#56

317 30 3
                                    

Wstałem z ziemi i się otrzepałem po czym ruszyłem w część lasu gdzie planowałem zacząć poszukiwania.

Powoli zaczynało się ściemniać ale nie ma opcji , że wrócę do domu bez mojego dziecka. Mam tylko nadzieję, że Katsuki nie będzie jakoś bardzo zły..

Chodziłem przez różne ścieżki wchodząc coraz głębiej w las gdzie było już totalnie ciemno.. wyjąłem latarkę i zaczęłam się rozglądać dookoła.

Wtedy usłyszałem znajomy głos więc odrazu pobiegłem w jego stronę.

- pani Mitsuki?! - podbiegłem szybko do kobiety kucając obok niej.

- Izuku? Co ty robisz w środku lasu.. jak jest ciemno.. sam..

- wymknąłem się z zamku by szukać oani i Yuty.. właśnie.. gdzie jest..

- Izuku tak mi przykro.. naprawdę próbowałam.. zabrali mi go.. nie chce nawet myśleć co te dziwne stworzenia mogą od niego chcieć..

- spokojnie.. niech się pani nie obwinia. Znajdziemy go. Jestem w stanie poświęcić wszystko.

- podejrzewam..

- zajmę się pani raną. Tylko , że.. - zatrzymałem się na chwilę dalej opatrując ramię kobiety.- nie puszczę pani samej do zamku a ja jeszcze nie mam zamiaru się cofać.

- Izuku .. wiem , że się martwisz sytuacja jest krytyczna ale jeśli pójdziesz tam sam jeśli coś co się stanie..

- wszystko będzie dobrze. Jestem gotowy na każdy możliwy scenariusz.

Gdy skończyłem opatrywać ranę kobiety spakowałem apteczkę spowrotem do torby i pomogłem jej wstać.

- no to chyba nie mam wyboru. Będziemy szukać razem.

Uśmiechnąłem się do niej po czym ruszyliśmy dalej. Po kolejnej godzinie dotarliśmy na polane która była wokół drzew, była dość spora i było tu dużo mgły. Jedynym źródłem światła był księżyc który docierał tu z powodu braku drzew akurat w tym kole.

- nie podoba mi się tu.. - odezwała się mama Katsukiego rozglądając się.

- to tu. - powiedziałem bez zawahania.

- ha?

- są gdzieś tu.

- skąd ta pewność?

Nie odpowiedziałem podchodząc bardziej na środek a ta ruszyła za mną.

- Katsuki?

Spojrzałem przed Siebie po słowach kobiety. Ta miała rację. Faktycznie blondyn tam stał..

- Katsuki! - krzyknąłem do chłopaka a ten spojrzał na mnie. Spojrzał.. strasznie pustym wzrokiem.- Katsuki?

Gdy już chciałem do niego podejść obok niego zaczęła się zbierać spora mgła a zza niej wyszła Kirara..

- Kirara?! - matka chłopaka wyglądała na tak samo zdziwioną jak ja.

Ten objął dziewczynę obok siebie w pasie.

- tak bez użyteczny. Tak nie potrzebny. Zbyt długo się już męczyłem u twojego boku. Miałeś rację, bawiłem się tylko tobą. Twoje uczucia nie mają większego znaczenia. Czego oczekiwałeś ? Spokojnego rodzinnego życia? A do czego ty się nadajesz. Królestwa nie obronisz. Nawet własnego syna upilnować nie mogłeś. To twoja wina. Jak mogłem wogóle pomyśleć, że mógłbyś być lepszym wyborem niż ona. - dziewczyna przytuliła się do niego. - odejdź stąd póki jeszcze daruję ci życie. Chociaż i tak nie jest wiele warte.

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz