Rozdział XV

38 3 0
                                    

– Kogo my tu mamy. Mam nadzieje, że nie jesteś złodziejaszkiem.

– Nie mogłam zasnąć. Zrobiłam sobie wycieczkę.

– Mhm.

Podszedł do barku i nalał wina do dwóch kieliszków. Wypiła już stanowczo za wiele, ale nie odmówiła.

– Możemy wypić za udany wieczór rodzinny.

Stuknął swoim kieliszkiem, o ten który trzymała w ręku. Upił łyka i czekał.

– Jak to jest mieć rodowy herb?

– Bardzo snobistycznie.

Podeszła do okna. Zdawało jej się, że w blasku księżyca można było ujrzeć jakiś budynek na wzgórzu. Po dłuższym wpatrywaniu się dostrzegła ruiny zamku. Wieża była w kompletnej ruinie, jedyne co zostało z reszty to niski murek. Szukała go odkąd wspomniał o nim jej dziadek. Z zadumy wyrwał ją Achim.

– Niewiarygodne, że tu jesteś. Matka wydała naprawdę nie małą fortunę na przepowiednie o tobie. Wszystko, żeby Gabriel został panem tych ziem.

Odwróciła się w jego stronę próbując udawać zaskoczoną. Nic jej jednak z tego nie wyszło.

– Ty o tym wszystkim wiesz. – Zaśmiał się delikatnie. – I z jakiegoś powodu wciąż tu jesteś.

– Czemu miałby nim nie być? Z tego co wiem to jego matka wszystko odziedziczyła, a po niej wszystko dostanie on.

– Nie do końca. Nie jest magiem praktycznym, więc jeśli nie będzie miał dziedzica z tobą to wszystko przypadnie... mi.

Upił kolejnego łyka wyraźnie zadowolony z siebie. Zanim zdążyła pomyśleć upiła mały łyczek. Poczuła dziwny smak. Achim uśmiechnął się i zrozumiała, że dorzucił coś do napoju.

Jej gardło zrobiło się ciepłe. Poczuła się niesamowicie słabo. Jej naszyjnik próbował walczyć z miksturą.

Achim podszedł do niej tak blisko, że mogła poczuć zapach unoszący się od niego. Szałwia i rozmaryn. Napój miłosny.

– Leżało w pokoju Gabriela. Stwierdziłem, że sobie pożyczę.

Zbliżył się do niej ustami, zamiast jednak pocałunku dostał mocny cios w policzek. Patrzył na nią zaskoczony.

– Mam wrażenie, że nie działa.

Jej róża na szyi paliła niemiłosiernie. Oparła się o ścianę za sobą próbując złapać równowagę. Kiedy Achim zobaczył jej błyskotkę na jego twarzy pojawiło się zrozumienie.

– Wspominał o tym, ale mu nie wierzyłem. Ciekawy obiekt. Chroni przed praktycznie wszystkim, ale jeśli nie umiesz go używać może wyssać z ciebie całą energię by pozbyć się zaklęcia. Jesteś również jedyną osobą, która może go zdjąć... i nie jest twój.

Traciła coraz więcej siły. Ledwo trzymała się na nogach. Zwalczenie wywaru alchemicznego było zupełnie czymś innym niż obrona przed zaklęciem. Całe jej ciało płonęło od wewnątrz.

Achim wyczarował małą kulę światła. Ustawił ją koło jednego z portretów, na którym widniała kobieta w niebieskiej sukni. Wskazał na jej szyję. Srebrna róża, dokładnie taka sama jak jej.

– Nie przypomina ci to czegoś?

Nie czekał na jej odpowiedź. Podszedł z powrotem do niej. Zza paska wyciągnął mały sztylet. Wykonał kilka szybkich ruchów dłonią i zwaliło ją z nóg. Nie mogła już wytrzymać, miała wrażenie, że za chwilę straci przytomność i będzie po niej.

Uczelnia Sztuk MagicznychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz