Rozdział 15

163 12 0
                                    


Sara

Siedzę w kawiarni w centrum Warszawy czekając na kogoś, kogo nigdy nie chciałam widzieć.

Czekam na Olę.

Po tym jak Gosia przyszła do nas wczoraj wieczorem w o niebo lepszym stanie niż była ostatnio spytałam, czy skorzystała z numeru do matki Michała który dałam jej kilka dni wcześniej.

Tak jak przypuszczałam, zadzwoniła do niej i spotkały się.

Jednak cała reszta, była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. A już największym jej propozycja. Danie Gosi wyboru, jakiego dotychczas nie miała.

Dzięki Oli, załamana dotychczas dziewczyna zobaczyła światełko w tunelu. Wie, że jeśli zdecyduje się na urodzenie dziecka ma pełne oparcie we mnie, mojej mamie, Edwardzie i Oli, a dodatkowo świadomość, że ma jeszcze szansę na powrót to życia o jakim marzyła.

To jest piękne.

I właśnie to przekonało mnie do spotkania się z żoną mojego ukochanego.

Co chwilę zerkam w stronę wejścia, a kilka minut później widzę w nim wysoką blondynkę. Gdy tylko mnie zauważa macha mi z uśmiechem ręką i wskazuje na ladę, gdzie można kupić picie i przekąski.

Nerwowo czekam aż jej zamówienie będzie gotowe po raz kolejny zastanawiając się, czy na pewno dobrze robię spotykając się z nią, i to bez wiedzy Edwarda. Chciałam mu powiedzieć, ale jakoś nie mogłam się zebrać w sobie. No bo jak powiedzieć swojemu facetowi, że idę na pogaduszki przy kawie z jego żoną? To po prostu pojebane.

Moje myśli przerywa kubek parującej kawy, który ląduje tuż obok mojej brzoskwiniowej herbaty.

- Witaj – wita się zajmując wygodny fotel naprzeciw mnie.

- Witaj – odpowiadam lekko zachrypniętym od długiego milczenia głosem.

Przez pierwszych kilka minut prowadzimy sztywną, niezobowiązującą rozmowę na temat pogody, trochę o pracy w księgarni i tym, co w ostatnich latach zmieniło się w Warszawie. Gdy te w miarę neutralne dla nas tematy się skończyły nastała chwila bardzo nieprzyjemnej ciszy, postanawiam więc delikatnie poruszyć temat obu nam bliski.

- Bardzo dziękuję Pani za to, co zrobiła pani dla Gosi.

- Jeszcze nic nie zrobiłam - mówi upijając łyk kawy.

- Dała jej pani nadzieję, a dla kogoś w jej położeniu to naprawdę dużo. Widziałam się z nią wczoraj i wygląda o wiele lepiej niż dotychczas. Dokonała pani czegoś, czego ani mnie, ani mojej mamie czy Edwardowi się nie udało.

- Czasem potrzebna nam rozmowa z kimś, kto był w naszym położeniu - choć mówi to zwykłym tonem który od razu odnoszę wrażenie, kryje się w tym stwierdzeniu drugie dno.

Delikatnie, choć dosadnie daje mi do zrozumienia, że jestem na jej miejscu.

Robi mi się głupio. Wiem, że nie mam powodu się tak czuć, bo przecież to nie tak, że rozeszli się z Edwardem z mojego powodu. Przenoszę wzrok z jej twarzy na opróżniony do połowy kubek i nie wiem co powiedzieć. Przeprosić? Nie mam za co. Skrytykować? Nie mam prawa. Wytłumaczyć się? Też bez sensu, bo tego co jest między nami nie da się tak zwyczajnie komuś wyjaśnić.

- Nie chciałam cię urazić - mówi Ola widząc moje zmieszanie – Przepraszam.

- Nie ma pani za co przepraszać. W sumie, to ma pani rację - choć przyznanie tego ledwo przechodzi mi przez gardło.

Lato - Kontynuacja "Wiosny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz