Rozdział VIII

72 2 0
                                    

Spędzanie czasu ze swoim chłopakiem dla Irminy było niezwykle bolesne. Bała się go zapytać o to jaka była prawda. Konfrontacje odwlekała w czasie najmocniej jak tylko mogła. Mógł przecież wszystkiego się wyprzeć lub naprawdę to nie on kupił te róże, a wtedy wywołałaby tylko niepotrzebny konflikt. Tak strasznie się bała, że zaczną się kłócić jak jej rodzice.

Zostały zaledwie dwa dni do wyjazdu na ferie zimowe. Nie będzie ich przez całe dwa tygodnie. Irmina czuła niesamowitą ulgę na myśl o wyrwaniu się na chwilę z Olszanki. Cały ten stres odpłynie. Będzie spała w wygodnym ciepłym łóżku, a rano przygotuje swojemu dziadkowi śniadanie, tak jak to robiła zanim wyjechała.

Zachary nie pojawił się na zajęciach. Mimo, że profesor Noe coś próbował jej tłumaczyć ona tylko patrzyła na puste krzesło koło niej.

– Cóż takiego tak mocno zaprząta twą głowę? – Jego głos przywołał ją z powrotem na ziemię.

– Nic, tylko się zastanawiam czemu go dziś nie ma.

Kiedy postanowiła milczeć w sprawie Gabriela, Zachary przestał się do niej praktycznie odzywać. Zastanawiała się nawet nad tym czy chłopak nie zaczarował Moniki by sama kupiła różę by sprawić, że pokłuci się z ukochanym. Wydawało jej się to absurdalne. Tak, absurdalne, ale nie niemożliwe.

Profesor Noe obserwował ją kiedy tak błądziła myślami.

– Mam pytanie. – Powiedziała dziewczyna dziwiąc się, że w ogóle postanowiła poruszyć ten temat.

– Słucham.

– Nie dotyczy on zajęć.

Profesor pokiwał powoli głową dając zezwolenie.

– Uczył pan tutaj dwa lata temu. Musiał pan w takim razie widzieć wcześniej Gabriela Danika, dlaczego udało mu się wrócić na uczelnie?

– Wydaje mi się, że to trochę poufne informacje. Nie powinienem ci tego mówić.

No cóż, warto było spróbować.

– ... ale – kontynuował – Skoro jesteś jego dziewczyną, a on sam ci nie powiedział jestem chyba zobowiązany ci powiedzieć.

Jeszcze chwilę czekał z wyjaśnieniami, nie było to profesjonalne z jego strony. Myślała, że już się rozmyślił i nic jej nie powie. Stukał nerwowo w okładkę książki, którą czytał. Zaczął mówić.

– Pochodzi z bardzo znanej rodziny magów. Od pokoleń wszyscy w jego rodzinie studiowali magię praktyczną. Zrozumiałe jakie nadzieje w nim pokładali. Kiedy tu trafił okazał się wyłamanym ogniwem i trafił na alchemię. Zgaduje, że rodzice dali mu w kość, bo po roku został wypisany z uczelni.

– Ale dlaczego wrócił?

– Do końca nie wiem. Może rodzice przebłagali dziekana żeby mógł jednak uczęszczać na te nieszczęsną alchemię? W końcu nie jest przecież winny temu, że nie pasuje do rodziny.

Czyli to tyle. Niezrozumiany, pokrzywdzony przez swoją rodzinę młodzian. Próbuje odnaleźć się w tym świecie szukając własnej ścieżki życia. Współczuła mu, wiedziała dobrze co to znaczy być utrapieniem rodziców. Jej matka była zawsze na nią zła, że przez nią nie mogła pójść na uczelnie. Tuż po ukończeniu liceum zaszła w ciążę i nie mogła opuścić domu rodzinnego. Miała jej to zawsze za złe.

Nie sprawiedliwie traktowała Gabriela. Powinna być bardziej wyrozumiałą dziewczyną i pozwolić mu na otworzenie się przed nią kiedy tylko będzie na to gotowy.

Uczelnia Sztuk MagicznychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz