#8

1.3K 94 9
                                    

Wróciłem do środka szukając chłopaka jednak ten rozpłynął się w powietrzu.. kiedy już straciłem nadzieję i chciałem się poddać, wpadłem na Togę.

- ouch... O! Cześć Izuku! Co tu robisz?- dziewczyna otrząsnęła się i spojrzała na mnie

- ja.. szukam Katsukiego..można powiedzieć, że weszliśmy w małą kłótnie i gdzieś poszedł , a ja nie do końca wiem gdzie..

- hm.. szukałeś w wieży na górze?

- wieży?

- tak! Zawsze się tam chował jak się pokłócił z mamą albo miał gorszy dzień czy się na mnie obrażał!.

- oh.. to może mieć sens.. Toga.. jak długo już Katsuki i wasza mama się nie dogadują?.

- właściwe.. to odkąd pamiętam.. oboje mają mocny charakter i chyba w tym problem ..

- hm.. no dobrze , dziękuję. Właściwe to wybierasz się gdzieś? Bardzo ładnie wyglądasz..

- tak! Jadę na urodziny koleżanki z sąsiedniego królestwa!

- hm.. to wszystko tłumaczy.

Sukienka była bardzo piękna i pasowała jej.. kolory były idealnie stonowane a różne dodatki i wzory dodawały jej tylko uroku.

- no dobrze dziękuję za pomoc i miłej zabawy! - rzuciłem ruszając w stronę wcześniej wspomnianej wieży

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- no dobrze dziękuję za pomoc i miłej zabawy! - rzuciłem ruszając w stronę wcześniej wspomnianej wieży.

Dość szybko znalazłem schody prowadzące do niej , ale wchodzenie po nich, już takie szybkie nie było.

Jednak kiedy w końcu udało mi się dotrzeć na górę zauważyłem, że drzwi faktycznie były uchylone, powoli zacząłem się do niech skradać żeby zajrzeć czy to na pewno Katsuki jest w środku, jednak osoba z środka mnie uprzedziła.

- po co się tak skradasz? Przecież czuję twój zapach. - na chwilę stanąłem w miejscu ale potem złapałem się za głowę. No przecież oczywiste, że wyczuł by mój zapach.

Otworzyłem szerzej drzwi i wszedłem do środka.

- Katsuki.. przepraszam, że tak się wtrącam w te sprawy.. ale dla mnie to jest niepojęte mieć tak źle relacje z własną mamą..

- Izuku.. byliśmy wychowani w dwie różne strony. U mnie miłość czy rodzina się nie liczyła. Liczyła się siła , wiedza i władza. Tylko tyle mnie nauczyła moja matka. Nie wiem co to ciepło rodzinne czy kochający rodzic. Tego doświadczyła moja siostra. Nie ja.

Trochę mnie zdziwiła odpowiedź chłopaka.. czy pani Mitsuki naprawdę może być tak bez uczuciowa?

- ja.. nie wiedziałem.. ale w końcu dalej jesteś jej synem.. na pewno cię kocha.

- pewnie też bym tak myślał gdyby nie mówiła mi wprost , że urodziłem się tylko po to by podtrzymać ród.. czy porostu być następcą tronu. Toga urodziła się z prawdziwej miłości moich rodziców i ona była chciana jako dziecko w tej rodzinie. Ja tu jestem tylko po to by przejąć Tron.

- oh Katsuki...- podszedłem bliżej chłopka który siedział na oknie i usiadłem koło niego. - musisz mi chyba więcej opowiedzieć o tej rodzinie. Dobrze było by wiedzieć w co wchodzę.. a ty byś się wygadał i by ci ulżyło.. więc .. co ty na to?- chłopak spojrzał na mnie nie pewnie jednak po chwili faktycznie zaczął mi opowiadać o jego dzieciństwie. No nie było one za łatwe.. na pewno ja miałem bardziej weselsze i miałem więcej luzu.

- no więc tak w skrócie wyglądało moje życie w tym pałacu..

- hm.. chyba rozumiem czemu macie tak zły kontakt.. nigdy ci to nie przeszkadzało?

- przeszkadzało. Nie raz chciałem naprawić nasz kontakt czy porozmawiać z nią o tym porozmawiać by dała mi trochę luzu.. myślisz , że to coś dało?, Chciałabym.

- przykro mi...

- tak... To i tak już nie ma znaczenia. Już się przyzwyczaiłem.

Opanowany Katsuki naprawdę był.. słodki..? Do wytrzymania? Może jednak nie będzie tak źle .. właściwie jest dość przystojny..sam nie będąc do końca w pełni świadom swoich czynów przesunąłem się bliżej i połączyłem nasze usta w dość namiętnym pocałunku.. czy tego będę żałował.. nie wiem..tym się będę martwił później.

Jego zapach był poprstu czarujący.. moją omegą zwyczajnie zwariowała.. czy to dlatego, że naprawdę jesteśmy mate?..

Katsuki dość szybko przejął inicjatywę i teraz on prowadził tym pocałunkiem, położył mi rękę na policzku i zaczął pochylać nas do pozycji leżącej.

Gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy cały się zarumieniłem i w pośpiechu podniosłem przez co zderzyliśmy się czołami.

Wstałem na równe nogi łapiąc się za bolące miejsce na głowie.

- ja.. ja przepraszam nie wiem co w mnie wstąpiło..

- auć... Po co ta panika.. przecież nie będę zły.. jak dla mnie to możesz to robić częściej, mi się tam bardzo podobało. No może poza tym ostatnim momentem..

- ah.. em.. tak za to też przepraszam..

- no już się stało.. - wstał z miejsca i podszedł do mnie kładąc głowę w w moim ramieniu.- hm.. wiesz , że pięknie pachniesz?

- yh.. dziękuję?..

- nie spinaj się tak. Przecież mówiłem, że nic ci nie zrobię. - odsunął się i ruszył w swoją stronę zostawiając mnie samego na górze. Co za dziwny typ...

~Walka o Lunę~ {bakudeku} {omegaverse}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz