Rozdział 9

182 11 0
                                    


Sara

- Mam nadzieję, że zgodzisz się na rozmowę przy herbacie? - mówi stojąca przede mną Ola głosem, który nie znosi odmowy.

Przyszła do księgarni dosłownie pół minuty temu, zdawkowo się przywitała i już miałam ją poinformować, że Ewa wzięła dziś wolne, gdy ta wyjechała mi z tą propozycją.

Czy ja w ogóle dobrze zrozumiałam co ona ode mnie chce? Pogadać przy herbacie? A co my jakimiś przyjaciółkami jesteśmy? Znajomymi? Kimkolwiek?

Ta kobieta chyba oszalała. I pomyśleć, że raptem wczoraj usprawiedliwiałam ją przed samą sobą za porzucenie rodziny.

Widocznie ja również miałam jakieś szaleńcze zaćmienie umysłu, skoro w ogóle rozważałam powody jej wyjazdu.

Jest tak pewna siebie i tego, że na pewno zgodzę się na jej propozycję, że z najczystszą przyjemnością sprawdzę ją na ziemie na której nie każdy robi to co ona sobie w danym momencie zażyczy.

- Przykro mi, ale nie widzę powodu, dla którego miałybyśmy się spotykać przy herbacie.

Mam już wrócić do układania świeżej dostawy na półki jednak jej słowa sprawiają, że nie ruszam się z miejsca.

- Jakimś cudem za jednym zamachem uwiodłaś mojego męża i syna. Nie uważasz, że należą mi się wyjaśnienia jak tego dokonałaś?

- Chodziłam z Michałem do klasy przez cztery lata, podczas których nigdy nawet nie zerknął w moją stronę. Dopiero gdy został zamknięty w czterech ścianach ze mną jako jedyną przedstawicielką płci przeciwnej nagle go niby olśniło, że mu się podobam? Ja? Wszyscy wiedzą, że nie jestem w jego typie. Nie mam zgrabnych nóg ani płaskiego brzucha, nie imprezuję i nie udzielam się towarzysko. Zainteresował się mną, bo na bezrybiu to i rak jest rybą.

Patrzy na mnie przez chwilę oceniająco, ale nie bez pewnego zaskoczenia. Czy to aż tak dziwne, że zdaje sobie sprawę z tego, kim jestem i jak wyglądam?

Teraz pewnie zastanawia się jak mnie podejść.

- Dlaczego masz o sobie tak niskie mniemanie?

- Mam lustro, z którego umiem korzystać. A teraz naprawdę muszę wracać do pracy – wymijam ją i kieruję się w stronę działu, do którego pasują książki, które trzymam w dłoni i zaczynam odszukiwać miejsce, w którym powinny stać.

Udaje całkowicie skupioną na swoim zadaniu choć w rzeczywistości ze zdenerwowania mam problem z przypomnieniem sobie kolejności liter w alfabecie.

W końcu, po kilku minutach które wydają mi się wiecznością kobieta odwraca się w stronę wyjścia, jednak zatrzymuje się na chwile przy ladzie. Bierze jedną z leżących obok kasy fiskalnej kartek i zapisuje coś szybko.

- Zadzwoń jak już zmienisz zdanie – i wychodzi.

Co za nieznośna kobieta. "Zadzwoń jak już zmienisz zdanie" - jakbym nie miała innego wyjścia, jak tylko je zmienić. Nawet ze zwykłej przekory mam ochotę wyrzucić kartkę do kosza na śmieci, ale coś mnie powstrzymuje.

Nie mam, ani raczej nie będę miała ochoty kiedykolwiek jeszcze z nią rozmawiać, ale z drugiej strony, tylko wie, gdzie jest Michał i ma z nim kontakt. Jeśli Gosia zdecyduje się powiedzieć Michałowi o ciąży to jego matka jest jej jedyną szansą.

Wbrew sobie idę z kartką na zaplecze i wkładam ją do portfela.

Wracam na sklep i biorę się do pracy.

Lato - Kontynuacja "Wiosny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz