Rozdział 16

1.3K 405 45
                                    

Harper

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Harper

Czułam, jak ktoś mnie dotyka, ale było mi tak dobrze, że nie chciałam otwierać oczu. Ciemność, która mnie spowijała była kojąca, wiedziałam, że pozbawiała mnie bólu, który czułam, zanim mnie ogarnęła.

– Zmniejszcie dawkę, bo jak się obudzi, to nas zamorduje – powiedział jakiś mężczyzna, a po chwili opanował mnie chłód. W moich ustach dominował metaliczny posmak krwi, a w nozdrza uderzał zapach męskiej wody po goleniu.

– Nie, błagam – wymamrotałam niemal bezgłośnie i ścisnęłam coś, co dotykało mojej dłoni. Wypuściłam z ust westchnienie i rozchyliłam powieki.

Widziałam zarys ciemnej postaci, pochylającej się nade mną. Słyszałam głos, ale nie rozróżniałam żadnych słów, jakby sylaby łączyły się w coś niezrozumiałego dla mnie, doszło do tego jakieś mamrotanie, najprawdopodobniej moje. Szarpnęłam się i próbowałam odsunąć od tego dotyku, jakbym zaczęła się go bać. Ponownie zamknęłam oczy.

Nie rejestrowałam upływu czasu, za to w mojej głowie przetaczały się krwawe obrazy. Czułam ciosy, słyszałam groźby. Ostry ból przeszywał moją skórę.

– To normalne? – Do mych uszu dobiegł zachrypnięty glos. Próbowałam kolejny raz rozchylić powieki, ale coś na nich ciążyło, jakby były przygniecione kamieniami. Chciałam przełknąć ślinę, ale to również było utrudnione.

– Kochanie... – usłyszałam tuż nad głową.

– Umarłam? – wybełkotałam chrapliwie. Czułam, jak w moim gardle panuje susza.

– Wszystko jest dobrze. Tylko otwórz oczy.

Z trudem spełniłam tę prośbę i znów napotkałam nad sobą jakąś postać. Zamrugałam powoli, jakby tak prosta czynność była niebywałym wysiłkiem. W końcu dostrzegłam zatroskaną twarz taty.

Przyłożył usta do mojego czoła, a ja próbowałam się podnieść, jednak ból, który poczułam niemal w całym ciele, skutecznie mi to uniemożliwił. Odsunął się ode mnie powoli i stanął z boku. Wtedy dotarły do mnie wspomnienia tego, co widziałam, czułam i słyszałam, zanim wpadłam w stan otępienia.

– Gdzie on jest? – wydusiłam. Czułam, jakbym miała zaraz skonać z bólu.

– Spokojnie, nikt nie wchodzi do sali bez twojej zgody – odparł tata. – Alex czeka od wielu godzin – dodał cicho.

– Niech odejdzie. Nie chcę... Ja... Ja nie mogę...

Czułam, że panika znów chwyta mnie za gardło. Uniosłam rękę i przytknęłam ją do bolącej twarzy. Pod palcami poczułam opatrunki.

– Co mi jest? Dlaczego? Co mi się stało? – jęczałam i zaczęłam drżeć. – Gdzie jest?! – krzyknęłam i natychmiast tego pożałowałam, ponieważ ból stał się ostrzejszy.

The moon screams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz