Rozdział 12

169 12 0
                                    

Sara

Drugi egzamin zawodowy, okazał się być dla mnie nadzwyczaj prosty – po kilku tygodniach pracy w księgarni część praktyczna nie sprawiła mi najmniejszego nawet problemu.

Ufam sobie na tyle, że po raz pierwszy w życiu nawet przez ułamek sekundy nie zastanowiłam się nad wynikiem końcowym. Jestem pewna, że zdałam.

A może to wszystkie problemy które mnie otaczają sprawiają, że nie umiem martwić się nawet czymś tak dla mnie ważnym? Jak to możliwe, że raptem w kilka tygodni moje życie tak bardzo się przewartościowało? Jeszcze po maturze aż trzęsłam się z nerwów i zamartwiania się czy zdam czy nie, a dziś całkowicie nie zaprzątam tym sobie głowy.

Wychodząc ze szkoły, tym razem naprawdę po raz ostatni prawie wpadam na Edwarda, który wyraźnie na kogoś czeka przy schodach przed głównym wejściem.

Wątpię, żeby chodziło o mnie. W końcu umówiliśmy się na wieczorne świętowanie (choć muszę przyznać, że jest to w tej chwili ostatnie, na co mam tak naprawdę ochotę) i nie spodziewałam się go widzieć wcześniej, a już na pewno nie tutaj.

- Cześć - witam się podchodząc bliżej, lecz nie za bardzo. Nie jestem już uczennicą tej szkoły i nie muszę się przejmować opinią nauczycieli, ale jakoś tak... Poza tym w szkole wciąż jest Michał. No i mieliśmy się nie dotykać.

- Witaj słońce - mówi patrząc na mnie z uśmiechem i podnosi lewą brew widząc mój dystans – zatem wracamy do nietykalności?

Kiwam potakująco głową i aby odwrócić jego uwagę od tego tematu pytam z uśmiechem:

- Wyleczyłeś w końcu kaca?

- Nie pytaj... Już długo się tak nie upiję.

- No wiesz co? Basia i Ania zapowiedziały, że przyniosą litra, a Tomek ma kupić kolejnego.

Widok przerażenia pojawiającego się na twarzy mężczyzny jest wręcz komiczny.

- Wypiję kieliszek za twój egzamin, ale ani grama więcej. Moja wątroba tego nie zniesie.

- No wiesz co... Twoja wątroba zniosła takie sponiewieranie zapewne już nie raz i nie dwa. Da sobie radę.

Ledwo mogę się powstrzymać przed podejściem do niego bliżej. Choć piętrzące się w koło nas problemy odbiły się na jego wyglądzie to wciąż mam problem z oderwaniem od niego oczu, gdy jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Mimo to boli mnie patrzenie na jego coraz bardziej zwisające z niego ubrania.

- Musisz przestać żyć na mrożonkach i gotowych daniach. Potrzebne ci porządne obiady. Jeszcze kilka tygodni a całkiem znikniesz - próbuję zażartować.

- To nie wina mrożonek - spuszcza głowę i patrzy na swoje buty które nagle musiały się stać mega interesujące - Jakoś nie mogę się ostatnio zmusić do jedzenia.

- Musisz jeść...

Naciskałabym dalej, gdyby nie kilka osób z mojej klasy, którzy właśnie wyszli ze szkoły i schodzą nieśpiesznie po schodach rzucając nam zaciekawione spojrzenia. To przypomina nam obojgu, że Michał prawdopodobnie również za chwilę wyjdzie.

- Lepiej już pójdę - mówię szybko - domyślam się, że chcesz porozmawiać z Michałem, a nasz widok razem na pewno nie pomoże.

- Przepraszam - mówi ze skruchą w głosie Edward.

- Nie masz za co. Zadzwoń później i powiedz, jak ci poszło.

- Zadzwonię.

Lato - Kontynuacja "Wiosny"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz