Rozdział 4

1.4K 395 60
                                    

Alex

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Alex

Z trudem zachowałem opanowanie, a chętnie bym zgniótł tego patałacha jak karalucha. Kiedy stracił zainteresowanie, bo rozdzwonił się jego telefon, stanąłem tuż za kobietą i przyłożyłem dłoń do jej lędźwi. Wzdrygnęła się i spojrzała na mnie przez ramię.

– Krzycz – szepnąłem. – Kocham twój krzyk.

Nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo winda się zatrzymała i weszło do niej jeszcze kilka osób, przez co była zmuszona stanąć jeszcze bliżej mnie. Frajer, który przedstawił się jako jej narzeczony, stanął w odległym kącie i w dalszym ciągu dyskutował z kimś po hiszpańsku.

Los zdawał się mi sprzyjać, a jednocześnie rzucać mi pod nogi kolejne kłody. Jeśli nie przyjechała tu w odwiedziny, a walizki, które stały przy jej nogach, świadczyły o tym, że wróciła z urlopu, to oznaczało również, że właśnie wprowadziłem się do apartamentowca, w którym mieszka.

Przeszkodą jednak był gość, z którym wsiadła do windy. Przyszły mąż... To mogło oznaczać, że przypadkowe zamieszkanie w tym samym budynku, wcale nie było sprzyjaniem losu, a przekleństwem. Miałem każdego dnia patrzeć na nią w towarzystwie kogoś innego?

Winda zatrzymała się kolejny raz, teraz na dwunastym piętrze. Gość złapał za jedną walizkę i wysiadł, nie oglądając się za siebie, a Harper westchnęła i chciała chwycić drugą, znacznie większą, lecz ją powstrzymałem.

– Przepraszam – mruknąłem, żeby przecisnąć się pomiędzy ludźmi, którzy wypełnili tę małą przestrzeń, chwyciłem za rączkę jej walizy, a drugą ręką ująłem jej dłoń, żeby i jej pomóc wyjść z windy.

Wyszarpnęła ją gwałtownie, przez co zawadziła pierścionkiem o moje palce, i zgromiła mnie wzrokiem. Pierścionek zaręczynowy. Dlaczego wcześniej nie zwróciłem na niego uwagi?

– Prześladujesz mnie? Mam wezwać gliny? – wycedziła.

– Aktualnie odprowadzam cię do drzwi, kochanie, bo ten wieśniak najwidoczniej nie ma pojęcia, czym jest kultura. Nie wspominając o tym, że zwyczajnie zapomniał o swojej kobiecie – odparłem spokojnie i spojrzałem na oddalające się plecy tego kretyna.

– Co ty tutaj robisz? – syknęła i wyrwała z mojej ręki uchwyt walizki. – To nie jest zabawne. Przestań za mną łazić.

– Tak się składa, że mieszkam, Harper – odpowiedziałem i zrobiłem krok w jej stronę.

Nie wycofała się, tylko zadarła wysoko brodę i spojrzała mi zaciekle w oczy.

– Harp? Idziesz? – z końca korytarza zawołał ją ten dupek.

– Do zobaczenia, pani doktor – pożegnałem ją z pewnym siebie uśmiechem i skinąłem delikatnie głową.

– W twoich snach – prychnęła i puściła się niemal biegiem w stronę swojego gogusia.

The moon screams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz