sobą czarne buty na niskim obcasie. Ubrała się szybko i poszła do łazienki ogarnąć włosy i twarz.
Woda była zimna jak lód. Normalnie by się oburzyła, ale dzisiaj potrzebowała tego ukojenia na twarzy. Pomalowała delikatnie rzęsy i użyła pomadki.
Nie wiedziała co zrobić ze swoimi długimi włosami, więc tylko je rozczesała i pozwoliła im żyć własnym życiem.
Postanowiła odnaleźć kuchnię. Była niedaleko łazienek. Ogólnie jedna część akademika była przeznaczona na same pokoje, a druga część była wspólna. Znalazła drzwi do salonu. Były tam sofy, fotele i kilka biurek. Nie widziała telewizora, w kącie pokoju znalazła jednak stare radio. To by było na tyle. Kuchnia była obok. Oprócz smażenia kotleta można tam było również zrobić pranie. Suszarkę najlepiej w tym przypadku wystawić po prostu na korytarz.
Świetnie. Będziemy tu żyć jak w raju.
Do jedzenia miała tylko pudełko z sałatką z wczorajszego dnia. Nie myślała zbytnio o tym by szykować sobie coś na śniadanie.
Jak tak pałaszowała w spokoju do kuchni wszedł Piotr jeszcze ubrany w piżamę. W ręku trzymał kubek i saszetkę z kawą. W porównaniu do swojego brata wyglądał bardzo... przeciętnie.
– Dzień dobry. – Odezwała się pierwsza.
Rozpromienił się na jej widok.
– Dzień dobry! Ranny ptaszek z ciebie.
Uśmiechnęła się i wróciła do jedzenia sałatki. Zrobiło się okropnie cicho kiedy Piotr włączył czajnik i czekał aż zagrzeje się woda. Patrzył się na nią nie wiedząc co powiedzieć. Przez jego głowę na pewno przechodziła teraz myśl „dlaczego wyszedłem w piżamie?".
W końcu kiedy usiadł koło niej z gotową kawą i miał już coś powiedzieć, do kuchni wparowała Lulu.
– Ja nie wiem co się z tobą dzieje Ima. Obracam się, a ty znikasz. Potem wracasz zachowujesz się dziwnie i nie chcesz nic powiedzieć... o hej.
Patrzyła na Piotra jak na ciastko z czekoladką. Irmina tylko się zaśmiała. Wymacała swój naszyjnik by upewnić się, że wciąż go ma. Był na miejscu.
– Jak masz na imię? – Dziewczyna dołączyła do posiedzenia przy stole.
– Piotr.
– Hmm... ładnie. Masz jakieś ciekawe zainteresowania?
Irmina jakkolwiek ciekawa jak rozwinie się romans wstała i zostawiła ich razem w kuchni. Piotr na pewno teraz jeszcze bardziej żałował tej piżamki w kratkę.
W progu wpadła na Tadeusza. Ten już był cały ubrany w to czego się po nim spodziewała, w ćwiekowaną kurtkę i czarne glany.
– Ich jest dwóch! – pisknęła Lulu.
Irmina wyszła na korytarz chichocząc. Na pewno mogła liczyć na nią kiedy chodziło o rozrywkę.
Monika siedziała w pokoju. Była gotowa do wyjścia. Blond włosy splotła w warkocz. Miała na sobie troszkę zbyt elegancką sukienkę. Wpatrywała się w okno tak intensywnie, że nawet nie odwróciła głowy kiedy wchodziła do środka. Dopiero kiedy trzasnęły drzwi spojrzała na nią.
– Widzę, że jesteś gotowa.
– Tak.
Wróciła do patrzenia w okno, Irminie nie chciało się zbytnio o niczym rozmawiać. Miała w zwyczaju odpowiadać na pytania, które ktoś jej zadawał, a nie szukać czegokolwiek by podtrzymać rozmowę.
CZYTASZ
Uczelnia Sztuk Magicznych
FantasiIrmina zamiast zwykłych studiów podejmuje decyzje rozwinięcia kariery sztuk magicznych. Trafia do małej miejscowości Olszanka. Miejsce to jednak spowite jest tajemnicą, która nie chce wcale wyjść na światło dzienne.