#55

270 33 4
                                    

Kiedy spokojnie spacerowałem sobie z Sero po całym festynie nagle niespodziewanie podbiegło do nas dwóch strażników którzy poprosili nas o przejście z nimi w inne miejsce.

Kiedy już mieliśmy za nimi pójść stanąłem jednak na chwilę.

- a mogę wiedzieć dlaczego?

- Luno , takie zlecenie od króla.

- ah tak? Mogę prosić wasze numery identyfikacjne?

- uh.. czy to konieczność? Król kazał się pospieszyć..

- tak. Inaczej nigdzie nie idę. Sero wróć do mnie proszę. - chłopak zmieszany stanął obok mnie a ja stałem przed dwójka strażników czekając na odpowiedź.

- no więc .. mój to 5674.

- a mój to-

- wystarczy. - przerwałem drugiemu lekko rozglądając się wokół. - chodźmy. - ruszyłem w stronę podestu rodziny królewskiej łapiąc Sero za rękę.

- Luno! Król kazał iść gdzie indziej.

- na pewno nie.. - powiedziałem sam do siebie

- Izuku? Czemu nie idzemy z nimi?

- nie mamy czegoś takiego jak numer indetyfikacyjny, nie wiem kim są i czego chcą ale po prostu idź i się nie odwracaj. Nie reaguj , nie wzbudzaj paniki w tłumie.

- to co teraz?

- będziemy szli tak długo tłumem aż nie trafimy na kogoś od naszych.

- jasne..

- Luno! - jeden z facetów podbiegł w naszą stronę więc przyspieszyłem krok szukając wzrokiem kogo koliwek. I jak z nieba normalnie.. Katsuki.

- Katsuki! - krzyknąłem w stronę chłopaka a ten się odwrócił wtedy facet się szybko wycofał.

- oh tu jesteś. Gdzieś ty był?

- nie ważne. Zamykamy festyn , trzeba znaleźć twoja mamę i Yute. I lepiej zwołać więcej straży.

- co?

- mamy intruzów którzy podszywają się pod nasze straże. Jeden odpuścił dopiero gdy zawołałem twoje imię. Próbował nas gdzieś wyprowadzić pod pretekstem, że ty niby im kazałeś.

- Izuku skarbie to nie możliwe.. festyn jest srogo ogrodzony strażą z zewnątrz..

- Katsuki.

- ehm.. no dobrze.

- Katsuki? Co ty tutaj robisz? - spojrzeliśmy zdziwieni na ojca blondyna.

- jak to co..

- no przecież podobno mieliśmy spotkać się przy bramach bo chciałeś odebrać Yute.

- kto ci tak kuźwa powiedział?

- strażnicy?

- Yuta..

- gdzie mama i Yuta?!

- zostali przy wyjściu z festynu z strażą.

- kurwa. - blondyn zerwał się w tamtą stronę

- coś nie tak?

- wszystko później wyjaśnimy.. em albo niech sero wyjaśni. Proszę udajcie się spowrotem do zamku. - rozejrzałem się po przechodnich. Bingo. - Kirishima! - czerwonowłosy spojrzał na mnie poczym podszedł.

- coś się stało?

- zaprowadź proszę Todorokiego, Sero i pana Masaru do zamku. Zamknijcie festyn i miejcie oczu do okoła głowy. Więcej nie mam czasu wyjaśnić. Uważajcie na straże! - zdążyłem krzyknąć biegnąc w stronę blondyna.

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz