Rozdział 5

180 13 1
                                    


Sara

Kilka godzin później, na kilka chwil przez zamknięciem słyszę wejście klienta. Szybko odwracam się w stronę drzwi z zamiarem zaproponowania pomocy.

Książka, którą właśnie trzymam w dłoni wypada mi z rąk. Stoję nie ruchomo jak posąg nie wierząc w to, co mam przed oczami. W sercu mam nadzieję, że to nie tylko jakaś halucynacja, ale rozum mówi mi, że to jednak dzieje się naprawdę.

Widziałam ją tylko raz, przez krótką chwilę jednak nigdy nie będę w stanie jej zapomnieć.

Ola.

Ona też od razu mnie zauważa i przez krótką sekundę widzę zmieszanie na jej twarzy, jednak od razu nakłada maskę spokoju wraz z delikatnym uśmiechem, który kieruje w moją stronę.

Krew ucieka w mojej twarzy, nie mogę się ruszyć. Serce bije mi mocno, ale bardzo powoli. Mam wrażenie, że zaraz zemdleję.

Kobieta rozgląda się dokoła. Pewnie sprawdza, czy jesteśmy tu same.

Na całe szczęście w te chwili wychodzi z zaplecza Ewa, która również przystaje na widok naszego gościa. Dostrzegam jej zdziwienie, ale szybko zostaje zastąpione uśmiechem.

- Ola – stawia trzymane w rękach książki na ladzie i podchodzi do blondynki.

Obejmują się i przytulają radośnie jak przyjaciółki, które spotykają się po latach rozłąki.

A ja wciąż stoję niczym skończona kretynka i nie mogę się ruszyć raz po raz powalana szokiem, wpatrując się w rozgrywającą się przede mną scenę.

Weszła tu żona mojego faceta, stara przyjaciółka mojej mentorki w tej pracy, a ja nie jestem w stanie nawet podnieść z podłogi książki, którą upuściłam.

Wtem Ewa przypomina sobie o mojej obecności i fala zażenowania przebiega przez jej twarz.

Ola również przypomina sobie, że tu jestem (lub wcale nie zapomniała a jedynie miała gdzieś, że tak stoję i patrzę nie będąc w stanie nic ze sobą zrobić) i podchodzi do mnie z delikatnym uśmiechem wciąż błądzącym na jej twarzy.

Czego ona się tak uśmiecha?

Zważywszy na obecną sytuację mi daleko jest do śmiechu.

Podnosi książkę, którą upuściłam na jej widok i podaje mi ją w przyjaznym geście. Mam ochotę rzucić jej tą książką w twarz i uciec stąd jak najszybciej, jednak ta dobrze wychowana część mnie wygrywa i udaje mi się wychrypieć ciche podziękowanie przyjmując przedmiot.

- Ostatnim razem nie miałyśmy szansy się poznać - mówi spokojnym, jedwabistym głosem - Mam na imię Ola.

Wystawia w moją stronę dłoń do uścisku.

Dobra, jeśli dotychczas byłam zdziwiona to nie wiem, jak nazywa się stan w którym jestem teraz - ogłupienie? Oj tak, czuje się całkowicie ogłupiała.

Odwzajemniam uścisk jej dłoni choć jest to ostatnią rzeczą na jaką mam ochotę. Nieodwzajemnienie tego gestu jednak oznaczałoby, że jestem źle wychowana, a to nie prawda. Poza tym chcę wywrzeć na tej kobiecie dobre wrażenie, nawet jeśli sama nie wiem po co.

- Sara – udaje mi się z siebie wydusić.

- Miło mi cię poznać Saro - mówi, po czym dodaje słodko - mój syn wiele mi o tobie opowiadał.

Wiem, że chciała tymi słowami poinformować mnie, że wie o wszystkim co zaszło między naszą trójką i przy okazji wprawić mnie w wstyd.

Oczywiście udało jej się.

Wypuszcza z uścisku moją dłoń a ja na całe szczęście odzyskuję panowanie nad swoim ciałem z czego natychmiast korzystam. Uciekam czym prędzej na zaplecze zerkając przez sekundę w stronę Ewy, która ma minę jakby nie była pewna co się przed chwilą właściwie stało.

Nie dziwie się jej.

Wie o tym, że jestem z Edwardem, tak jak i reszta. Nie wie jednak o tym, że Michał również mnie chciał. Po raz milionowy wyrzucam sobie, że wplątałam się w to wszystko. No bo co za kretynka zakochuje się w ojcu kolegi ze szkoły?

Mam ochotę walić głową w ścianę.

Co ja w ogóle robię?!

Panika z powodu tego z kim się związałam po raz drugi ogarnia moje ciało. Za pierwszym razem Edward przyjechał i mnie uspokoił, ale teraz... Zerkam na srebrną bransoletkę na moim nadgarstku. Prezent od niego, abym zawsze i wszędzie pamiętała, że cokolwiek się stanie jest przy mnie.

Dotykam ciepłego od mojej skóry delikatnego splotu.

Wdech.

Wydech.

Jeszcze raz...

Trochę to zajmuje, ale powoli udaje mi się uspokoić.

Dobiegają mnie odgłosy rozmowy a po chwili na zaplecze wchodzi Ewa. Widzę troskę i przeprosiny malujące się na jej twarzy.

- Saro... Przepraszam. Nie wiedziałam, że tu przyjdzie. Uprzedziłabym cię.

- Nie szkodzi - mówię drżącym od buzujących wciąż we mnie emocji.

- Możesz już iść, jeśli chcesz. Ja też wszystko wyłączę i też wychodzę.

Idę w stronę torebki stojącej na biurku w kącie.

- Dziękuję. Do jutra.

- Do jutra. Pa

Biorę swoje rzeczy i wychodzę na sklep.

Ona wciąż tu jest, stoi przy ladzie.

Pewnie czeka na Ewę.

Ściskam mocniej torebkę i czym prędzej idę w stronę drzwi.

- Do widzenia - mówię wbrew sobie.

- Do zobaczenia – odpowiada pewnym siebie głosem.

Praktycznie wybiegam na zewnątrz i utrzymuję to tępo aż do przestanku tramwajowego.

Serce bije mi jak oszalałe od tępa do którego nie jestem przyzwyczajona, w głowie toczy mi się gonitwa myśli.

Po co przyszła dziś do księgarni? Wiedziała, że ja tam będę? Zrobiła to celowo, czy przypadkiem? Naprawdę stęskniła się za przyjaciółką czy chce jedynie wydobyć od niej informację na mój temat? Co Ewa jej o mnie powie? Jak tamta to odbierze? Co ona o mnie w ogóle myśli?

Te i miliony innych pytań nie przestają mi się kotłować po mojej przeciążonej myśleniem głowie przez całą drogę do domu.    

Lato - Kontynuacja "Wiosny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz