Sara
Pukam cicho do gabinetu i wchodzę po usłyszeniu zaproszenia.
- Przecież wiesz, że nie musisz pukać - mówi nie odrywając wzroku od papierów które trzyma w dłoni.
- Wiem, ale jakoś tak...
Nic nie odpowiada, co jest dla mnie znakiem, że wciąż jest zły. Nie liczyłam, że na mój widok rzuci wszystko i wysłucha moich przeprosin, ale takie jawne ignorowanie nie jest w jego stylu.
Musi być bardziej niż zły.
Mieliśmy dotychczas kilka mniejszych lub większych sprzeczek, ale jeszcze nigdy nie był w takim stanie z mojego powodu.
Naprawdę go uraziłam.
Wyrzuty sumienia znów pojawiają się w moim bijącym teraz szybko sercu.
- Chciałam porozmawiać - mówię w nadziei, że w moim głosie brzmi odpowiednia ilość pokory.
- Więc mów - wciąż udaje, że wcale przed nim nie stoję.
- Spójrz na mnie - proszę go siadając naprzeciw niego.
- Żebyś znowu mogła mi wyrzucać, że jestem władczy i do czegoś cię zmuszam? - pyta, ale odkłada wszystko na biurko i przenosi wzrok na mnie.
Przygryzam zębami dolną wargę zbierając się w sobie aby powiedzieć to, co chcę.
- Nie. Chcę cię przeprosić - mówię w końcu po kilku pełnych napięcia sekundach – Za to, że tak na ciebie naskoczyłam.
Przygląda mi się przez chwilę w zamyśleniu i w końcu mówi po prostu:
- Przeprosiny przyjęte - i wraca do przeglądania tych jebanych papierów. A ja wciąż do końca nie wiem, na czym stoję.
- A co z wyjazdem? - dopytuje.
- Przecież nie chciałaś jechać, a ja nie mam zamiaru zmuszać cię abyś raczyła z łaski swej odpocząć w moim towarzystwie.
Świetnie. Pomimo moich przeprosin, które podobno przyjął wciąż się dąsa niczym kobieta podczas zespołu napięcia przedmiesiączkowego.
- Proszę... - mówię słodkim głosem i zarzucam zalotnie rzęsami, ale on oczywiście tego nie widzi, bo nawet na mnie nie patrzy.
Najwidoczniej potrzeba mu o wiele więcej niż zwykłe przeprosiny.
Dotychczas właściwie każde nasze zbliżenie, pocałunek i przytulenie insynuował on, ponieważ ja się zawsze wstydziłam. Wciąż się wstydzę, ale spycham to uczucie w najdalszy zakamarek mojego umysłu. Szybko, zanim się rozmyślę okrążam biurko, odsuwam od niego fotel i obracam siedzącego w nim mężczyznę w moją stronę.
Jego twarz nie wyraża żadnych emocji, ale opiera swoje ciało o oparcie fotela i wpatruje się we mnie wyczekująco. Nie wiem czy to dobrze czy źle, i nie mam nawet czasu, aby się nad tym zbytnio zastanawiać, bo jeśli to zrobię to na bank stchórzę.
Podchodzę do niego tak blisko, jak się tylko da uważając, aby go nie dotknąć i opieram dłonie na podłokietnikach po jego obu stronach nie odrywając wzroku od jego oczu. Nachylam się nad nim dając mu tym samym ładny widok na mój dekolt i zbliżam usta do jego ucha, aby mu cichutko wyszeptać.
- Proszę.
Edward
Sara nachyla się nade mną dając mi piękny widok na jej cudowne, pełne piersi i tylko wciąż tląca się we mnie złość sprawia, że udaje mi się powstrzymać przed zatopieniem w nich twarzy.
CZYTASZ
Lato - Kontynuacja "Wiosny"
RomanceKontynuacja historii Sary i Edwarda z powieści "Wiosna"! Mija dziesięć dni odkąd Sara dowiedziała się prawdy o Edwardzie. Rozerwana pomiędzy miłością do ukochanego a szacunkiem do samej siebie ostatecznie stawia na półśrodek - nie zrezygnuje w prac...