Rozdział XVI

35 2 0
                                    

Obudziła się kiedy pierwsze promienie słońca przedarły się przez okno pokoju. Wyciągnęła dłoń przed siebie by ochronić oczy przed światłem. Zabolało ją wszystko, każdy możliwy mięsień. Gardło wciąż piekło po wypitym wywarze alchemicznym. W jej głowie wydarzenia wczorajszego dnia nie były takie złe, ale jej ciało mówiło co innego.

Podniosła się i usiadła na brzegu łóżka. Miała na sobie ledwo naciągniętą piżamę. Mokre ubrania z poprzedniego dnia leżały pod jej nogami. Podniosła zakrwawioną dziurawą koszulkę. Szkoda. Lubiłam ją nosić. Rzuciła ją prosto do śmietnika pod ścianą.

Hałas poniósł się po pokoju i zbudził na chwilę Lulu. Pomruczała coś i położyła się dalej spać. Miała odkryte ramiona, więc doczołgała się do niej i zakryła ją pomarańczowym kocykiem. Trzymała ręce na niej mając ochotę ją wyściskać. Tak bardzo za nią tęskniła. Dała jej całusa w czubek głowy. Zabrała z łóżka swój koc i powędrowała na zewnątrz. Chciała podziwiać piękno dnia.

Mgła płynęła nad polami tworząc prawdziwą mleczną dolinę. Nie zdawała sobie sprawy z tego jak piękne widoki otaczają to miasto. Mogłabym tu zamieszkać na stałe, gdyby nie to co tu się dzieje.

– Gdzie znowu uciekasz? Jeszcze ci mało wrażeń?

Dopiero teraz spostrzegła Zacharego, który siedział pod ścianą akademika. Wyglądał na niesamowicie zmęczonego.

– Siedziałeś tu cały czas?

– Musiałem się upewnić, że jesteś bezpieczna.

Usiadła koło niego i przykryła go kocem. Położyła głowę na jego ramieniu. To było najcudowniejsze uczucie na świecie. W ciszy obserwowali piękno tego poranka.

Tak mocno chciała zatrzymać czas. Żeby ten moment nigdy nie minął. Bała się na samą myśl o tym co za chwilę będzie musiała zrobić...

– Pewnie zdążyłaś zauważyć, że tak naprawdę cię lubię i wcale nie myślę, że jesteś wścibska i niezdarna... no, może troszkę wścibska.

Uśmiechnęła się, ale był to uśmiech przepełniony bólem. Nie umknęło to jego uwadze.

– Co jest?

– Nie mogę się z tobą widywać, wiesz o tym. Za to ja dobrze wiem, że to cię nie powstrzyma. Muszę...

Przysunął się do niej i pocałował delikatnie.

– Właśnie o tym mówię. Nie chcę cię narażać na cokolwiek.

– Nie dbam o to. Razem pozbędziemy się problemu.

Przysunęła się do niego i pocałowała. Głaskała jego lekko zarośnięty podbródek.

Uniosła mały palec. „Zapomnisz o tym. Zapomnij o mnie. Jestem tylko koleżanką, którą chodzisz na zajęcia."

Patrzyła na jego twarz. Zrobił się smutny, a potem wstał i poszedł do swojego pokoju.

Siedziała sama na ziemi i wpatrywała się bez emocji prosto w słońce. Nagle krajobraz stał się blady, bez życia.

Musiała zrobić coś jeszcze.

Wstała i powędrowała z powrotem do swojego pokoju. Lulu otworzyła oczy i kiedy zobaczyła Irminę od razu się uśmiechnęła. Przekręciła się na drugi brzeg i znów odpłynęła. Uklęknęła przy jej łóżku i sięgnęła pod nie, żeby zerwać kryształ.

– Nie uciekniesz. Nasze dusze są przeklęte.

Irmina z niedowierzaniem patrzyła na nadal śpiącą koleżankę. Tylko gadała przez sen. Szybkim ruchem ręki oderwała kryształ. Odgarnęła włosy z jej twarzy. Oczy miała podkrążone od płaczu.

„Zapomnisz o tym co się dzisiaj stało."

Uczelnia Sztuk MagicznychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz