,,Zazdrosny"

322 31 24
                                    

Per. Fang

| Chodziłem właśnie z Edgar'em po parku - akurat, gdy była idealna pogoda. Słońce padało na nasze twarze łatami, gdy przechodziliśmy pod cieniami drzew gdy chłodny, przyjemny wiaterek wiał nam we włosach.
  Czarnowłosy wciąż nie zdecydował, czy mi wybaczy czy nie. Matko... Co mi strzeliło do głowy za nastoletnich lat?! Teraz już pewnie nigdy mi nie wybaczy. A ta cała historia jak się ponownie "zeswataliśmy*... Komedia.

Przecież on mnie zostawi w pierwszej lepszej okazji! Muszę coś temu zaradzić. A może... Nie jestem dla niego wystarczający..?

Trzymałem go jedną dłonią w talii, wówczas gdy drugą trzymałem w kieszeni. Westchnąłem cicho, a ten spojrzał na mnie. Moment później uchylił swe usta, mówiąc coś:

  — Wszystko w porządku? Nie odzywasz się, co jest u ciebie w twojej idiotycznej naturze. — Mruknął.

Posłałem mu zdezorientowany wzrok, po chwili przetwarzając co właśnie do mnie powiedział. — Ah, tak. Wszystko w porządku. Poprostu zamyśliłem się, to wszystko. — Kiwnąłem jakby wpół przytomny głową, mrugając powoli.

Edgar już nic nie odpowiedział tylko odsunął się od mojego uścisku. Spojrzałem ponownie na tego. Chłopak teraz przyglądał się jednemu punktowi, jak zahipnotyzowany. Zauważyłem czarno białego kota. W tym momencie niemalże zapomniałem, jak to niższy uwielbia te zwierzęta. Według mnie są one straszne... Psy są lepsze! W smaku te-... Znaczy, są poprostu miłe i zabawne z ich zachowania.

Edgar szybko odsunął się na większą odległość ode mnie, idąc w stronę kota. Poszedłem za nim, trzymając się trochę na uboczu by nie zrobić czegoś źle.

Wtem migiem czarnowłosy zawołał kociaka do siebie wymamrotując typowe "kici kici" i robiąc ten gest, jakby chciał mu dać smakołyk... Przyglądałem się temu wszystkiemu uważnie. O dziwo, kot się posłuchał i otarł o dłoń Edgar'a. Cholera, ten to ma serio jakiś patent na zwierzęta.

Wtedy wziął go... Chyba go, lub ją... Nie wiem.. w swoje dłonie i patrzył się temu kotu w jego ciemne oczęta. Kurde. Kot z takimi oczami, niesamowite. Ucałował go w czoło i zaczął nazywać "słodkimi" imionami.

— Jaka z ciebie słodka kruszynka... Co jeśli wezmę cię ze sobą do domu? Nie wyglądasz jakbyś miał właściciela. — Wyszeptał, jakby nie chciał, bym to usłyszał. Ale cóż, i tak to dosłyszałem. I szczerze - czemu to ten kot jest tak faworyzowany? Mnie Edgar zna dłużej! I kocha bardziej!... Prawda?

Mój ukochany wstał, tuląc zwierzątko niczym jak dziecko. Aż sobie tam na miejscu kota nasze dziecko wyobraziłem... Ah tak, oczy po ojcu... Oczywiście, tym silniejszym, czyli mnie.

Spojrzał na mnie, potem na kota.
— Od dzisiaj mieszka z nami. — AHA? Nawet się nie zapytał, czy może go zatrzymać! Skandal!
Nigdy w moim domu...

— E..Eh?! Ale!- — Zanim zdążyłem zaprzeczyć, ten już odchodził z koteczkiem do domu. Świetnie, nawet nie wiem czy mi wybaczył a już znalazł sobie kogoś lepszego. Powędrowałem niechętnie za nim.

  Skip Time ; W domu

Już wróciliśmy do domu po spacerze, ale z nowym mieszkańcem. Kotem. Edgar postanowił nadać mu imię Kit - sam nie wiem czemu. Wsensie no... Kit Kat? Że ten batonik? Może to jego ulubiony, kto wie.

— Edgar, nawet nie mamy posłania dla niego, jedzenia czy misek! No tak, możemy mu dawać szynkę czy coś ale..  no wiesz! Nie możemy go tak poprostu zatrzymać... — Wtem czarnowłosy zasłonił mi usta palcem.

— Owszem, możemy. Będzie spał ze mną na twoim łóżku a ty na kanapie lub na podłodze... — Zaśmiał się konfidentnie.

— No chyba nie! Jak już to..  on będzie tam spał. On jest kotem, nie człowiekiem.. I to ja mogę z tobą tylko spać! Nikt inny.

— Przestań dramatyzować... Wkurwiasz mnie powoli, przecież sam mówisz, że to kot więc... W czym problem? Może ze mną spać. Ale jak widzę, ktoś tu jest zazdrosny.

— Pf, ja? Zazdrosny!? Nigdy. — Odwróciłem wzrok i założyłem ramiona na krzyż. Czułem nawet triumfalny wzrok tego kota na sobie. Idiota... Oczywiście, z kota... Ale z Edzia też bywa niezły idiota czasami... No w prawdzie mój idiota.

Muszę pozbyć się tego kota.

— A mogę chociaż tuli przed spaniem...? — Mruknąłem smutno i spojrzałem na niego maślanymi oczami.

Edgar westchnął i niechętnie, ale to bardzo niechętnie pokiwał głową. — Taa, możesz..

Niemalże skoczyłem na niego i go utuliłem aż do śmierci.. Znaczy, żył. Ale nie wyglądał na szczęśliwego.

— Skończyłeś? To dobrze. A teraz ide się przebrać... Dobranoc, chyba. — powiedział i ruszył do mej sypialni. Mi nic nie pozostało jak pójść położyć się spać na kanapie...

Per. Edgar

| Obudziłem się około o 2 w nocy. Sam nie wiem czemu... Nawet nie śnił mi się żaden koszmar. Nie pamiętam także o czym śniłem, ale czułem coś wtulonego przy mnie. Spojrzałem, myśląc, że to Fang. Ale w ciemności dostrzegłem małą kulkę... Ah... To Kit. Pogłaskałem kociaka delikatnie po głowie, po chwili wstając, próbując go nie zbudzić. Nie udało mi się, bo i tak otworzył oczy. Zapomniałem jaki to koty mają instynkt i lekki sen...

Po chwili jednak znów zamknął oczy, a ja zszedłem powoli na dół z kocykiem. Wszedłem do salonu, gdzie leżał Kieł, robiący coś na telefonie. — Powinieneś spać. — Wyszeptałem.

Ten spojrzał zaspanym wzrokiem na mnie. — Ty też... — Spojrzał na kocyk, który trzymałem w ręku. Automatycznie roztworzył swoje ramiona dla mnie a ja wtuliłem się w jego objęcia. Chłopak zabrał koc z moich dłoni i nas obydwóch okrył, tym też zostawiając urządzenie i finalnie postanawiając też odpocząć.

— Czemu nie śpisz? Kit cię obudził? — Szepnął mi na ucho Kieł.

— Nie, sam się obudziłem.. sam nie wiem czemu, więc mnie nie dopytuj o takie rzeczy.

— Dobrze, ale opanuj się... Skąd miałem wiedzieć?

— Powinnieneś się domyślić.

Fang mi nie odpowiedział, ale za to zaczął bawić się moimi włosami, wtapiając w nie swoje palce. Naprawdę, ale to naprawdę tego zbytnio nie lubiłem, jednak dla niego zrobię wyjątek. Jak to zawsze robię.

  — Możemy oddać tego kota do schroniska...? — Zapytał błagalnie mój partner.

— Nie... Jak już, to nie teraz. To mój zwierzak... — Wymamrotałem. Mówiąc to, czułem trochę takie.. zażenowanie.

— A będziesz mi też dawał tak dużo atencji..?

Zastanowiłem się długą chwilę. Uznałem, że tak ale... Nie powiedziałem tego. — Jeszcze się zastanowię... On chyba jest słodszy od ciebie. — Zaśmiałem się. Wow. Naprawdę się zmieniłem..

— No nie..! Nie prawda...! Nie jest słodszy ode mnie!

— Cii, jest. — Zaśmiałem się. — A co zazdrosny..?

— No może... — Westchnął.

/////////////////////////////

1000 słów!

Powróciłem kochani.
Odzyskałem jakimś cudem to kontooo! I staram się nadrobić rozdziały. Ten jest z okazji takiej, że no właśnie odzyskałem to konto..

A tak w ogóle, miłych wakacji!! >^<

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 22 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

× ⟨ '' Walka w Oblicze Miłości '' ⟩ × [Fang x Edgar] - [BS] - [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz