Rozdział XI

48 2 0
                                    

Lulu chciała koniecznie urządzić seans spirytystyczny. Namówiły ją do tego starsze koleżanki z wróżbiarstwa. Miało pojawić się jeszcze kilka dziewczyn, których nie znała.

W tym momencie Irmina zdała sobie sprawę, że przez ten cały czas na uczelni nie udało jej się nawiązać żadnej bliższej relacji z innymi studentami, Gabriel się w tym przypadku nie liczył. Rozmawiała czasem z Tadeuszem, ale nie nazwała by tego zażyłą znajomością. Zacharego w tym momencie unikała jak ognia. Wpisała go nawet na listę podejrzanych.

Wieczorem wszystkie zebrały się w małym pokoju nr 13. Rozsiadły się wszystkie na poduszkach ułożonych na podłodze. Dziewczyny chichotały jakby ktoś gilgał je w stopy piórem. Lulu była w swoim raju. Buzia jej się nie zamykała. Czasami zastanawiała się czemu tak właściwie ta wesoła, pełna życia dziewczyna postanowiła zostać przyjaciółką kogoś takiego jak ona. Wydawało się, że jej towarzystwo będzie ją bardzo zanudzać, a jednak były tu razem, na Uczelni Sztuk Magicznych i nadal były najlepszymi przyjaciółkami.

Zgasiły światło i wszystkie odpaliły świeczkę przed sobą, każda miała jedną. Irmina zamiast tego stworzyła płomień nad swoją dłonią. Tylko Lulu nie miała żadnej reakcji, gdy to zrobiła. Naprawdę nie mogła pojąć dlaczego aż tak bardzo ludzie się tego boją. Przecież to również jest magia.

Jedna z dziewczyn rozpoczęła rytuał. Miała ciemne włosy bardzo mocno przylizane do czaszki, związane w koka, na prawym policzku posiadała bardzo charakterystyczny pieprzyk. Widywała ją często w bibliotece jednak nigdy nie odważyła się z nią porozmawiać. Saskia była bardzo skryta, zdziwiło ją to, że zgodziła się na wieczór z dziewczynami. Rękoma rysowała jakieś znaki na posadzce. W półmroku niewiele było widać.

Saskia chodziła na zajęcia z egzorcyzmów. Na początku wydawało jej się, że to tylko usuwanie złych duchów z drugiego człowieka, ale w ich świecie to słowo oznaczało tak samo odwoływanie jak i przywoływanie duchów.

Podczas całego rytuału musiały zachować spokój. Nie wolno było odwracać się za siebie cokolwiek by się działo inaczej dusza wydostanie się z zaświatów.

Płomienie na świecach zaczęły wariować. Zrobiło się bardzo zimno. Podłoga zaczęła skrzypieć w różnych miejscach pokoju. Przebijały się szepty kobiecego głosu, ale słowa nie były zrozumiałe. Wydawało się, że coś śpiewa. Po melodii można było wywnioskować, że to jakaś kołysanka. Zbliżała się do Irminy. Wtedy to zdała sobie sprawę, że to głos Moniki...

Pojawiło się więcej szeptów. Dziewczyny próbowały zadawać pytania. Co jest po drugiej stronie? Ciemność. Czemu tu jesteście? Zamknięte.

– Jak mam wam pomóc?

Nie liczyła się z tym jak dziwnie to dla reszty zabrzmi. Kiedy zrozumiała, że wezwane dusze to zamordowane dziewczyny, musiała się od nich czegoś dowiedzieć. Czekała na pojedyncze słowo. Pokój umilkł i już myślała, że nic z tego nie będzie. Wtedy to poczuła na swoim ramieniu dotyk. Był tak zimny, że zaczęła się trząść. Pochyliła głowę do przodu by odruchowo nie spojrzeć za siebie.

– Po tej ziemi stąpa demon.

Słyszała wyraźnie głos pełen rozpaczy. Poczuła w sobie nagły brak siły. Duch wykorzystywał jej energię by przemówić.

– Zabij go! Zabij!

Dziewczyny się wystraszyły tego przerażającego krzyku. Saskia szybko zamknęła rytuał i zaczęła uspokajać rozhisteryzowane koleżanki. Dziewczyna patrzyła się zdziwiona na Irminę. Zamiast panikować była spokojna jak nigdy. Cała energia została z niej wyssana. Po jej głowie biegały myśli. Bała się ich. Muszę go zabić. Będę musiała kogoś zabić.

Nie wiedziała czy odnajdzie w sobie tyle siły by tak bardzo skrzywdzić drugiego człowieka. Choć była mowa o potworze nie była pewna czy uda jej się zadać cios.

Najpierw muszę go odnaleźć.

Do pokoju po jakimś czasie wleciało kilku chłopaków po tym jak usłyszeli krzyki i babskie pogaduchy zmieniły się w pełnoprawną imprezę. Puszczono muzykę, przyniesiono piwo i cały akademik ożył.

Niektórzy zaczęli tańczyć inni otumanieni próbowali różne wywary alchemiczne pomagające w rozweseleniu. Lulu siedziała na jednym z foteli z Piotrem. Dziewczyna próbowała coś do niego mówić, a ten cały czas przerywał jej kolejnymi pocałunkami.

Czuła mdłości na samą myśl. Wiele razy miała ochotę powiedzieć swojej przyjaciółce, że to nie jest dobry chłopak dla niej.

Zdegustowana poszła na chwilę do kuchni by ochłonąć. Zaczęła przekładać brudne naczynia do zlewu. Resztki okruszków zmiotła dłonią na ziemię. Stała dłuższą chwilę dotykając szram na blacie zrobionych nożem kuchennym. Rzadko kiedy ktoś tu korzysta z deski do krojenia, jeśli w ogóle jeszcze tu gdzieś leżała.

Mimo, że grała głośna muzyka usłyszała szmer za sobą. Ktoś stał za nią i nie raczył się odezwać. Chwyciła nóż, który leżał w zlewie koło jej prawej ręki i szybko odwróciła się kierując ostrze w stronę tej osoby.

Zachary patrzył na nią nie zwracając w ogóle uwagi na to co trzyma w ręce. Zrobił krok w jej stronę i zatrzymał się kiedy czubek ostrza dotykał jego torsu. Nie spuszczał wzroku z jej twarzy. Zrobił kolejny krok w jej stronę, cofnęła rękę do tyłu. Nie mogła, nie potrafiła. Oto jak zostałam zamordowana.

Chwycił jej rękę i odłożył nóż.

– Masz sine plecy. Co ci się stało?

Spojrzała na swoje prawe ramię i odsunęła ramiączko bluzki. Faktycznie były sine. Ślad układał się w kształt dłoni. Dokładnie w tym miejscu, gdzie poczuła dotyk ducha.

– To tylko...

Zachary musnął koniuszkami palców bordowe znamię. Zabolało. Przesunął swoją dłoń w stronę jej szyi. Czuła w swoim ciele delikatne wibracje. Poczuła jego oddech na swojej skórze kiedy zbliżył się do jej twarzy. Jej dłoń mimowolnie powędrowała w stronę jego torsu. Czuła jak bije jego serce.

Szybkim ruchem przysunął jej głowę do siebie i zaczął ją całować. Trzymał ją mocno w swoich objęciach. Czuła podniecenie kiedy dotykała jego ciała. Miał bardzo ciepłą skórę. Odwzajemniała pocałunki i nie potrafiła przestać.

Otworzyła oczy i spostrzegła, że z oddali obserwuje ich Lulu. Miała skrzyżowane ręce i oceniający wzrok.

Odepchnęła szybko Zacharego, który się bardzo zdziwił. Wtedy on również dostrzegł jej przyjaciółkę. Poprawił swoją koszulę i poszedł do swojego pokoju.

Odwróciła się i oparła ręce o blat. Czekała na kazanie.

– „Nie lubimy się." Mhm, właśnie widzę. Nie powinnaś czasem najpierw zerwać z Gabrielem, a potem „nie lubić się" z Zacharym.

– Wiem, wiem. Źle zrobiłam, bardzo źle.

– Naprawdę nie poznaję cię Ima. Bardzo się zmieniłaś od kiedy tu jesteśmy.

– Bo mam w końcu rozterki miłosne?! Sama przeżywasz je od piątej klasy i teraz ja jestem ta zła?

– To nie fair. Byłam młodsza, głupsza!

– A ja nie mam doświadczania! Nie wiem co mam robić!

– Powinnaś zapytać mnie o radę. Wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Chciałabym żebyś miała tak udany związek jak ja i Piotr.

Zachichotała lekceważąco. Lulu zrobiła bardzo zdziwioną minę. Nie było już odwrotu.

– Pierwszego dnia próbował się do mnie dobierać, a ty żyjesz słodko w niewiedzy. Powinnam powiedzieć ci wcześniej.

– To nie prawda! Myślisz, że nagle wszyscy faceci w okolicy będą tobą zainteresowani?!

Zdenerwowała się. Nie miała zamiaru kontynuować tej głupiej rozmowy. Szybkim krokiem przeszła przez korytarz i zamknęła za sobą z hukiem drzwi od pokoju. Lulu jej nie uwierzyła i na dodatek pokazała swoją hipokryzję.

Schowała się pod kołdrą. Złość przerodziła się w niewyobrażalny smutek. Jutro się pogodzimy. Na pewno.

Uczelnia Sztuk MagicznychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz