Rozdział 31 - ostatni

317 21 21
                                    


Pięć lat później

Sara

Nie mogę się napatrzeć na najważniejszą osobę w moim życiu.

Moją córeczkę.

Jest idealna w każdym calu, zaczynając od maleńkich stópek a kończąc na idealnie niebieskich oczach Edwarda. Choć ma już trzy miesiące wciąż nie mogę uwierzyć, że ta cudowna, delikatna istotka jest moim dzieckiem.

- Saro, widziałaś gdzieś żelazko?

- Jest w pokoju Rubi.

Tak, moja córeczka otrzymała imię na cześć kamienia w moim pierścionku zaręczynowym. Jest on dowodem naszej miłości, podobnie jak nasza ukochana Rubiś.

- Gdzie?

Wdycham i biorę maleństwo na ręce. Idziemy do pokoju dziecięcego, gdzie Edward stoi na środku i nie widzi żelazka, które ma praktycznie przed oczami.

- Tutaj – wciskam mu sprzęt w dłonie, ale mój mąż zamiast iść prasować spodnie przyciąga mnie do siebie i całuje namiętnie.

- Edward! Zgnieciesz Rubi! - strofuję go, gdy udaje mi się złapać przyśpieszony od pieszczoty oddech.

Wydawałoby się, że po pięciu latach razem płomień, który był między nami powinien się już częściowo wypalić, ale jest wręcz na odwrót - pomimo licznych obowiązków, szalejących przez ciąże i połóg hormonów i nieprzespanych nocy dzień za dniem pragnę go równie mocno co w dniu naszego ślubu.

Idę do kuchni, gdzie wkładam córeczkę do huśtawki dla dzieci i biorę się za szykowanie śniadania.

- Jedziesz dzisiaj do mamy? - pyta Edward z naszej sypialni.

- Tak, obiecałam jej zająć się Dianą bo mama musi iść dziś do dentysty.

Tak! Mam siostrzyczkę. Ma trzy latka i najsłodszy (zaraz po Rubi) uśmiech na świecie. Dopóki nie zostałam mamą wprost nie mogłam wypuścić jej z rąk, i nawet teraz staram się spędzać z nią tyle czasu, ile się tylko da. A i tak wciąż mi mało.

- Dobra, tylko nie zapomnij, że wieczorem idziemy na urodziny do Łukasza.

- Pamiętam.

Jak mogłabym zapomnieć? Wnuk Edwarda kończy dziś pięć lat i wchodzi w wiek, w którym kupowanie prezentu staje się ekstremalnie trudne. Od dwóch miesięcy szukałam czegoś odpowiedniego, a ostatecznie i tak nie jestem pewna czy komplet klocków który kupiłam nie okaże się być dla niego za trudny. W najgorszym wypadku będzie musiał poprosić Kamila o pomoc, bo wątpię aby Gosia miała na coś takiego jeszcze siły - jest już w tak zaawansowanej ciąży, że poród może się zacząć w każdej chwili.

Co robisz na śniadanie? - Edward wchodzi do kuchni i od razu bierze mnie od tyłu w ramiona składając pocałunek na mojej szyi.

Jak to jest, że on zawsze wie jak sprawić, żeby moje serce zabiło szybciej?

Kanapki – odpowiadam, choć przyszykowywanie posiłku nagle schodzi na drugi plan, ponieważ mój mąż zdaje się mieć ochotę na jedzenie zupełnie innego rodzaju.

Nie wiem jak ta chwila potoczyłaby się dalej (no dobra, wiem...) gdyby nie pukanie do drzwi.

Oboje natychmiast zapominamy o pieszczotach, zaciekawieni kto mógłby odwiedzić nas o tak wczesnej porze – jest ledwie kilka minut po siódmej.

- Może sąsiadka zapomniała kupić cukier - mówi Edward.

- Otworzę - jeśli to rzeczywiście sąsiadka to wolałabym, aby nie miała okazji oglądać mojego męża w samych slipkach i podkoszulce. Swoją drogą ciekawe, czy wyprasował już te spodnie...

Lato - Kontynuacja "Wiosny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz