HarperCzułam, jak ktoś mnie dotyka, ale było mi tak dobrze, że nie chciałam otwierać oczu. Ciemność, która mnie spowijała była kojąca, wiedziałam, że pozbawiała mnie bólu, który czułam, zanim mnie ogarnęła.
– Zmniejszcie dawkę, bo jak się obudzi, to nas zamorduje – powiedział jakiś mężczyzna, a po chwili opanował mnie chłód. W moich ustach dominował metaliczny posmak krwi, a w nozdrza uderzał zapach męskiej wody po goleniu.
– Nie, błagam – wymamrotałam niemal bezgłośnie i ścisnęłam coś, co dotykało mojej dłoni. Wypuściłam z ust westchnienie i rozchyliłam powieki.
Widziałam zarys ciemnej postaci, pochylającej się nade mną. Słyszałam głos, ale nie rozróżniałam żadnych słów, jakby sylaby łączyły się w coś niezrozumiałego dla mnie, doszło do tego jakieś mamrotanie, najprawdopodobniej moje. Szarpnęłam się i próbowałam odsunąć od tego dotyku, jakbym zaczęła się go bać. Ponownie zamknęłam oczy.
Nie rejestrowałam upływu czasu, za to w mojej głowie przetaczały się krwawe obrazy. Czułam ciosy, słyszałam groźby. Ostry ból przeszywał moją skórę.
– To normalne? – Do mych uszu dobiegł zachrypnięty glos. Próbowałam kolejny raz rozchylić powieki, ale coś na nich ciążyło, jakby były przygniecione kamieniami. Chciałam przełknąć ślinę, ale to również było utrudnione.
– Kochanie... – usłyszałam tuż nad głową.
– Umarłam? – wybełkotałam chrapliwie. Czułam, jak w moim gardle panuje susza.
– Wszystko jest dobrze. Tylko otwórz oczy.
Z trudem spełniłam tę prośbę i znów napotkałam nad sobą jakąś postać. Zamrugałam powoli, jakby tak prosta czynność była niebywałym wysiłkiem. W końcu dostrzegłam zatroskaną twarz taty.
Przyłożył usta do mojego czoła, a ja próbowałam się podnieść, jednak ból, który poczułam niemal w całym ciele, skutecznie mi to uniemożliwił. Odsunął się ode mnie powoli i stanął z boku. Wtedy dotarły do mnie wspomnienia tego, co widziałam, czułam i słyszałam, zanim wpadłam w stan otępienia.
– Gdzie on jest? – wydusiłam. Czułam, jakbym miała zaraz skonać z bólu.
– Spokojnie, nikt nie wchodzi do sali bez twojej zgody – odparł tata. – Alex czeka od wielu godzin – dodał cicho.
– Niech odejdzie. Nie chcę... Ja... Ja nie mogę...
Czułam, że panika znów chwyta mnie za gardło. Uniosłam rękę i przytknęłam ją do bolącej twarzy. Pod palcami poczułam opatrunki.
– Co mi jest? Dlaczego? Co mi się stało? – jęczałam i zaczęłam drżeć. – Gdzie jest?! – krzyknęłam i natychmiast tego pożałowałam, ponieważ ból stał się ostrzejszy.
CZYTASZ
The moon screams
ChickLitKarma... Ona nie jest suką, nie jest też zemstą. Jest sprawiedliwością, od której nie uciekniemy. Spotyka nas w przeróżnych postaciach; w ludziach, wydarzeniach, nawet w niespodziewanym deszczu, kiedy liczymy na ładną pogodę. Jednak najokrutniejszą...